Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ach, co to był za ślub! Pierwszy po wojnie

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Rodzinne zdjęcie państwa Michalskich na zielonogórskiej ulicy.
Rodzinne zdjęcie państwa Michalskich na zielonogórskiej ulicy. Archiwum rodzinne
1 sierpnia 1945 roku rodzice Ewy Kalety powiedzieli sobie "tak". To był pierwszy polski ślub w powojennej Zielonej Górze.

Wróćmy jednak do ślubu. Udzielił go burmistrz Tadeusz Sobkowiak, a jednym ze świadków był sekretarz miasta Czesław Wielgosz. Nawiasem mówiąc, ojciec chrzestny pani Ewy. Na miejsce weseliska, do okazałych sadów przy Batorego (na fotografiach widać wspaniałą scenerię owocowych drzew), państwo młodzi jechali najprawdziwszą karetą. Było światowo. Ślubu kościelnego, w kościele św. Jadwigi, czyli w dzisiejszej konkatedrze, udzielił młodym jeszcze niemiecki proboszcz. Tak często mylił się przy tej polsko-niemieckiej ceremonii, że przez chwilę zastanawiano się, czy ten ślub będzie ważny.

- Gdy patrzę na stare zdjęcia, suknie, garnitury, nie mogę wyjść z podziwu, że tak sprawnie udało się to wszystko zorganizować. Przecież były to bardzo ciężkie czasy - dodaje pani Ewa. - Żeby było ciekawiej, dwa tygodnie później żenił się mój wujek i do dziś w rodzinie żartobliwie się spieramy, czy była to para numer dwa, czy trzy. W każdym razie z pewnością w pierwszej piątce.
Wśród weselnych gości był niemal pełen pierwszy garnitur miejskich urzędników. W końcu Leon Michalski był miejskim skarbnikiem.
- Tata przez ten czas był księgowym, a w 1949 roku został dyrektorem banku w Kępnie, gdzie się przeprowadziliśmy na kilka lat - mówi pani Ewa. - Wkrótce jednak wróciliśmy. Ja byłam pierwszym dzieckiem, po mnie był brat, który niestety zmarł jako dziecko, później, w roku 1956 i 1957 przyszli na świat moi kolejni bracia.

Zobacz też: Pierwszy ślub poza urzędem. Pobrali się przed Zamkiem w Kożuchowie (zdjęcia)

Gdy mieszkali w Kępnie, często mówili o Zielonej Górze, to było ich miasto i chcieli wrócić. Z tym, że z mieszkaniami było już krucho. Początkowo zamieszkali przy ulicy Batorego, później przy ulicy Sowińskiego.
- Zielona Góra była piękna, bardzo mile wspominam pierwsze winobrania, wówczas to było prawdziwe święto miasta - dodaje pani Ewa. - Jako dziecku wydawała się dużym miastem. Gdy szłam z Sowińskiego na Batorego, miałam wrażenie, że to wyprawa i Batorego to dla mnie była już wieś. Pamiętam piękne sklepy. Tam, gdzie później była Moda Polska, działał warzywniak, z lustrami i fontanną. Tam po raz pierwszy zobaczyłam banany. Basen na Źródlanej...

Na ścianie w domu państwa Michalskich ślubne zdjęcie nie wisiało. Natomiast na honorowym miejscu była zawsze gratulacyjna karta z widokiem ratusza. Państwo Michalscy byli małżeństwem "dopóki śmierć ich nie rozłączy". Jak komentowali sąsiedzi i znajomi, to była para, która nawet po kilogram cukru szła razem. Ale jak nieco konfidencjonalnym tonem uzupełnia pani Ewa, Leon Michalski był o swoją atrakcyjną żonę piekielnie zazdrosny...

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska