9/63
Szkolenie SERE przeszła ostatnio grupa żołnierzy z...
fot. st. chor. Rafał Mniedło/11. LDKPanc.

Szkolenie SERE przeszła ostatnio grupa żołnierzy z „siedemnastej”. Lekko nie mieli, gdyż zajęcia trwały ponad 72 godziny! Areną nietypowego treningu był żagański poligon. Przed zajęciami praktycznymi, żołnierze przeszli cykl szkoleń teoretycznych. Dowiedzieli się m.in., jakie rzeczy powinni ze sobą zabrać, a które będą zbędnym balastem. Pierwszym punktem po wyjściu w teren było dokładne sprawdzenie wyposażenia. Kolejnym zaś… rozpalanie ognia.

- Ogień możecie rozpalić tylko w trzech przypadkach. Kiedy musicie przygotować jedzenie, ugotować wodę zdatną do picia oraz ogrzać się, kiedy jesteście zbyt wychłodzeni. Ogień to dar, który zapewni wam przeżycie, ale szanujcie go i rozpalajcie tylko wtedy kiedy musicie – usłyszeli od instruktorów.

Orientację w terenie umożliwiała żołnierzom mapa i kompas. Przez trzy dni i noce forsowali po kilkadziesiąt kilometrów między kolejnymi wyznaczonymi punktami, do których musieli dotrzeć na konkretną wyznaczoną godzinę.

- Oprócz noża, czy krzesiwa zawsze powinniście mieć kompas. Nie zawsze będziecie mieli dostęp do nowoczesnych technologii, a wtedy będziecie musieli sięgnąć do najstarszych i najprostszych, ale zarazem najskuteczniejszych metod orientowania się w terenie – tak brzmi kolejna zasada wojskowego surviwalu.

Jednym z najtrudniejszych wyzwań była przeprawa przez rzekę - przy temperaturze powietrza wynoszącej zero stopni Celsjusza. Mieli tylko po jednej zmianie mundurów, dlatego przed wejściem do lodowatej wody, zdjęli je i następnie przenieśli na drugi brzeg. Po pokonaniu rzeki, zanim ubrali suche ubrania, musieli samodzielnie rozpalić ogień, na co mieli tylko pięć minut.

- Sytuacja jest pod kontrolą. Tutaj nic wam nie grozi, ale w realnych warunkach, w takiej sytuacji macie tylko pięć minut, by rozpalić ogień i się ogrzać, później wyziębienie może być dla was zabójcze. Musicie być przygotowani na taką ewentualność, bo ucieczka przez wodę może okazać się jedynym sposobem by uniknąć schwytania – tak brzmiała kolejna rada instruktorów.

Jednym z ważnych elementów szkolenia była nauka racjonalnego wykorzystania wody i żywności. Żołnierze mieli wydzielane i ograniczone racje żywnościowe, które musieli podzielić na trzy dni. Ważniejsza jednak była woda – jej zdobywanie oraz przygotowywanie do picia.

- Brak pożywienia dopiero po trzydziestu dniach przynosi nieodwracalne uszkodzenia dla organizmu, ale bez wody nie wytrzymacie długo. Dlatego bardzo ważne jest, byście umieli zdobyć wodę i uczynić ją zdatną do picia. Najprostszą i najskuteczniejszą metodą jest jej przegotowanie. Dlatego tak ważne jest byście umieli rozpalić ogień i wykorzystać go, gdyż to on jest waszym największym sprzymierzeńcem – radzą szkoleniowcy.

Po ponad 72 godzinach w terenie i wykonaniu kolejnych zadań w ekstremalnie trudnych warunkach pogodowych przy minusowych temperaturach, cała grupa zameldowała się na zbiórce, podczas której instruktorzy podsumowali szkolenie.

– Podczas tych kilku dni poznaliście siebie, swoje możliwości i ograniczenia. Na pewno zrozumieliście wiele rzeczy, o których wam mówiliśmy. Na własnej skórze przekonaliście się, na ile was stać oraz poznaliście swoje ograniczenia. Tutaj nie było miejsca na kompromisy i ułatwienia, bo uczyliśmy was jak przeżyć – usłyszeli.

Zobacz wideo z awansów oficerów "siedemnastej"


Przeczytaj też: Mandaty dla pieszych za rozmowę przez telefon na pasach? Internauci są podzieleni

10/63
Szkolenie SERE przeszła ostatnio grupa żołnierzy z...
fot. st. chor. Rafał Mniedło/11. LDKPanc.

Szkolenie SERE przeszła ostatnio grupa żołnierzy z „siedemnastej”. Lekko nie mieli, gdyż zajęcia trwały ponad 72 godziny! Areną nietypowego treningu był żagański poligon. Przed zajęciami praktycznymi, żołnierze przeszli cykl szkoleń teoretycznych. Dowiedzieli się m.in., jakie rzeczy powinni ze sobą zabrać, a które będą zbędnym balastem. Pierwszym punktem po wyjściu w teren było dokładne sprawdzenie wyposażenia. Kolejnym zaś… rozpalanie ognia.

- Ogień możecie rozpalić tylko w trzech przypadkach. Kiedy musicie przygotować jedzenie, ugotować wodę zdatną do picia oraz ogrzać się, kiedy jesteście zbyt wychłodzeni. Ogień to dar, który zapewni wam przeżycie, ale szanujcie go i rozpalajcie tylko wtedy kiedy musicie – usłyszeli od instruktorów.

Orientację w terenie umożliwiała żołnierzom mapa i kompas. Przez trzy dni i noce forsowali po kilkadziesiąt kilometrów między kolejnymi wyznaczonymi punktami, do których musieli dotrzeć na konkretną wyznaczoną godzinę.

- Oprócz noża, czy krzesiwa zawsze powinniście mieć kompas. Nie zawsze będziecie mieli dostęp do nowoczesnych technologii, a wtedy będziecie musieli sięgnąć do najstarszych i najprostszych, ale zarazem najskuteczniejszych metod orientowania się w terenie – tak brzmi kolejna zasada wojskowego surviwalu.

Jednym z najtrudniejszych wyzwań była przeprawa przez rzekę - przy temperaturze powietrza wynoszącej zero stopni Celsjusza. Mieli tylko po jednej zmianie mundurów, dlatego przed wejściem do lodowatej wody, zdjęli je i następnie przenieśli na drugi brzeg. Po pokonaniu rzeki, zanim ubrali suche ubrania, musieli samodzielnie rozpalić ogień, na co mieli tylko pięć minut.

- Sytuacja jest pod kontrolą. Tutaj nic wam nie grozi, ale w realnych warunkach, w takiej sytuacji macie tylko pięć minut, by rozpalić ogień i się ogrzać, później wyziębienie może być dla was zabójcze. Musicie być przygotowani na taką ewentualność, bo ucieczka przez wodę może okazać się jedynym sposobem by uniknąć schwytania – tak brzmiała kolejna rada instruktorów.

Jednym z ważnych elementów szkolenia była nauka racjonalnego wykorzystania wody i żywności. Żołnierze mieli wydzielane i ograniczone racje żywnościowe, które musieli podzielić na trzy dni. Ważniejsza jednak była woda – jej zdobywanie oraz przygotowywanie do picia.

- Brak pożywienia dopiero po trzydziestu dniach przynosi nieodwracalne uszkodzenia dla organizmu, ale bez wody nie wytrzymacie długo. Dlatego bardzo ważne jest, byście umieli zdobyć wodę i uczynić ją zdatną do picia. Najprostszą i najskuteczniejszą metodą jest jej przegotowanie. Dlatego tak ważne jest byście umieli rozpalić ogień i wykorzystać go, gdyż to on jest waszym największym sprzymierzeńcem – radzą szkoleniowcy.

Po ponad 72 godzinach w terenie i wykonaniu kolejnych zadań w ekstremalnie trudnych warunkach pogodowych przy minusowych temperaturach, cała grupa zameldowała się na zbiórce, podczas której instruktorzy podsumowali szkolenie.

– Podczas tych kilku dni poznaliście siebie, swoje możliwości i ograniczenia. Na pewno zrozumieliście wiele rzeczy, o których wam mówiliśmy. Na własnej skórze przekonaliście się, na ile was stać oraz poznaliście swoje ograniczenia. Tutaj nie było miejsca na kompromisy i ułatwienia, bo uczyliśmy was jak przeżyć – usłyszeli.

Zobacz wideo z awansów oficerów "siedemnastej"


Przeczytaj też: Mandaty dla pieszych za rozmowę przez telefon na pasach? Internauci są podzieleni

11/63
Szkolenie SERE przeszła ostatnio grupa żołnierzy z...
fot. st. chor. Rafał Mniedło/11. LDKPanc.

Szkolenie SERE przeszła ostatnio grupa żołnierzy z „siedemnastej”. Lekko nie mieli, gdyż zajęcia trwały ponad 72 godziny! Areną nietypowego treningu był żagański poligon. Przed zajęciami praktycznymi, żołnierze przeszli cykl szkoleń teoretycznych. Dowiedzieli się m.in., jakie rzeczy powinni ze sobą zabrać, a które będą zbędnym balastem. Pierwszym punktem po wyjściu w teren było dokładne sprawdzenie wyposażenia. Kolejnym zaś… rozpalanie ognia.

- Ogień możecie rozpalić tylko w trzech przypadkach. Kiedy musicie przygotować jedzenie, ugotować wodę zdatną do picia oraz ogrzać się, kiedy jesteście zbyt wychłodzeni. Ogień to dar, który zapewni wam przeżycie, ale szanujcie go i rozpalajcie tylko wtedy kiedy musicie – usłyszeli od instruktorów.

Orientację w terenie umożliwiała żołnierzom mapa i kompas. Przez trzy dni i noce forsowali po kilkadziesiąt kilometrów między kolejnymi wyznaczonymi punktami, do których musieli dotrzeć na konkretną wyznaczoną godzinę.

- Oprócz noża, czy krzesiwa zawsze powinniście mieć kompas. Nie zawsze będziecie mieli dostęp do nowoczesnych technologii, a wtedy będziecie musieli sięgnąć do najstarszych i najprostszych, ale zarazem najskuteczniejszych metod orientowania się w terenie – tak brzmi kolejna zasada wojskowego surviwalu.

Jednym z najtrudniejszych wyzwań była przeprawa przez rzekę - przy temperaturze powietrza wynoszącej zero stopni Celsjusza. Mieli tylko po jednej zmianie mundurów, dlatego przed wejściem do lodowatej wody, zdjęli je i następnie przenieśli na drugi brzeg. Po pokonaniu rzeki, zanim ubrali suche ubrania, musieli samodzielnie rozpalić ogień, na co mieli tylko pięć minut.

- Sytuacja jest pod kontrolą. Tutaj nic wam nie grozi, ale w realnych warunkach, w takiej sytuacji macie tylko pięć minut, by rozpalić ogień i się ogrzać, później wyziębienie może być dla was zabójcze. Musicie być przygotowani na taką ewentualność, bo ucieczka przez wodę może okazać się jedynym sposobem by uniknąć schwytania – tak brzmiała kolejna rada instruktorów.

Jednym z ważnych elementów szkolenia była nauka racjonalnego wykorzystania wody i żywności. Żołnierze mieli wydzielane i ograniczone racje żywnościowe, które musieli podzielić na trzy dni. Ważniejsza jednak była woda – jej zdobywanie oraz przygotowywanie do picia.

- Brak pożywienia dopiero po trzydziestu dniach przynosi nieodwracalne uszkodzenia dla organizmu, ale bez wody nie wytrzymacie długo. Dlatego bardzo ważne jest, byście umieli zdobyć wodę i uczynić ją zdatną do picia. Najprostszą i najskuteczniejszą metodą jest jej przegotowanie. Dlatego tak ważne jest byście umieli rozpalić ogień i wykorzystać go, gdyż to on jest waszym największym sprzymierzeńcem – radzą szkoleniowcy.

Po ponad 72 godzinach w terenie i wykonaniu kolejnych zadań w ekstremalnie trudnych warunkach pogodowych przy minusowych temperaturach, cała grupa zameldowała się na zbiórce, podczas której instruktorzy podsumowali szkolenie.

– Podczas tych kilku dni poznaliście siebie, swoje możliwości i ograniczenia. Na pewno zrozumieliście wiele rzeczy, o których wam mówiliśmy. Na własnej skórze przekonaliście się, na ile was stać oraz poznaliście swoje ograniczenia. Tutaj nie było miejsca na kompromisy i ułatwienia, bo uczyliśmy was jak przeżyć – usłyszeli.

Zobacz wideo z awansów oficerów "siedemnastej"


Przeczytaj też: Mandaty dla pieszych za rozmowę przez telefon na pasach? Internauci są podzieleni

12/63
Szkolenie SERE przeszła ostatnio grupa żołnierzy z...
fot. st. chor. Rafał Mniedło/11. LDKPanc.

Szkolenie SERE przeszła ostatnio grupa żołnierzy z „siedemnastej”. Lekko nie mieli, gdyż zajęcia trwały ponad 72 godziny! Areną nietypowego treningu był żagański poligon. Przed zajęciami praktycznymi, żołnierze przeszli cykl szkoleń teoretycznych. Dowiedzieli się m.in., jakie rzeczy powinni ze sobą zabrać, a które będą zbędnym balastem. Pierwszym punktem po wyjściu w teren było dokładne sprawdzenie wyposażenia. Kolejnym zaś… rozpalanie ognia.

