- Mama w piwnicy ładuje węgiel - wyjaśnia sześcioletni Wojtek, spotkany na klatce schodowej poniemieckiej kamienicy. Dom w centrum Sulechowa od dawna nie był remontowany. Podobnie zresztą jak mieszkanie pani Beaty. Chłopiec biegnie po mamę. Kobieta wychodzi z piwnicy i zaprasza do mieszkania.
Lokal jest spory, na drugim piętrze, ale widać, że pilnie potrzebuje remontu. Zwłaszcza ręki elektryka. Wychodzące ze ścian druty w gniazdkach chyba najbardziej zagrażają dzieciom.
- Mieszkanie w czwartej części odziedziczyłam po rodzicach, niestety oboje nie żyją - zaczyna opowieść pani Beata. Jej matka zmarła parę lat temu. Ojciec nie żyje od czterech miesięcy. Nieszczęśliwy wypadek. Spadł z drzewa.
Pani Beata: - Nie pracuję, leczę się, a rodzinę utrzymuję z zasiłków, stałego i celowego, a także z alimentów - wylicza. Obok mamy zaraz siadają przesympatyczne dzieciaki. Starszy, Wojtek, ma sześć lat. Chodzi do zerówki. Jest spokojny, wręcz wyciszony.
Za to niespełna czteroletnia Ania jest żywa i zupełnie nie boi się nieznanych panów z "Gazety Lubuskiej". Biega po pokoju. Nie można jej zatrzymać. Pytamy, co chciałaby dostać od Mikołaja. - Prezent - rezolutnie i dyplomatycznie odpowiada Ania. Ale jaki prezent? - O taki! - pokazuje paluszkami, że to ma być coś małego. Wojtek jest bardziej zdecydowany: - Chciałbym Spider Mana - wyjaśnia, że chodzi o strój bohatera z komiksów i filmów. Wreszcie Ania decyduje się powiedzieć, co by chciała: - Kredki!
- Dzieci mają zabawki, rowerki, a tak naprawdę potrzebna jest nam pomoc w remoncie mieszkania - pani Beata pokazuje odpadający tynk. Odchodzą stare tapety. Przydałoby się je zerwać i pomalować ściany, naprawić wspomniane już gniazdka, lampy. Wstawić nowe meble.
- Odkładam każdy grosz na życie. Odmawiam sobie wszystkiego. 10 zł to dla mnie duży pieniądz, dlatego wygląda tu tak, jak wygląda - trochę się tłumaczy kobieta. Ten węgiel, który rozładowywała, gdy do niej przyszliśmy, kupiła jej siostra, która jest za granicą. Ponieważ w mieszkaniu są piece, pani Beata codziennie biega z piwnicy na drugie piętro, żeby węglarką przynieść opał.
- Na centralne mnie nie stać - mówi. A czy miałaby jakieś życzenia do Mikołaja? - Remont mieszkania. Odnowienie podłóg, może potem wykładzina, dywan. I jeszcze ubranka dla dzieci - powoli wylicza. Co na to Mikołaj?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?