Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Konsekwencja w cenie

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz Archiwum ,,GL"
Nareszcie trochę optymizmu. Tym powiało w sobotni wieczór z Rybnika. Chcieć więcej to już by była przesada, choć zabrakło niewiele do pełni szczęścia. Do elity awansowało naszych dwóch.

Zwycięzcą okazał się ten, który na walkę o mistrzostwo świata zasłużył. Bartosz Zmarzlik umiejętnie prowadzony, krok po kroku wykorzystywał dawane szanse. Grand Prix w Gorzowie to była pierwsza, druga, trzecia i czwarta, jakże ważna inwestycja. Tegoroczny Drużynowy Puchar Świata - mimo nieudanego finału - też zrobił swoje, a nominacja do Rybnika była tylko dopełnieniem i zamknięciem konsekwentnej polityki tak klubu, jak i żużlowej centrali. Dzięki rodzinie, obecności ojca i brata wszystko odbyło się bez wszechobecnej w żużlu napinki, choć pokus oraz armii krytyków nie brakowało.

W sobotę Bartek wspiął się w na najwyższy poziom żużlowej hierarchii. W kolejnych latach pozostanie mu pokonać tylko i aż piętnaście szczebli drabiny, która wiedzie na sam szczyt. Dziś jeszcze za wcześnie, by pompować balon nadziei, ale wszystko wskazuje na to, że to właśnie gorzowianin w przyszłości będzie tym, który ten szczyt zdobędzie. Czy dokona tego już za rok, czy za dwa, a może dopiero za pięć lat nie ma żadnego znaczenia. Wcześniej czy później i tak tego dokona.

Tak Zmarzlik, jak i Piotr Pawlicki dokonali sztuki, która może być zbawienna dla cyklu Grand Prix. Obaj wnoszą powiew młodości. To świeża krew, która rywalizacji o mistrzostwo świata może dodać kolorytu. Przy całym szacunku, to Chris Harris czy kandydat do dzikiej karty Fredrik Lindgren, kibiców nigdzie nie przyciągną, ale nasi juniorzy już tak. Nie tylko w Polsce, ale wszędzie gdzie się pojawią.

To zresztą znak czasów i temat do weryfikacji. Dawno temu, niedługo minie dwadzieścia lat, był taki regulamin, według którego mistrz świata juniorów w nagrodę "wjeżdżał" do cyklu Grand Prix. Dzięki temu w elicie pojawiały się nowe twarze. Tak na szerokie światowe wody speedway'a wypłynął Jason Crump, ale także Piotr Protasiewcz czy Jesper Jensen, dziś Monbergiem zwany. Młody utalentowany nie zawsze znaczy lepszy, ale może warto odświeżyć lekko zakurzoną i wiekową już stawkę walczącą o mistrzostwo świata. Zmarzlik z Pawlickim przecierają szlak i weterani już powinni się bać.

Optymizm był w sobotę, a w niedzielę z optymizmu zostało niewiele. Przyszła jesień, więc jeżdżono tylko pod dachem. Ten jeden mecz w Toruniu pokazał, że w naszym żużlu nie dzieje się dobrze. Zamieszki czyli latające krzesełka na trybunach to widok zatrważający. Frekwencja na Motoarenie taka sobie, a przecież to był ligowy szlagier, którego stawką jest finał. Na domiar złego pięć groszy dorzucił arbiter. Wytyczne z posiedzenia w Rybniku - dbamy o bezpieczeństwo na torze - już w niedzielę wprowadził w życie Artur Kuśmierz. Pierwszą ofiarą walki z agresją na torze został Kacper Gomólski. Czerwona kartka, osłabienie zespołu i być może wypaczenie wyniku spotkania, a w zasadzie spotkań obu, bo Gomólskiego zabraknie w rewanżu. Taka decyzja. Ktoś gdzieś przesadził i proponuję nie iść tą drogą. Konsekwencja tak, wypaczenia nie.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska