MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowy mistrz Tomasz Gollob wrócił z Chin. Akupunktura i chińska medycyna naturalna zawiodły. Terapia nic mu nie pomogła

Joachim Przybył
Tomasz Gollob
Tomasz Gollob Tomasz Gawałkiewicz
Akupunktura i chińska medycyna naturalna zawiodły. Bóle spastyczne nie zniknęły, a wręcz się nasiliły. Zrezygnowany Tomasz Gollob wrócił do Polski.

To był pomysł klubu i władz Grudziądza oraz wielka nadzieja żużlowca na poprawę stanu zdrowia. Pod koniec stycznia w Nanning Tomasz Gollob trafił do kliniki neurologicznej, która ma świetne wyniki w zwalczaniu przewlekłego bólu.

Nadzieja, ale bez przełomu
Akcję wyjazdu sportowca udało się zorganizować dzięki zaangażowaniu i wsparciu m.in. prezydenta Grudziądza Roberta Malinowskiego, klubu żużlowego GKM, fundacji Polskiego Związku Motorowego (pokryła koszty podróży), członków Głównej Komisji Sportu Żużlowego, Regionalnego Szpitala Specjalistycznego oraz wielu osób, które wspierają Tomasza Golloba (m.in. gorzowskiego środowiska żużlowego). Chińczycy wzięli na siebie koszty terapii.
Gollob nie krył dużych nadziei. Bóle spastyczne stały się w ostatnich miesiącach jego największym wrogiem. To niekontrolowane skurcze mięśni, które są efektem urazu rdzenia kręgowego.
- Noce są najgorsze, trudne do przeżycia. Każdy ruch kołdry poraża do omdlenia. Szukam niekonwencjonalnych metod, wszystkiego co pomogłoby mi uporać się z problemem. Nie wyobrażam sobie, żebym nie mógł sobie z tym poradzić w kolejnych miesiącach - opowiadał żużlowiec przed wyjazdem do Chin.
Oprócz zastosowanych metod leczenia związanych z medycyną tradycyjną (głównie akupunktura, masaż chiński leczniczy oraz zabiegi moksy, czyli zastosowane specjalnie rośliny), żużlowiec poddawany był tam również zwykłej, codziennie rehabilitacji, podobnie, jak wcześniej w Polsce.
Pierwsze efekty były obiecujące. Choć na przełom trzeba było czekać kilka tygodni, to na samym początku pobytu Gollob wreszcie przespał bez bólu noc.
Adam Zaborowski, ordynator neurochirurgii w szpitalu w Grudziądzu, towarzyszył sportowcowi w Chinach, wierzył w powodzenie terapii. To miała być też szansa dla grudządzkiego szpitala, który w oparciu o chińskie metody planuje otwarcie kliniki zwalczania bólu.
Niestety, po początkowych sukcesach przyszła stagnacja. Kolejne tygodnie ćwiczeń i zabiegów nie przynosiły upragnionego przełomu. Gollob tracił nadzieje, był zniechęcony. Co gorsza, ból zaczął znowu się nasilać. Już wcześniej nosił się z zamiarem powrotu do domu, choć początkowo planowano przynajmniej dwumiesięczną terapię.
W ubiegłym tygodniu ostatecznie zapadła decyzja, Tomasz Gollob wrócił do domu w Bydgoszczy.

Są jeszcze inne wizje
Co dalej? Władysław Komarnicki, były prezes Stali Gorzów i przyjaciel Tomasza Golloba zapewnia, że to nie koniec poszukiwania nowych metod rehabilitacji, a żużlowiec na pewno nie zostanie pozostawiony sam sobie.
- Tomek miał duże oczekiwania, że bóle ustąpią. Z uwagi, że to nie nastąpiło zdecydował, że wraca do Polski - mówił Władysław Komarnicki Przeglądowi Sportowemu. - Będziemy zastanawiać się, jak dalej mu pomóc. Myślę, że na pewno wróci do profesjonalnej rehabilitacji. Są także inne wizje leczenia Tomka, ale za wcześnie o nich mówić.
Tomasz Gollob po upadku na torze motocrossowym w kwietniu 2017 roku w Chełm¬nie ma zmiażdżony jeden z kręgów. Jest sparaliżowany od pasa w dół. Porusza się na wózku inwalidzkim. Lekarze nie dają mu wielkich nadziei na odzyskanie sprawności. On marzy już tylko o jednym - życiu bez strasznego bólu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska