Scenarzysta "Ki" Paweł Ferdek
(fot. Zdzisław Haczek )
Kim jest tytułowa Ki? Według scenarzysty Pawła Ferdka, młodą kobietą, którą zaskoczyło macierzyństwo. I teraz się miota. Szarpie. Pomiędzy pracą modelki w Akademii Sztuk Pięknych, matkowaniem ukochanemu Piotrusiowi, nocnymi eskapadami po klubach z koleżankami, a mężczyznami. Odrzucanymi i odrzucającymi, kochającymi na swój sposób.
Ki to szahidka uzbrojona w problemy, którymi miota z wielką energią w tych, których tylko spotka. Ale kiedy już wszyscy znikają z pola rażenia, mamy przed sobą cichą, samotną kobietę...
- Dlaczego dwóch mężczyzn: scenarzysta i reżyser zajęło się przypadkiem kobiety?
Leszek Dawid: - Nawet trzech, bo jeszcze Łukasz Gutt - operator... Trzech mężczyzn było, to mieliśmy się jakimś czwartym zajmować? Trzeba się było kobietą zająć (śmiech).
- Uważacie, że mężczyźni mają najwięcej do powiedzenia o kobietach?
Leszek Dawid: - Nie myślę, że tak jest. Natomiast nie ma w tym planu, że akurat padło na kobietę. Wydaje mi się, że Paweł był tak blisko tej historii, że pisząc ją, było to dla niego bardzo naturalne. Mnie to zaintrygowało, a Łukasz chciał to jakoś fajnie zobaczyć. Ale nie było założenia, że spotka się trzech facetów i zrobi film o kobiecie. Nie wymyśliliśmy tego przy piwie. Nie zastanawialiśmy się nad tym do czasu, aż zaczęto nas pytać, co my wiemy o kobietach. Wtedy zaczęliśmy sobie zadawać pytanie, czy rzeczywiście mamy to prawo czy punkt widzenia, który pozwala nam o kobietach opowiadać.
- Jak kobiety reagują na wasz film?
Paweł Ferdek: - Spotykamy się z różnymi reakcjami. Kobiety lubią ten film albo nie lubią. Jestem zadowolony z takich reakcji. Mało jest reakcji takich pośrodku. Myślę, że ta bohaterka jest wyrazista. Może albo kogoś wkurzyć, albo spowodować jakąś refleksję. A czy kobiety lubią ten film? Nie dzieliłbym widowni na kobiety i mężczyzn. Pewnie kobietom jest ta bohaterka bliższa, bo mogą się z nią bardziej utożsamić, bliższe im są jej perypetie. Z tego, co widziałem w kinie, to mężczyźni raczej albo się z Ki naśmiewają, albo uważają ją za trudną dziewczynę, z którą nie warto mieć za dużo wspólnego.
- Może mężczyźni boją si, że Ki podłoży im taką "życiową bombę", porazi odłamkiem...
Leszek Dawid: - Boją się i jedni i drudzy. Podział nie ma sensu, bo i wśród kobiet i mężczyzn znajdziemy ciekawych tej bohaterki, którzy za nią idą. I takich, którzy w ogóle jej nie akceptują.
- Na którym etapie realizacji projektu pojawiło się nazwisko Romy Gąsiorowskiej
Leszek Dawid: - Wcześnie. Zobaczyliśmy to na ekranie pięć lat temu, gdy zrobiliśmy pierwsze sceny. I wtedy zagrała w tym Roma. Potem szukaliśmy na to pieniędzy, powstawały różne wersje scenariusza i jak już wróciliśmy do castingu do filmu, to szukaliśmy wszędzie, wiedząc, że Roma Gąsiorowska gdzieś tam zawsze jest, bo ją już sprawdziliśmy, a chcieliśmy tylko zobaczyć, czy nie znajdziemy kogoś innego. Nie znaleźliśmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?