- Ogień możecie rozpalić tylko w trzech przypadkach. Kiedy musicie przygotować jedzenie, ugotować wodę zdatną do picia oraz ogrzać się, kiedy jesteście zbyt wychłodzeni. Ogień to dar, który zapewni wam przeżycie, ale szanujcie go i rozpalajcie tylko wtedy kiedy musicie – usłyszeli od instruktorów.

Orientację w terenie umożliwiała żołnierzom mapa i kompas. Przez trzy dni i noce forsowali po kilkadziesiąt kilometrów między kolejnymi wyznaczonymi punktami, do których musieli dotrzeć na konkretną wyznaczoną godzinę.

- Oprócz noża, czy krzesiwa zawsze powinniście mieć kompas. Nie zawsze będziecie mieli dostęp do nowoczesnych technologii, a wtedy będziecie musieli sięgnąć do najstarszych i najprostszych, ale zarazem najskuteczniejszych metod orientowania się w terenie – tak brzmi kolejna zasada wojskowego surviwalu.

Jednym z najtrudniejszych wyzwań była przeprawa przez rzekę - przy temperaturze powietrza wynoszącej zero stopni Celsjusza. Mieli tylko po jednej zmianie mundurów, dlatego przed wejściem do lodowatej wody, zdjęli je i następnie przenieśli na drugi brzeg. Po pokonaniu rzeki, zanim ubrali suche ubrania, musieli samodzielnie rozpalić ogień, na co mieli tylko pięć minut.

- Sytuacja jest pod kontrolą. Tutaj nic wam nie grozi, ale w realnych warunkach, w takiej sytuacji macie tylko pięć minut, by rozpalić ogień i się ogrzać, później wyziębienie może być dla was zabójcze. Musicie być przygotowani na taką ewentualność, bo ucieczka przez wodę może okazać się jedynym sposobem by uniknąć schwytania – tak brzmiała kolejna rada instruktorów.

Jednym z ważnych elementów szkolenia była nauka racjonalnego wykorzystania wody i żywności. Żołnierze mieli wydzielane i ograniczone racje żywnościowe, które musieli podzielić na trzy dni. Ważniejsza jednak była woda – jej zdobywanie oraz przygotowywanie do picia.

- Brak pożywienia dopiero po trzydziestu dniach przynosi nieodwracalne uszkodzenia dla organizmu, ale bez wody nie wytrzymacie długo. Dlatego bardzo ważne jest, byście umieli zdobyć wodę i uczynić ją zdatną do picia. Najprostszą i najskuteczniejszą metodą jest jej przegotowanie. Dlatego tak ważne jest byście umieli rozpalić ogień i wykorzystać go, gdyż to on jest waszym największym sprzymierzeńcem – radzą szkoleniowcy.

Po ponad 72 godzinach w terenie i wykonaniu kolejnych zadań w ekstremalnie trudnych warunkach pogodowych przy minusowych temperaturach, cała grupa zameldowała się na zbiórce, podczas której instruktorzy podsumowali szkolenie.

– Podczas tych kilku dni poznaliście siebie, swoje możliwości i ograniczenia. Na pewno zrozumieliście wiele rzeczy, o których wam mówiliśmy. Na własnej skórze przekonaliście się, na ile was stać oraz poznaliście swoje ograniczenia. Tutaj nie było miejsca na kompromisy i ułatwienia, bo uczyliśmy was jak przeżyć – usłyszeli.

Zobacz wideo z awansów oficerów "siedemnastej"


Przeczytaj też: Mandaty dla pieszych za rozmowę przez telefon na pasach? Internauci są podzieleni

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Remont mostu w Krośnie Odrzańskim. Jak długo jeszcze potrwa?

Remont mostu w Krośnie Odrzańskim. Jak długo jeszcze potrwa?

Odsłonięcie czwartego już Suleszka. Rycerski szlak się wydłuża...

Odsłonięcie czwartego już Suleszka. Rycerski szlak się wydłuża...

Puchar Tymbarku. Już się nie mogą doczekać gry na stadionie PGE Narodowym!

Puchar Tymbarku. Już się nie mogą doczekać gry na stadionie PGE Narodowym!

Zobacz również

Tłumy na targach rolniczych w Gliśnie. Jak tu gwarno, smacznie i kolorowo! Zobaczcie!

Tłumy na targach rolniczych w Gliśnie. Jak tu gwarno, smacznie i kolorowo! Zobaczcie!

Mnóstwo ludzi i atrakcji na wystrzałowej nocy w Lubuskim Muzeum Wojskowym! | ZDJĘCIA

Mnóstwo ludzi i atrakcji na wystrzałowej nocy w Lubuskim Muzeum Wojskowym! | ZDJĘCIA