Znaleźli go w lesie

Na ślad wojennej tragedii naprowadził ich mieszkaniec gminy Adam Hołownia. Szczątki przetrwały tyle lat, bo były ukryte w leśnej głuszy.

Wszystkie, nawet te najmniejsze elementy samolotu zostały zebrane i przewiezione do jednostki w Drawnie, gdzie są szczegółowo badane. - Już z pierwszych oględzin wynika, że był to radziecki samolot szturmowy IŁ2 - mówi Arkadiusz Kaliński z Muzeum Pomorskiego Okręgu Wojskowego. - Jego szczątki rozrzucone były na przestrzeni kilkuset metrów. Prawdopodobnie po zestrzeleniu eksplodował. Ilu było pilotów? Trudno na razie powiedzieć.
- Jeszcze dwa lata temu nikt nie mówił, że w naszej okolicy odbywały się walki z udziałem lotnictwa - mówi mjr Andrzej Szutowicz. Wspólnie z Marianem Twardowskim spróbuje rozwiązać tajemnicę samolotu. O pomoc poprosił A. Kalińskiego i historyka Piotra Ochocińskiego z Torunia.
Starsi mieszkańcy nie chcą rozmawiać na temat wojennej tragedii. - Mam nadzieję, że po przeprowadzeniu badań zebranych szczątków dowiemy się czegoś więcej - mówi
A. Kaliński. Na razie wiadomo, że w Święciechowie były dwa groby. - Jeden w środku wsi, drugi przy zniszczonym kościele. Ekshumowano je po wojnie, a szczątki przeniesiono na cmentarz Żołnierzy Armii Radzieckiej w Choszcznie - mówi, pragnący zachować anonimowość, mieszkaniec Choszczna, który brał udział w ekshumacji.

- To już szczątki piątego samolotu, który w ciągu dwóch lat odkryliśmy w regionie - mówi mjr Szutowicz. - Naszym największym sukcesem jest rozwikłanie tajemnicy amerykańskiej superfortecy B-17G, która spadła między Drawnem a Dębskiem 29 maja 1944 r. Poznaliśmy nawet imienny skład załogi. Kto z nich zginął, kto przeżył i trafił do niewoli. Wierzę, że z czasem uda się nam rozwikłać tajemnice pozostałych czterech samolotów.