MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zmazali plamę

Robert Gorbat
Arkadiusz Kamiński jest jednym z dwóch rodowitych gorzowian w kadrze GTPS. W sobotę ten 21-letni środkowy był ostoją bloku swojej drużyny.
Arkadiusz Kamiński jest jednym z dwóch rodowitych gorzowian w kadrze GTPS. W sobotę ten 21-letni środkowy był ostoją bloku swojej drużyny. fot. Kazimierz Ligocki
Pokonując w sobotę Bzurę w Ozorkowie, gorzowianie podtrzymali swe szanse na udział w play offach o awans do ekstraklasy.

Goście wystąpili w mocno osłabionym składzie. Kontuzje wyeliminowały pierwszego rozgrywającego Jacka Malczewskiego i środkowego Konrada Prusakowskiego, a przyjmujący Daniel Mróz zmagał się z grypą. Mimo tych przeciwności losu podopieczni trenera Jerzego Taczały zdobyli dwa punkty, rehabilitując się za jesienną porażkę z Bzurą 1:3.

W pierwszym secie skuteczni w ataku i bloku przyjezdni stale prowadzili dwoma, trzema punktami, lecz w końcówce pozwoli rywalom wyrównać na 20:20. Gorzowianie wygrywali jeszcze 21:20, ale seria prostych błędów kosztowała ich przegraną do 22.

Druga partia toczyła się od remisu 15:15 według reguły "punkt za punkt". Przy stanie 24:24 Mróz odrzucił miejscowych od siatki ostrymi zagrywkami, a kropkę nad "i" postawił skutecznymi blokami środkowy Arkadiusz Kamiński.

BZURA OZORKÓW - GTPS DZIEWULSKI INKASO TEAM GORZOW WLKP. 2:3 (25:22, 24:26, 20:25, 25:23, 9:15)

BZURA OZORKÓW - GTPS DZIEWULSKI INKASO TEAM GORZOW WLKP. 2:3 (25:22, 24:26, 20:25, 25:23, 9:15)

BZURA: Kałużny, Pietrzak, Domagała, Janiak, Parkitny, Wójcik, Krypel (libero) oraz Sadecki, Antosiak i Sęk.

GTPS DZIEWULSKI INKASO TEAM: Klucznik, Wołosz, Kupisz, Śmigiel, Mróz, Kamiński, Kaniowski (libero) oraz Grzesiowski i Szumielewicz.
Sędziowali: Marek Mianowski i Cezary Charydczak (obaj Bydgoszcz). Widzów: 200.

Trzecia odsłona była w wykonaniu gości wręcz popisowa. Ostro serwowali, nie mylili się w przyjęciu, skutecznie kończyli swe kontry. Szybko odskoczyli na 16:11, a w końcówce triumfowali do 20 po serii mocnych ataków Macieja Wołosza, Pawła Kupisza i Krzysztofa Grzesiowskiego.

Ten ostatni bardzo udanie zastąpił na pozycji atakującego Krzysztofa Śmigla. W kolejnym secie gorzowianie stracili szansę na zdobycie trzech punktów meczowych. Przespali początek i pozwoli gospodarzom uciec na 16:11. Potem mozolnie odrabiali straty, obronili nawet trzy setbole dla Bzury, ale miejscowi i tak doprowadzili w końcu do tie breaka.

W rozstrzygającej odsłonie wyrównana walka trwała do stanu 7:7, bo przyjezdni nagminnie psuli swoje serwisy. Gdy poprawili ten element, zaczęli seryjnie zdobywać punkty. Nad siatką nie mylili się Wołosz i Kupisz, a ich koledzy w polu co chwilę podbijali zbicia gospodarzy.

Spotkanie zakończyło się już przy pierwszym meczbolu w kuriozalnych okolicznościach. Miejscowi obronili soczyste uderzenie Wołosza, by następnie... tylko przyglądać się spadającej między nich piłce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska