Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żyto: Chcemy zdobyć bonus i umocnić się w pierwszej czwórce

Marcinn Łada
fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rozmowa z Piotrem Żytą, trenerem Falubazu Zielona Góra.

- Niedzielny mecz przy Wrocławskiej może się w ogóle nie odbyć. Znów będziemy śledzili prognozy pogody w regionie i Europie.

- No tak, jest zagrożenie. Jeśli nie odbędą się zawody w Kumli albo Gorican, to zostaną przełożone na niedzielę i po naszym meczu. Trochę mniej obawiamy się odwołania Grand Prix w Cardiff. Tam jest dach. W Szwecji pojedzie Grzegorza Zengota, którego zgłosiliśmy do centrali, bo to nasz podstawowy junior. Bez niego nie chcemy jechać spotkania z Bydgoszczą. Mamy zamiar wysoko wygrać i jest nam w tym potrzebny. Goście zgłosili Jonasa Davidssona, który walczy w Gorican.

- Kiedy zestawiał pan pary na to spotkanie, zastanawiał się pan: co też wykręcą Skandynawowie?

- W Zielonej Górze ich sytuacja jest ustabilizowana, gorzej na wyjazdach. I to nie tylko oni, bo z Polakami też bywa różnie. U siebie jadą wszyscy i jest problem, kogo wystawić do biegów nominowanych. Każdy chce. Mam zasadę: startują ci, którzy jadą przez cały sezon. Na przykład w przypadku równej ilości punktów Lindgrena i Walaska, jedzie ten drugi, bo dał z siebie więcej w domu i na wyjazdach.

- Czemu Grzegorz Zengota tym razem pod numerem 14?

- Po pierwsze, jeśli zgłaszamy, że zawodnik startuje w innych zawodach i trzeba będzie przełożyć mecz, musi widnieć w składzie przesłanym wcześniej do centrali. Po drugie, będzie miał Sajfutdinowa z prawej strony i będzie mu chyba trochę łatwiej.

Rozmawia pan z chłopakami o takich niuansach?

- Kibice myślą, że stoję sobie gdzieś z boku w parkingu i tylko czasami podejmuję decyzje. Jestem tam po to, żeby widzieć co się dzieje. Po meczu w Gorzowie fani zarzucali mi, że za Iversena nie pojechała taktyczna. Rozmawiam z jednym: trenerze, jeszcze nie. Szukam zębaty, przewracam w dyszach, ruszam zapłonem. Podchodzę do "Protasa": jeszcze nie jestem gotowy. Nie widzę w ich oczach pewności, nie jestem pewien, że któryś z nich wygra ten bieg czy przywiezie dwa punkty. Krytycy mogą się przyczepić, że trener nie ma posłuchu. Ale nie o to chodzi. Ma wyjechać zawodnik, który też zrobi 0 lub 1? To nic nie da, a później znów nie będzie miał czasu poszukać właściwych ustawień

- A wracając do niedzieli. Wspomniał pan, że mamy zamiar wysoko wygrać. Czyli skasujemy trzy punkty?

- Więcej się już nie da. Chcemy zdobyć bonus i umocnić się w pierwszej czwórce, żeby spokojnie przystąpić do play offów. Choć lepsze byłyby miejsca 1.-2., bo trafia się wtedy na teoretycznie łatwiejszych przeciwników. Będziemy robić wszystko, ale to trudne zadanie.

- Pewnie obserwuje pan sytuację u rywali. Wygląda na to, że Polonia pozbierała się w porównaniu z początkiem sezonu?

- Mieli niedawno udany mecz w Lesznie, gdzie bardzo nisko przegrali. Ale to raczej wina zawodników gospodarzy, że się nie dopasowali do toru i nie jechali tak, jak należało. Myślę, że my radzimy sobie na naszym całkiem dobrze. Mam nadzieję, że szybko odrobimy bonusa i wysoko zwyciężymy

- Czyli nie boimy się gości.

- Każdy zespół trzeba doceniać i szanować. Dwa lata temu przyjechali do Zielonej Góry i co? Niedoceniana Polonia zmobilizowała się i wygrała. Lekceważenie kończy się zwykle porażką albo nie tym, co trzeba. Od pierwszego biegu musimy być czujni. Na przykład z Wrocławiem widziałem lekkie rozluźnienie. Mamy cztery punkty starty, spokojnie odrobimy. Spokój trwał tylko do pewnego momentu, bo przy remisie 24:24 zrobiło się nam troszkę gorąco. Nie można podchodzić zbyt odprężonym, tylko zasuwać od początku. Bez względu na renomę przeciwnika, trzeba robić swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska