Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złoty chłopak Robert Dowhan

Alicja Bogiel 0 68 324 88 46 [email protected]
fot. Tomasz Gawałkiewicz
Czego Robert Dowhan się nie tknie, zamienia się w złoto. Dorobił się majątku, wprowadził Falubaz do finału ekstraligi, w polityce mu się wiedzie... A teraz mówi się o nim "przyszły prezydent".

- To taki Janusz Palikot zielonogórskiej Platformy - przyrównuje Dowhana jeden ze współpracowników. Na co prezes klubu żużlowego, w końcu polityk, wcale nie obraża. - Czytałem trochę o Palikocie. Jest niezależny, pokazuje ważne sprawy. A że w taki sposób... Ma swój styl. Ja na sesję z odciętym łbem czy sztucznym penisem bym nie przyszedł - zapewnia Dowhan. Do ratusza przyszedł jedynie w złotych butach. A i tak była sensacja.

Celebryta

Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z ważną osobą. Na sesje rady Dowhan zakłada markowe garnitury. Niektóre wyglądają, jak od Armaniego. Do tego dobrany krawat (we wtorek miał stalowo-srebrny), zawsze dobrze przycięte włosy, markowe buty... Obuwie zresztą lubi bardzo.
- Ma pan więcej niż Monika Olejnik? - pytam.

- A ile ma pani Monika? E... To ja mam stanowczo mniej... - odpowiada.
Największe wrażenie zrobiły na wszystkich złote trzewiki radnego. Przyszedł w nich na obrady do ratusza jakby nigdy nic... A potem pisano o nich wszędzie, nawet w ogólnopolskich gazetach. Do wizerunku "na bogato" koniecznie trzeba dodać jeszcze porsche. Z rejestracją KSF, czyli Klub Sportowy Falubaz. - To porsche to spełnienie młodzieńczych marzeń - zdradza Dowhan. - Kiedyś na ulicach były przecież głównie trabanty - tłumaczy się, jakby trzeba było... Najszybciej jechał tym porsche 280 na godzinę. Nieźle jak na osobę, która nie lubi ryzyka (tak o sobie mówi).

Celebryta, prezes Dowhan, lubi znane osoby. I jak na mieszkańca Zielonej Góry, zna ich wyjątkowo wielu. Jego gośćmi byli: Tomasz Lis, Tomasz Karolak, Urszula Dudziak. Jest zaprzyjaźniony z Ewą Minge. Teraz - na żużlowy finał - zaprosił Huberta Urbańskiego, Kubę Wojewódzkiego i Macieja Dowbora. - To strategia marketingowa klubu - wyjaśnia. - Dzięki tym kontaktom, a także filmowi "39 i pół" klub i miasto zaczynają się bardzo fajnie kojarzyć.

Klub klubem, ale znajomość z ludźmi z pierwszych stron gazet też jest fajna. Dowhan opowiada na przykład, że w biegach przegonił go... Lis. Nie, że jest szybszy, ale jest już blisko trasy maratonu. Zielonogórski radny na razie marzy o udziale w maratonie. 40 kilometrów jeszcze by nie pokonał. Chociaż jest absolwentem AWF-u, biega co drugi dzień i często pływa.

Bogacz

Jest pan bogaty?- pytam szefa Falubazu. Bo często przedstawiany jest jako krezus. W oświadczeniu majątkowym nie podał kwoty swoich rocznych dochodów, ciekawskich odesłał do dokumentów skarbowych. Niestety, tajnych. Czyli dochody na pewno są spore...

W tym samy oświadczeniu widnieje jego majątek w licznych nieruchomościach... Ale porsche już tam nie znajdziemy. - Nie wpisałem go do dokumentów, bo jest leasingowany i jest własnością banku, nie moją - tłumaczy. - A co do tego bogactwa... Ciekawe pytanie... Wprawdzie na wszystko mnie stać, ale nie czuję się bogaty. Nie mam jachtu, nie mam siedmiu samochodów z górnej półki, jak jeden z moich znajomych. Ba, tym porsche podjeżdżam pod blok. Bo na razie domu nie zbudowałem. Dopiero go stawiam.

Do tego domu jeszcze wrócimy. Na razie zostańmy przy pieniądzach. Wprawdzie Dowhan żartem pyta czasami księgową: "No, gdzie są te moje pieniądze?", ale wie dobrze, że są w firmach. Ma sieć ośmiu hurtowni z towarami "szybko rotującymi", czyli papierosami, zapałkami, gumami do żucia... Jego żona prowadzi firmę Dowhan Nieruchomości, sam przedsiębiorca też ma firmę o takim profilu działalności. - Niektórym się wydaje, że to złote interesy i same się prowadzą - mówi biznesmen. - Ale to lata ciężkiej pracy. Gdyby nie pomoc rodziny, nie dałbym rady. Teraz zresztą jest bardzo trudno. A oprócz dochodów, mam jeszcze kredyty.

Raz na jakiś czas pojawiają się plotki, że do majątku doszedł na nieczystych interesach. Nic go chyba bardziej nie jest w stanie zdenerwować... - Nigdy nie złamałem prawa - zaklina się. - Pracuję od liceum. Zaczynałem w DDR, na polu z marchewką. I ta marchew po nocach mi się śniła. W pierwszej hurtowni sam sprzedawałem i woziłem towar. A tu takie zawistne plotki...

Polityk

Po niektórych osobach poglądy polityczne od razu widać. Po Dowhanie nie. - Raczej liberał, ale zdroworozsądkowy - mówi o koledze Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry (przypomnijmy, że z SLD). - Z jego tatą żartujemy czasami, że musimy go nawrócić. Czyli zapisać do SLD. Senior też jest zwolennikiem lewicy.

- Ani bliżej mu do skrzydła liberalnego, ani do konserwatywnego. Taki on bardziej Janusz Palikot - powtarza współpracownik radnego. Sam Dowhan swoje początki w polityce opisuje tak: - Platformę zakładał u nas pan Imański. I kiedyś na piłce nożnej powiedział, że brakuje mu ludzi, to się zgodziłem.
Podczas pierwszej kampanii wyborczej pojechał sobie na wakacje. I zabrakło kilku głosów, by wszedł do rady. Kolejna kampania też nie była bardzo spektakularna, ale zdobył już około 1.700 głosów - drugi wynik w samorządzie.

Mówi się, że powinien teraz sięgnąć po fotel prezydenta miasta. - Jest jedną z niewielu osób, które mogłyby zagrozić Kubickiemu w powtórnym wyborze - przyznaje europoseł Artur Zasada, kolega z PO, a kiedyś też z rady. - Uważam, że kandydata do wyborów prezydenckich powinniśmy wybierać w kołach. Nie stawiam od razu na Roberta. Ale bardzo go cenię. Jest poukładany, ma sukces. I nigdy się na nim, jako szef klubu radnych, nie zawiodłem. Jest lojalnym politykiem.

Jako polityk ma jednak i wadę. Nie ma swojego zaplecza w partii. Z tego też powodu PO może go nie wystawić w wyborach. On sam na razie mówi, że "nie wyklucza" startu w rywalizacji o fotel prezydenta czy do Sejmu.

Na razie przez działalność w klubie może wylecieć z rady. Bo pracując na miejskim stadionie, łamie przepisy - tak oceniają służby wojewody. Ale on, wspierany przez innych, z samorządu nie rezygnuje. - Sam też go namawiałem, by nie odchodził z rady - zdradza Kubicki.

Przyjaciel

Ich przyjaźń zasługuje na specjalne miejsce w tym tekście. Bo jest szeroko komentowana w Zielonej Górze. - Poznaliśmy się również dzięki temu, że nas mylili. Mnie ochrzaniali za wyniki żużlowe, a jego za pracę polikliniki - opowiada Kubicki (kiedyś był szefem lecznicy). - Dlaczego się z nim przyjaźnię? Bo jest normalny. No i mamy chyba wiele wspólnego.

Dowhan mówi, że znajomych ma wielu, a naprawdę zaprzyjaźnionych osób kilkanaście. Z Kubickim jeżdżą razem nawet na wakacje. Jak potoczy się ich znajomość, gdy obaj będą walczyli o fotel prezydenta miasta? - Myślę, że przyjaźń przetrwa - wierzy Kubicki. Ale już teraz czasami się kłócą, na przykład o inwestycje na stadionie żużlowym. Potem jednak robią sobie kawały i żartują. Teraz jeden drugiemu przesłał zaproszenie na... finał rozgrywek żużlowych.

Prezydent mówi o radnym i koledze w samych superlatywach. - Wady? No chyba to, że tyje i może nawet w tuszy mnie dogonić... No i nie chce grać ze mną w tenisa, a po stoku jeździ szybciej - wylicza Kubicki. Z prawdziwych wad przyjaciele Dowhana wymieniają nerwowość albo... zachowawczość. - Wbrew pozorom, czasami jest z niego dupa - żartuje jeden ze znajomych.

I teraz jest czas na opowieść o domu. Już dwie ekipy wchodziły na budowę. I wychodziły. Bo Dowhan z żoną wciąż zmieniają projekty i koncepcje.

Menedżer sportu

O sukcesie klubu żużlowego lubi mówić najbardziej. O tym, że wszyscy chwalą się Falubazem i Zieloną Górą. Podkreśla, że wymagało to pracy, pracy i jeszcze raz pracy. No i zgranego zespołu ludzi. Tak udało się zarzucić sieć na młodziutkiego Fredrika Lindgrena, przechwycić Grzegorza Walaska z Włókniarza Częstochowa i wygrać dwie spektakularne bitwy - z Polonią Bydgoszcz o Piotra Protasiewicza i niezwykle prestiżową z Władysławem Komarnickim ze Stali Gorzów o Rafała Dobruckiego. Dziś ci czterej muszkieterowie stanowią o piekielnej sile Falubazu. Oczywiście razem z juniorami - Grzegorzem Zengotą i Patrykiem Dudkiem - wychowanymi tu, w Zielonej Górze.

Dowhan chce jednak niedługo ten zespół opuścić. - Już w tamtym roku mówiono, że szukam następcy - wspomina. - Może nie od teraz, ale coraz trudniej pogodzić prowadzenie klubu z biznesem i polityką.
Ale wcześniej jest finał. - Jeśli wygramy, to będzie pierwszy raz po 18 latach - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska