Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znikająca woda

DANUTA KULESZYŃSKA
Mimo padającego deszczu, nie poprawia się sytuacja na stawach rybackich. Pogoda jedynie zahamowała zbliżającą się tragedię. Jak powróci susza, gospodarstwa mogą paść.

- Z nadzieją patrzę w niebo i chciałbym, żeby lało porządnie przez co najmniej trzy tygodnie. - mówi Janusz Maksymowicz, dyrektor Państwowego Gospodarstwa Rybackiego w Żarach. - Może wówczas unikniemy katastrofy.
Ale deszcz, który pada od kilku dni nie poprawił sytuacji na stawach. Przynajmniej na razie. - Musiałoby spadać minimum 50 mm na dobę, żeby sytuacja wróciła do normy. A opady wynoszą zaledwie 5 mm - dodaje dyrektor. - W tej sytuacji wody na ciekach nie przybędzie, a na stawach zaledwie w szczątkowych ilościach. Taka pogoda zahamowała jedynie zbliżającą się tragedię. Ale dobre i to.

Znikająca woda

Państwowe Gospodarstwo Rybackie swym zasięgiem obejmuje powiaty: żarski, żagański, krośnieński, oraz część woj. dolnośląskiego. W swoich zasobach posiada około 100 stawów, w których znajduje się ponad 600 ton ryb, głównie karpi. Tegoroczna susza spowodowała, że ponad 70 proc. wody w stawach wyparowało, a sporo cieków po prostu wyschło. - Woda znikała na naszych oczach - martwi się dyrektor Maksymowicz. - Na przykład w Bieczu tylko w ciągu 10 dni ubyło jej aż o 20 centymetrów. Zagrożonych było 20 ton ryb. Musieliśmy zlikwidować trzy stawy, a ryby przerzucić do trzech pozostałych. Na krótko zaprzestaliśmy też karmienia karpi, bo one zatrułyby się własnymi odchodami.
Najlepsza sytuacja znajduje się jedynie na stawach w powiecie krośnieńskim, gdyż zasila je woda z Lubrzy.

Liczenie strat

J. Maksymowicz nie ukrywa: boi się katastrofy. Jak wody nie przybędzie, ryby w stawach mogą się podusić. Straty już są duże. Fachowcy z Ośrodka Doradztwa Rolniczego wyliczyli, że w całym gospodarstwie sięgają one ponad milion złotych. PGR podlega Lasom Państwowym, ale jest na własnym rozrachunku. - Jeśli rok zamkniemy stratami, zgodnie z ustawą o lasach, gospodarstwo zostanie zlikwidowane - obawia się J. Maksymowicz. - Pracę stracić może 45 osób.
Katastrofalna susza odbije się także na cenach karpi. Już teraz wiadomo, że ryb będzie mniej niż zakładano. Co to oznacza dla konsumenta? Że za karpie będziemy płacili więcej. - Niestety, ale tegoroczne karpie będą droższe od ubiegłorocznych - dodaje dyrektor Maksymowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska