Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze nie mogą cały czas siedzieć w koszarach

Tomasz Hucał
MIROSŁAW RÓŻAŃSKI Ma 47 lat. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych, którą ukończył z wyróżnieniem. Służbę wojskową rozpoczął w 42. pułku zmechanizowanym w Żarach. Służył potem m. in. w 34. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Żaganiu i 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej (jej dowódca w latach 1999-2003 i 2005-2008). W sierpniu 2009 roku został dowódcą 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.
MIROSŁAW RÓŻAŃSKI Ma 47 lat. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych, którą ukończył z wyróżnieniem. Służbę wojskową rozpoczął w 42. pułku zmechanizowanym w Żarach. Służył potem m. in. w 34. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Żaganiu i 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej (jej dowódca w latach 1999-2003 i 2005-2008). W sierpniu 2009 roku został dowódcą 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. fot. 11. LDKPanc
Rozmowa z generałem dywizji Mirosławem Różańskim, dowódcą 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu.

- Rozmawiamy w Świętoszowie, gdzie spotka się pan ze swoimi podwładnymi - dowództwami poszczególnych jednostek 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Dlaczego dopiero teraz? Dowódcą jest pan od miesiąca.

- Powód jest prozaiczny - skończył się okres urlopowy i teraz możemy spotkać się w pełnym składzie.

- O czy państwo rozmawiacie?

- Chcę przedstawić moją wizję dowodzenia dywizją. Wiadomo, że teraz działania w wielu dziedzinach życia determinują kwestie finansowe. Podobnie jest w wojsku. Z drugiej strony czeka nas sporo zadań w przyszłym roku. Rok 2010 to chociażby wielki wysiłek dla brygad ze Świętoszowa i Międzyrzecza, które będą przygotowywały kolejną zmianę naszego kontyngentu w Afganistanie.

- Z tego co pan mówi, wynika, że dywizja będzie oszczędzała.

- Na pewno będę namawiał moich poszczególnych dowódców, żebyśmy szukali przeróżnych rozwiązań, które pomogą nam przejść przez ten ciężki okres. Uważam, że żołnierze mogą szkolić się efektywnie w krótszym czasie, co skróci czas przebywania w koszarach. A to oznacza mniejsze opłaty za media, które przy utrzymaniu wielkich kompleksów koszarowych są znaczne.

- Czyli żołnierze znikną z koszar?

- Oczywiście, że nie. Ale naszym zadaniem jest, żeby ich szkolenie było bardziej skondensowane. Jesteśmy armią zawodową, mamy określony godzinowo tydzień pracy. Uważam, że w przypadku dobrze zaplanowanego szkolenia w trzy dni można nauczyć wiele. Żołnierze nie musi być w koszarach 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Po służbie ma iść do swojego mieszkania. Koszary muszą nam się przestać kojarzyć z miejscem pobytu żołnierzy, one są miejscem przeznaczonym do ich szkolenia.

- Czy oszczędności wymuszą na was ograniczenie ćwiczeń na poligonie, a zastąpienie ich zajęciami na trenażerach i symulatorach?

- Trenażery to zajęcia na symulatorach, ale także w polu. Owszem coraz częściej z użyciem amunicji ślepej, zamiast ostrej. Ale na pewno nie spowodują one, że żołnierze nie będą wychodzili w pole.

- Jak pan wspomniał, dywizję czeka wystawienie zmiany do Afganistanu. Wiadomości, które napływają z tego kraju jasno wskazują, że jest tam niebezpiecznie. Jak przygotowujecie się do tej misji?

- Przede wszystkim jesteśmy na bieżąco w kontakcie z kolegami, którzy są teraz na teatrze, jak nazywamy Afganistan. Wykorzystujemy ich doświadczenia oraz spostrzeżenia. Musimy mieć świadomość, że procedury i taktyka Talibów ciągle się zmieniają. I dlatego my również musimy poszukiwać nowych zasad działania.

- Nowy dowódca, często oznacza nowe porządki. Czy teraz w sztabie dywizji pojawi się sporo żołnierzy z Międzyrzecza, gdzie długo pan dowodził?

- Niekoniecznie. Jeżeli już będą zmiany kadrowe, to będą one wynikały z kończących się kontraktów lub awansów. Jestem zdania, że praca cały czas w jednym miejscu nie jest niczym dobrym. Nie jest wtedy tak twórcza i rozwojowa.

- Wracając do oszczędności. Czy wymuszą one zmiany w strukturze 11. LDKPanc? Od dawna mówi się o niepewnej przyszłość chociażby 34. Brygady Kawalerii Pancernej w Żaganiu.

- Przyszłość naszej dywizji zależy od planów kreślonych w sztabie generalnym. W tej chwili nasze struktury są zgodne z programem rozwoju na lata 2007-2012, ale sztab generalny pracuje już nad kolejną jego edycją, najprawdopodobniej na lata 2009-2018. To jednak dokument mający klauzulę zero, czyli tajny. Dlatego proszę mi wybaczyć, ale musze mówić w ten sposób - garnizony, które są dziś w składzie dywizji, będą w niej nadal. Wojsko na pewno będzie w Żaganiu, Krośnie Odrzańskim, Czerwieńsku, czy Sulechowie. A jeżeli chodzi o struktury, czy podległość, to powiem tylko, że wszystkie armie się rozwijają, czy to we Francji, Wielkiej Brytanii, a nawet w Stanach Zjednoczonych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska