Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam wątpliwości, czy mam jakiekolwiek szanse na uczciwy proces – napisała do nas kilka dni temu pani Grażyna

Robert Bagiński
Działacze dawnego KOD-u 11.01.2024 na spotkaniu w WiMBP. Czwarty od lewej sędzia Kamil Jarocki, w środku ze znakiem wiktorii sędzia Bartłomiej Starosta, a za nim sędzia Olimpia Barańska-Małuszek.
Działacze dawnego KOD-u 11.01.2024 na spotkaniu w WiMBP. Czwarty od lewej sędzia Kamil Jarocki, w środku ze znakiem wiktorii sędzia Bartłomiej Starosta, a za nim sędzia Olimpia Barańska-Małuszek. Fot.: Obywatele Gorzów 66-400
Twierdzili, że bronią praworządności, ale powołanie „rządu 13 grudnia” całkowicie ten argument unieważniło. Zwykły obywatel ma prawo mieć wątpliwości, czy politycznie aktywny sędzia będzie bezstronny.

W dyskusji o wymiarze sprawiedliwości warto zapomnieć na chwilę o polityce i wejść w skórę zwykłego człowieka.

Mam spór z sąsiadem, którego przez lata widziałam na manifestacjach pod gorzowskim sądem w otoczeniu sędziów. Teraz, jeden z nich rozpatruje naszą sprawę, a ja mam wątpliwości, czy mam jakiekolwiek szanse na uczciwy proces – napisała do nas kilka dni temu pani Grażyna. – Niby sędziowie są niezawiśli, ale ja słyszałam, co się na tych manifestacjach Kod-u wykrzykiwało i wielokrotnie dawałam wyraz swojemu niezadowoleniu – dodała.

To prawda, gorzowscy sędziowie byli na przestrzeni ostatnich lat szczególnie wzmożeni politycznie. Nie było manifestacji, na której nie zabieraliby głosu. Swoją obecnością na nich uwiarygadniali hasła i wypowiedzi, które miały charakter antyrządowy, a w formie odbiegały od normalności. Oklaskiwali wypowiadających się na nich polityków. Genezy takiego zachowania należy szukać w pierwszych miesiącach rządu Zjednoczonej Prawicy i w tekstach publikowanych przez sędzią Olimpię Barańską-Małuszek, dzisiaj szefową gorzowskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów „Iustitia”.

Zaczęła od artykułów w „Gazecie Wyborczej”, wprost krytykując ówczesnego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobro, a już w 2021 roku posunęła się nawet do sformułowania apelu o dymisję prezes Sądu Rejonowego Anny Kuśnierz-Milczarek oraz jej zastępczyni Doroty Bobrowicz, gdzie na co dzień orzeka.

Jeśli te osoby mają resztki godności, uczciwości i chcą postąpić w zgodzie z etyką sędziowską, to powinny zrezygnować ze stanowisk – wypaliła w wywiadzie dla antyrządowego, ale też antypolskiego, portalu oko.press.pl.

Szybko dołączyli do niej kolejni sędziowie, a na manifestacjach zaczęli się pojawiać m.in. sędzia Sadu Okręgowego, Kamil Jarocki oraz wiceprezes Sądu Rejonowego w Sulęcinie, Bartłomiej Starosta. We współpracy z lewackim Komitetem Obrony Demokracji zaczęli organizować publiczne spotkania, które niczym nie odbiegały od partyjnych eventów. Jedno z nich odbyło się w piątek w gorzowskiej Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gorzowie z Michałem Wawrykiewiczem, współzałożycielem inicjatywy „Wolne Sądy”.

Byłem na tym spotkaniu i brakuje mi słów. Piękne słowa i czarowanie naiwnych seniorów. Oni mają jakieś dziwne poczucie wyższości nad wszystkimi i gołym okiem widać, że cała ta ich walka o praworządność, to pic na wodę i fotomontaż. Dała im rozpoznawalność, ale teraz chcieliby mieć wpływ na stanowienie prawa i tyle w tym misji – mówi w rozmowie z GL uczestnik spotkania z Wawrykiewiczem. – Niby nie jest sędzią, ale tu chyba chodzi o wspólnotę poglądów i celów, a nie rodzaj uzyskanej aplikacji – dodaje rozmówca.

Gdyby zwykły obywatel i patriota wszedł na profil społecznościowy któregoś z nadaktywnych sędziów, mając w perspektywie jakiś proces w sądzie, miałby prawo do poważnych obaw i niepokoju.

Prorządowa TV (TVP, TVP info) atakowała prezydenta Pawła Adamowicza 1773 razy na swoich antenach – napisała w sobotę sędzia Małuszek-Barańska.

Ani słowem o tym, że prym w atakowaniu śp. Adamowicza wiodły media promujące sędziowskie miernoty, szukające patronatu w przyszłej władzy.

Potrafi więcej. Kilka godzin wcześniej popełniła wpis dotyczył nielegalnego odwołania z funkcji Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego i również nie przebierała w słowach, choć posługując się cytatami.

Awans polityczny – cytowała.

Godzinę wcześniej zrobiła jednak coś, co dla sędziego w normalnym państwie powinno być końcem kariery. W poście punktującym byłego ministra sprawiedliwości, skrytykowała tych, którzy cenią sobie umiar.

Wszystkich „symetrystów” zachęcam najpierw do researchu i sprawdzenia faktów – napisała.

Nie inaczej sędzia Bartłomiej Starosta z Sulęcina, który od lat bezskutecznie stara się przebić na pierwszą linię zainteresowania mediów, raz to wypowiedziami, innym razem eventami w Krajowej Radzie Sadownictwa, ale za każdym razem ma to formę daleką od tego, czego oczekuje się od sędziów. Pozostaje aktywność w mediach społecznościowych. Jest więc promocja wywiadu premiera Donalda Tuska, lanserskie fotografie ze znanymi prawnikami, krytyka władz Sądu Okręgowego w Gorzowie oraz liczna dokumentacja jego korespondencji. Wszystko okraszane zdjęciami tomów akt z narracją, że jest przepracowany i nie ma czasu.

Aktywizm sędziowski w Gorzowie ma swoje podstawy w sile postkomuny w tym środowisku – uważa Marek Surmacz, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, radny sejmiku.

W pierwszych rządach PiS w latach 2005-2007 próbował sytuację w gorzowskiej Temidzie uzdrawiać, informując o niej ówczesnego ministra sprawiedliwości, ale efekt tego był taki, że o mały włos sam nie padł ofiarą prowokacji w wykonaniu b. prezesa SR w Gorzowie Jarosława A., który próbując uniknąć odpowiedzialności karnej, trzykrotnie targał się na swoje życie. Dzisiaj, słuch o nim zaginął, podobno jest niepełnosprawny.

Polityczne zaangażowanie sędziów, tak demonstracyjne, to ordynarne łamanie Konstytucji RP, choć oni właśnie odmawiają ustawodawcy praw do stanowienia prawa uchwalanymi ustawami, też ich dotyczącymi. Pamiętam twarze protestujących pod sądami: twarze intelektualnej pustki, ale za to ogromnej w lokalnym układzie interesowności – mówi Surmacz.

O opinię na temat aktywności sędziów, zapytaliśmy Łukasza Plebiaka, byłego wiceministra sprawiedliwości, mocno zaangażowanego w uzdrawianie polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Doszło do trudnej sytuacji, że mamy grupę sędziów, którzy są jasno identyfikowani z określonym obozem politycznym, ale dla każdego sędziego to powinien być koniec kariery politycznej – mówi w rozmowie z GL.

Jego zdaniem, „fraternizowanie się aktywistów sędziowskich z aktywistami KOD-u i innych organizacji”, to nie jest dobra sytuacja.

Jeśli obywatel miał pecha, że sądzi się z obywatelem, który ramię w ramię protestował z sędzią z rokoszu, to może mieć uzasadnione przekonanie, ze ten sędzia może mieć problem z zachowaniem niezawisłości sędziowskiej i obiektywizmu – dodał.

Były wiceminister zwraca uwagę, że teoretycznie obywatel może składać wnioski o wyłączenia sędziego, ale nie zawsze ma wiedzę o swoich prawach. Zapytaliśmy go, skąd taka aktywność sędziów, skoro władza w Polsce się zmieniła?

Sędziowie skupieni wokół tych wszystkich stowarzyszeń przyzwyczaili się pełnić role polityczne, bo ich występy w telewizjach i teksty, były tekstami za które kilka lat wcześniej sędzia mieliby postępowania dyscyplinarne. W trakcie rządów Zjednoczonej Prawicy jakoś tak nie potrafiliśmy sobie z tym wszystkim poradzić. Jak to powiedział sędzia Radzik: nastąpiła alienacja sądów dyscyplinarnych w egzekwowania prawa – skonstatował.

Te aktywności polityczne sędziów nie są do pogodzenia z pełnieniem służby sędziowskiej i oceniam je bardzo krytycznie – uważa poseł Marek Ast, przewodniczący sejmowej Komisji Ustawodawczej i były członek KRS. - Jeśli ktoś artykułuje sympatie polityczne w mediach, to wykracza poza kanon wymogów, które są stawiane sędziom. To jest wymóg konstytucyjny i sędzia powinien tego przestrzegać. Dlatego rzecznicy powinni tu wyciągać konsekwencje – dodał.

O zdanie zapytaliśmy jednego z doświadczonych sędziów w stanie spoczynku.

To co widzę, czytam i słucham jest nieprawdopodobne. To było kiedyś nie do pomyślenia, żeby sędziowie prześcigali się w mediach, kto lepiej wypadnie. Przecież oni stali się celebrytami, lokalnie i w telewizji. Jak ma się w tym czuć zwykły obywatel, który na wokandzie widzi nazwisko znanego z mediów sędziego? To nie jest dobre – mówi gorzowski sędzia, kiedyś postać uznana w środowisku gorzowskich cywilistów.

- Mamy w Polsce sądokrację i właściwie w jednym kierunku: nadzwyczajnej kasty i działaczy organizacji typu Iustitia, którzy zastraszają większość innych mądrych sędziów, którzy chcą normalnie, rzetelnie i uczciwie pracować – puentuje Marek Ast.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska