Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze z Międzyrzecza spacyfikowali rozjuszony tłum

Dariusz Brożek
Żołnierzy ubezpieczały ważące ponad 20 ton transportery rosomak.
Żołnierzy ubezpieczały ważące ponad 20 ton transportery rosomak. Fot. Archiwum 17. WBZ
Udrożnienie przejazdu ulicami opanowanymi przez agresywną gawiedź trenowali ostatnio żołnierze 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. - Podczas takiej operacji najważniejsze jest zachowanie zimnej krwi - mówią.

Z takimi sytuacjami żołnierze mogą się spotkać podczas misji za granicą. Trzeba przejechać przez miejscowość, której mieszkańcy są do nich wrogo nastawieni. Wystarczy iskra i agresywny tłum może zaatakować wojskową kolumnę. W ruch pójdą kamienie, potem butelki z benzyną.

Jeśli wojacy nie opanują tłumu, to ostatnim akordem takiej operacji mogą być salwy karabinów i uliczne walki. Jak mają sobie radzić w takich sytuacjach? I zapobiec ewentualnemu rozlewowi krwi? Międzyrzeczanie uczyli się tego ostatnio na wędrzyńskim poligonie, gdzie przygotowują się właśnie do manewrów pod kryptonimem ,,Wyzwanie 2009''.

- Przede wszystkim trzeba zachować zimną krew. To trudne zadanie, gdyż tłum zazwyczaj zachowuje się bardzo spontanicznie i nie można przewidzieć jego reakcji - tłumaczy kpt. Grzegorz Kaliciak, zastępca dowódcy 1. batalionu manewrowego.

Muszą utrzymać szyk

Do udrożnienia przejazdu wyznaczono blisko stu szturmanów z 3. kompani manewrowej dowodzonej przez kpt. Pawła Szczyszka. Jego podwładni utworzyli zwarty kordon na zablokowanej przez gawiedź drodze. Ruszają do przodu pod osłoną transporterów rosomak.

- Musimy utrzymać zwarty szyk. Nie przepuścić demonstrantów i ewentualnie udrożnić zblokowaną drogę - wyjaśnia st. szer. Marcin Jucha z 17. WBZ.

Wyłuskać prowodyrów

Żołnierzy ubezpieczały ważące ponad 20 ton transportery rosomak.
(fot. Fot. Archiwum 17. WBZ)

Szturmani splatają ręce i tworzą żywy mur. Idą jeden przy drugim. Noga w nogę, pierś w pierś. Na wybrukowanej ulicy dudnią wojskowe buty. Ława powoli zbliża się do rozjuszonej gawiedzi. W postaci przeciwników wcielili się ich koledzy.

Obserwatorzy identyfikują prowodyrów, którzy zachowują się szczególnie agresywnie. Szturmani wyłuskują ich z tłumu, wciągają w kordon i sprawnie przekazują na tyły. Napięcie spada. Wrogi tłum rozprasza się po domach i sąsiednich uliczkach. Zadanie wykonane. Ulice są puste i bezpieczne. Może nimi przejechać.

- Musimy przećwiczyć wszystkie obowiązujące procedury, gdyż z podobnymi scenariuszami możemy się spotkać podczas przyszłych misji - podsumował szkolenie kpt. Szczyszek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska