Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: teraz jest czas macania

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz.
Rafał Darżynkiewicz. archiwum "GL"
Jeżdżą tu, jeżdżą tam. Póki co treningowo i niekoniecznie na pełen gaz. Inaczej być nie może. Przyszła wiosna. Kto pierwszy ten podobno lepszy, ale to się jeszcze okaże.

wiosną idą też nowe tłumiki, nowe przepisy i weryfikacje torów. Tych ostatnich już za chwilę - powiedzmy, że będzie to późną wiosną - będzie więcej. Trwają prace w Poznaniu, a do żużlowej rodziny chcą wrócić także Świętochłowice. "Skałka" czyli dawnych wspomnień czar. Stadionów, więc i torów więcej. Gorzej z klubami, których z każdym dniem jakby mniej.

Powody takiego stanu rzeczy są różne, ale wszystko zaczyna się i kończy na pieniądzach, a właściwie ich braku. Gdy piszę te słowa wciąż nie wiadomo, jak wyglądać będą rozgrywki na zapleczu elity. Ligi dwie, a może jedna. Gorące dyskusje ciągle trwają, a do inauguracyjnego terminu pozostał niespełna miesiąc. Mało czasu i tak naprawdę w Łodzi, Krośnie czy przykładowo Pile wiedzą tyle co nic. Podobno spieszyć trzeba się tylko w dwóch przypadkach, ale daruję sobie dokończenie tego powiedzenia. Właśnie ono jest mottem decydentów z żużlowej centrali. Przyspieszenie potrzebne od zaraz. Głosy postulujące połączenie pierwszej i drugiej ligi wydają się być najsensowniejsze. Owszem pojawi się problem finansowy. Więcej meczów to większe koszty, ale przecież więcej meczów to także większe wpływy. W teorii straty i zyski powinny się równoważyć. Klubowi prezesi mają jednak wątpliwości. Mocni w z wyższej ligi obawiają się meczów "do jednej bramki" i poważnego uszczuplenia klubowej kasy. Słabi z niższej ligi twierdzą, że gdy ich drużyna będzie z góry skazana na porażkę kibic nie będzie chciał na to patrzeć i na stadion nie przyjdzie. Trudna decyzja, ale innego wyjścia chyba nie ma. Argumentów za istnieniem dwóch lig jednej siedmio bądź sześciozespołowej, a drugiej cztero lub maksimum pięciozespołowej nie widzę żadnych. Na upartego można na najniższym szczeblu rozegrać cztery rundy, ale ciągle w jednym i tym samym nudnym sosie.

Nudy nie będzie w parkingach. Regulamin techniczny zawodów żużlowych ma kilka nowinek. Ubiegłoroczny hit czyli sprawdzanie tłumików na oko czyli pod słońce ma poważną konkurencję. Teraz organoleptycznie czyli dotykając sędzia lub wyznaczony komisarz techniczny będzie sprawdzał grubość kombinezonu. Daleki jestem od postulowania by arbitra wyposażać w śrubę mikrometryczną. Byłoby bardziej profesjonalnie, ale żużel musi mieć swój urok. Macanie kombinezonów to będzie nowość i wyzwanie, bo jak wymacać, że kevlar jest cieńszy niż jeden milimetr? Sędziowie już ćwiczą.

Ćwiczą i łatwo nie mają. Regulaminy, kalendarze, dokumenty i sprawozdania. Wszechobecna biurokracja z przytupem wkracza do żużla. A przecież są jeszcze interpretacje i różne zapisy w różnych regulaminach. Ten międzynarodowy pozwala zaliczyć wyniki przerwanego przez wypadek wyścigu, gdy pierwszy z zawodników ukończył trzecie okrążenie. W polskim regulaminie zapis pozostaje niezmienny czyli obowiązuje ostatni łuk. Trenują żużlowcy, ćwiczą sędziowie, kibic u progu wiosny też powinien zabrać się do roboty. Trzeba czytać by zrozumieć żużel. Lepiej wiedzieć niż macać.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska