Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Wiosenna tradycja

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz Rachiwum ,,GL"
Ruszyli i to mocno. Natłok imprez jak to na przedwiośniu. Nie sposób wszystkiego ogarnąć, bo jeżdżą wszędzie. Imprezy oficjalne przeplatają się z treningami punktowanymi.

Ta formuła to od lat jedna z największych fikcji w polskim żużlu. Wszyscy przymykają oko, bo przy niskich kosztach organizacyjnych i zupełnie nieoficjalnie można się przygotować do sezonu. Taka aura czyli wiosna w pełni.

Tegoroczny marzec - znów ciepły i pomagający żużlowcom - jest jednak inny od tego sprzed dwunastu miesięcy. W zawodach i oczywiście treningach punktowanych nie brakuje nikogo. Dla jednych to znak nowych czasów czyli uporządkowanych finansów i braku zaległości wobec zawodników. Dla innych to czas wyścigu technologicznego czyli sprawdzania ustawień przy zastosowaniu nowych tłumików. Jedno jest pewne - wszyscy bez wyjątku potrzebują jazdy, więc jadą. Pogoda sprzyja, kasa się zgadza. Fajna ta tegoroczna wiosna.

Do lig - ostatecznie trzech - przystępuje dwadzieścia klubów. Różnych. Są krezusi, którym niczego nie brakuje. Jest grupa uporządkowanych, którym jednak się nie przelewa. Nie brakuje też takich, którzy są pod kreską i wisi nad nimi bat nadzorcy. Przed sezonem trzymam kciuki za wszystkich i liczę na to, że grupa krezusów będzie z każdym sezonem liczniejsza. Pieniądze na żużlu nie jeżdżą, ale bez pieniędzy trudno jeździć. Parę klubów coś o tym wie i jeździć będą trochę wolniej, albo wcale. Całe szczęście żużel to sport. Właśnie on lubi niespodzianki i wcale ten najbogatszy nie musi być najlepszy. Dziwią mnie dyskusje - czasem bardzo gorące - o ekstralidze dwóch prędkości. Sezon jeszcze nie ruszył, a wróżbici już wiedzą jak się skończy. Owszem faworyci są, są też kandydaci do robienia za tło. Wszyscy patrzą na Leszno, zerkają na Gorzów, doceniają Toruń i z pewną taką nieśmiałością wspominają o Zielonej Górze. Wielka czwórka? Być może, ale już pierwsze wiosenne próby wcale nie potwierdzają, że właśnie te kluby będą rozdawać karty. Przecież jedna kwietniowa wpadka może drogo kosztować pod koniec lata. Wystarczy sięgnąć pamięcią w nie tak przecież odległą przeszłość, by przypomnieć jakże drogą wpadkę toruńskiego dream teamu w Gdańsku. Ta przegrana odbijała się Aniołom czkawką do końca przegranego z kretesem sezonu.

Z typami i scenariuszami radziłbym się wstrzymać. Żużlowe życie nie znosi próżni. Swoje porządki w Ostrowie zaczął już Narodowy. Marek Cieślak do pionu postawił gwiazdę zespołu. Szybko i bez ogródek. Kolejny trening i Nicklas Porsing objeżdżał zawodników z ekstraligi. Porządek musi być i najlepiej robić go już wiosną. W Toruniu nowe miotły, ale porządku nadal brak. Wystarczył słabszy występ australijskiego zaciągu, a już pojawiły się tłumaczenia. I nie tłumaczą się Australijczycy, którzy u progu sezonu jadą piach. Głos usprawiedliwiający padł z ust menedżera zespołu. Kangur pod kloszem to taka toruńska tradycja, już prawie kojarzy się z Toruniem, jak piernik i Kopernik.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska