- Co pana przyciągnęło z Poznania do ośrodka w Zbąszyniu?
- Po pierwsze - nie przyciągnęło, bo w Straży Ochrony Kolei są decyzje i rozkazy. Otrzymałem więc od przełożonych polecenie o zatrudnieniu jako komendant tego ośrodka. Po drugie - nie z Poznania tylko z Warszawy, gdzie ostatnio pracowałem w komendzie głównej SOK.
- Ale wiem, że jest pan mieszkańcem Poznania…
- Zgadza się. Dlatego ucieszyłem się z decyzji moich zwierzchników i chętnie podjąłem się kierowania placówką szkolenia funkcjonariuszy straży położoną tak blisko mojego domu.
- Nie rozumiem tej radości. Stracił pan intratną posadę w stolicy, na dodatek w komendzie głównej, na rzecz pracy, nie czarujmy się, w prowincjonalnym mieście.
- Szczerze? Bardzo mi to odpowiada. Naprawdę! Bowiem to, co się dla mnie liczy najbardziej - to bliskość rodziny. Ze Zbąszynia do Poznania jest 70 km, do pracy dojeżdżam codziennie i codziennie jestem w domu. Z Warszawy nie dało się dojeżdżać. Poza tym siedziałem w papierach, tutaj mam do czynienia z ludźmi, oczywiście z psami, ośrodek leży na skraju miasta wśród zieleni, naprawdę podoba mi się to rozwiązanie.
- "GL" stara się od dwóch lat pomagać ośrodkowi w wyjaśnieniu białych kart z przeszłości. Sporo się nam wspólnie udało. Na nasz apel odezwali się dawni pracownicy, odtworzyliśmy listę komendantów. Pan jest 10 z kolei. Robiliśmy to z myślą o jubileuszu zasłużonej placówki.
- Zdążyłem się zapoznać z materiałami, współpracownicy przygotowali mi odbitki wszystkich artykułów z "GL", sam też wszedłem na wasze strony internetowe i sprawdziłem co pisaliście. Mogę zadeklarować, że spóźnione obchody 60. rocznicy powstania ośrodka na pewno się odbędą. Jednak jestem na początku drogi i trudno mówić o szczegółach. Nie wiem czy świętować w czerwcu czy we wrześniu. Chciałbym nadać temu jubileuszowi charakter dużego wydarzenia, w końcu to jedyny taki ośrodek w kraju. Dlatego myślę, żeby połączyć to z zebraniem komendantów regionalnych, w drugim dniu zaś pokazać coś mieszkańcom, czyli zorganizować piknik z tresurą psów, sztuką walki.
- Czy będzie pan realizował plany poprzednika co do rozwoju ośrodka?
- Ale w ograniczonym zakresie - ze względów finansowych. Przykładowo - podtrzymuję myśl o zadrzewieniu, ale i zakrzewieniu ośrodka, ale w połowie wcześniejszego planu. Także o konieczności modernizacji kojców dla piesków. Będziemy łączyć dotychczasowe kojce, musimy zerwać eternit z dachów. Myślę też o wizycie u burmistrza, choćby w sprawie jubileuszu.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?