- Od kiedy pracuje pan w „Kosmosie”?
- Z tym kinem wiąże się właściwie całe moje życie zawodowe. Jestem wychowankiem Domu Dziecka w Świebodzinie. Po podstawówce wyjechałem do szkoły w Markach koło Warszawy, gdzie uczyłem się na kinooperatora. Później było technikum w stolicy. W czasie wakacyjnych praktyk nabrałem wprawy, więc byłem już obeznany ze sposobami funkcjonowania kina. I po szkole trafiłem do „Kosmosu”. To było 46 lat temu…
- A dlaczego wybrał pan taki zawód?
- Bo zawsze uwielbiałem książki. Czytałem najczęściej te przygodowe i historyczne. A film to przecież doskonałe odbicie literatury. Można więc powiedzieć, że robię wszystko z zamiłowania. I choć jestem na emeryturze, to nie zamierzam przestać pracować. Obiecałem nawet burmistrzowi, że dopóki zdrowie mi na to pozwala nie zostawię „Kosmosu”. A ja danego słowa nie łamię.
- Kiedy „Kosmos” przeżywał swoje najlepsze chwile?
- Był taki moment, że pode mną pracowało aż piętnaście osób. I było zajęcie dla każdego. Poza tym przychodzili uczniowie na staż. Dzisiaj sam wykonuję wszystkie prace. Prowadzę biuro, jestem kasjerem, rozwieszam plakaty zupełnie jak dział reklamy, wyświetlam filmy i naprawiam sprzęt. Nawet wycieczki ze szkół oprowadzam.
- Czyli jest pan takim człowiekiem - orkiestrą. Jak jeszcze kino zmieniło przez te lata swoje oblicze?
- Muszę przyznać, że władze starają się co jakiś czas zainwestować w to miejsce jakąś sumę. Dzięki temu jest kolba ksenonowa i dolby stereo. A dwa lata temu wymieniliśmy ekran na nowy. Gdyby nie pomoc nie znalazłbym funduszy, żeby modernizować „Kosmos”. A warto, bo widzowie wciąż przychodzą na filmy.
- Co najchętniej oglądają świebodzinianie?
- Ostatnio tłumy oglądały „Kochaj i tańcz”. Wcześniej dużym powodzeniem cieszył się film „Mamma Mia!”. Na widowni siedziały wówczas niemal same kobiety! Ale generalnie mieszkańcy najbardziej lubią komedie romantyczne. Natomiast ja najchętniej oglądam dramaty, filmy kostiumowe i widowiskowe.
- Pamięta pan jakiś szczególny seans?
- Jest taki, którego chyba nie zapomnę. Zrobiliśmy kiedyś maraton filmowy. Wyświetlaliśmy po kolei: Wejście Smoka, Obcy – ósmy pasażer Nostromo i Ucieczka na Atenę. Pojawił się komplet widzów, 400 miejsc zajętych. Ależ tu był kocioł! Teraz ludzie odwykli od maratonów. Ale wciąż zdarzają się prawdziwi kinomaniacy, którzy zaglądają tu regularnie. Jeśli widzę, że to stali klienci, to zdarza mi się wyświetlić film i dla dwóch osób.
- Dziękuję.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?