- Dlatego chętnie tu przychodzę. Pobiegam po łące ze zwierzakami, popatrzę, jak skubią trawę i od razu lepiej się czuję.
Pani Jadwiga opowiada, że jest na rencie. Lekko w życiu nie miała. Wiadomo, na gospodarce zawsze dużo pracy, tym bardziej gdy zdanym się jest tylko na siebie, bo mąż odszedł...
- Oddałam gospodarstwo synowi, teraz czasem mu pomagam, pasąc dziewięć owiec i trzy stare krowy, plus jeszcze młode - wylicza J. Maciejewska. - To nie jest nasza łąka, ale sąsiad, on jest jej właścicielem, pozwala nam tu przychodzić.
Widać, że zwierzęta nie boją się gospodyni. Podchodzą do niej, liżą po rękach. Ona zaś zdradza, że ma swoje sposoby, by ją polubiły. Owce np. bardzo lubią owoce, więc je częstuje jabłkiem.
Mieszkanka Brzeźnicy mogłaby dużo opowiadać o sobie, o pięknych terenach, jakie się tu roztaczają. Bo w dole rzeka płynie, a dookoła wzniesienia z oryginalną roślinnością. Miejsce w sam raz na rodzinny wypoczynek. Szkoda tylko, że niewiele osób tu zagląda. Musieliby zjechać z głównej drogi, prowadzącej do granicy, by znaleźć się w tym bajkowym świecie. A tymczasem nie trzeba w Bieszczady wyjeżdżać. My mamy je na wyciągnięcie ręki...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?