MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Artystka pożegnała się z Gubinem

Leszek Kalinowski
Baszta, fara, ozdobne kamieniczki, gubińska przyroda... to wszystko znalazło się na obrazach Anny Biłeńki
Baszta, fara, ozdobne kamieniczki, gubińska przyroda... to wszystko znalazło się na obrazach Anny Biłeńki fot. Paweł Janczaruk
Annę Biłeńki zna większość mieszkańców. Pięknie malowała nasze zabytki, pejzaże. I dzieliła się tym, co miała. Za to wszystko pięknie jej dziękujemy!

Po latach pobytu Anna Biłeńki opuściła Gubin. Sprzedała jednorodzinny dom, obok SP-3, wraz z ogrodem, w którym lubiła spędzać czas. Z cmentarza przeniosła też grób swego męża. Pochowała go - jak mówi - wśród swoich, czyli żołnierzy. Mąż był oficerem marynarki wojennej. Znajomym w Gubinie zostawiła pamiątki. Wielu mieszkańców, żegnając panią Anię, nie ukrywało łez wzruszenia.

- Żal, że się wyprowadziła, bo to bardzo ciekawa osoba, uzdolniona, wrażliwa. Pięknie malowała nasze miasto. Dla wielu z nas stanowiła prawdziwą skarbnicę wiedzy - mówi Dorota Chwałek z Gubińskiego Domu Kultury.

- Na razie jeszcze jestem na walizkach, biegam po urzędach. Nie mam czasu na malowanie, ale jak się urządzę, to może... - mówi nam A. Biłeńki. - Musiałam się z Gubina wyprowadzić. Sama tam byłam. Syn w Niemczech, córka w Grecji. A w Gdyni mam bliskie mi osoby.

.

A. Biłeńki nie tylko na obrazach ocala gubińskie ślady od zapomnienia. Wydarzenia znalazły się także na kartach jej kroniki. Ba, tam wszystko dokładnie opisane od 1860 r. Pani Ania skrzętnie przechowuje stare świadectwa, dokumenty, a nawet pierwsze rysunki dzieci...

A. Biłeńki pochodzi z Wilna, po wojnie wraz z rodziną osiadła na Dolnym Śląsku, pracowała w Pafawagu. Potem los rzucił ją na wybrzeże, gdzie przez lata pracowała w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Już tu zasłynęła z wykonywania pięknych ozdób w rogu. - Dzieci dorastały, opuściły rodzinne miasto. My byliśmy na emeryturze, kiedy postanowiliśmy przyjechać do Gubina - opowiada. Marzyli o domku. Było ogłoszenie o sprzedaży w Gubinie. Nawet nie obejrzeli domu. Kupili w ciemno. Na miejscu okazało się, że to nie był najlepszy interes.

- Jednak przeżyliśmy tu piękne chwile, mąż urządził oryginalny ogród - wspomina pani Ania. - Poznałam wielu wspaniałych ludzi. Ale po śmierci męża czułam się coraz bardziej samotna. Zdrowie już nie to, co dawniej. Sama jedna w dużym domu... Musiałam podjąć ważną decyzję. Ale Gubina nigdy nie zapomnę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska