Miasteczko kibica za rok też nad Wartą? "To był strzał w dziesiątkę"

- Tu jest trawa, są drzewa. Miasteczko kibica w tym miejscu to bardzo dobry pomysł. Za rok też niech tutaj będzie – mówił nam w sobotnie popołudnie Leszek Ciemny. Wraz z wnukami – 4-letnim Frankiem i 7-letnią Marysią – gorzowianin bawił się w miasteczku kibica przed żużlowymi zawodami Grand Prix Polski. W sobotę odbyły się one na stadionie im. Edwarda Jancarza, a wygrał je Fredrik Lindgren przed Bartoszem Zmarzlikiem (więcej piszemy na stronach sportowych).

Dotychczas strefa kibica przed GP organizowana była na stadionowym parkingu. Tym razem Stal Gorzów zrobiła ją na błoniach nadwarciańskich. Miasteczko kibica powstało przy moście kolejowym, w sąsiedztwie Wartowni.
- Z jednej strony to teren zielony, a z drugiej jest bliżej centrum – tłumaczył zmianę Michał Wasilewski, rzecznik gorzowskiego klubu.

Jak mówili nam w sobotę kibice, zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę.
- Tu jest bardzo fajnie – mówiła uśmiechnięta Marysia, wnuczka pana Leszka. Na święto żużla przyjechała ze Szczecina. A w sobotę wraz z młodszym braciszkiem rywalizowała m.in. w wyścigu żużlowym rozgrywanym na planszy plenerowej.
- Zaszczepiam im żużel – mówił dumny dziadek. - Bartka Zmarzlika to wnuki już bardzo dobrze rozpoznają – dodawał.

- Tutaj jest zdecydowanie lepiej. Jest lepszy klimat i atmosfera. Nad Wartą to idealne miejsce – mówił nam z kolei Łukasz Forstner. W miasteczku wziął udział w konkursie wymiany koła w motocyklu żużlowym. No i wygrał.
- Zmieniam koła na co dzień. To pomogło. Zrobiłem to w czasie 2 minut i 19 sekund. I to mimo kary za zgubienie nakrętki – śmiał się pan Łukasz. Za zwycięstwo dostał m.in. plastron Taia Woffindena, trzykrotnego mistrza świata na żużlu.

Chwilę później fanów tego brytyjskiego zawodnika spotkał nasz reporter.
- Załatw mi możliwość zdjęcia z Taiem – mówił po angielsku kibic z Union Jackiem, czyli flagą Wielkiej Brytanii na plecach. Stał na końcu długiej kolejki do namiotu, pod którym osiemnastu uczestników sobotnich zawodów rozdawało autografy i pozowało do zdjęć z kibicami.

Sesja autografowa przed każdymi zawodami rozpoczyna się o 16.30. Dla wielu kibiców to najważniejszy punkt programu w żużlowej fan zonie.

Jako pierwsza w kilkusetosobowej kolejce stała rodzina Tokarskich z Bydgoszczy.
- Jesteśmy tu od 12.00. A miejsca pilnujemy na zmianę – mówił nam Sebastian Tokarski. Dlaczego przyjechał z bliskimi do Gorzowa, choć jedna z rund Grand Prix jest też w Toruniu?
- Jak się wjeżdża do Gorzowa, to czuć, w mieście, że coś się święci, że tu jest święto żużla – mówił nastolatek.
- Tu jest niepowtarzalna atmosfera. Warszawa ma swój urok, bo tam jest największy stadion i najwięcej ludzi w Grand Prix, ale to w Gorzowie jest najlepszy klimat. Kibice świetnie się bawią, żywiołowo dopingują. No i Zmarzlik jest stąd – mówiła Marzena Tokarska, mam Sebastiana.

Grand Prix odbyło się w Gorzowie po raz trzynasty. Było przedostatnim turniejem z aktualnie obowiązującej czteroletniej umowy pomiędzy Stalą Gorzów a firmą Warner Bros Discovery, która ma prawa do całego cyklu. W przyszłym roku najlepsi żużlowcy świata mają więc zjechać do Gorzowa ponownie. Gdzie wówczas będzie miasteczko kibica? - Raczej zostanie nad Wartą – mówili nam działacze Stali.

Czytaj również:
Bartosz Zmarzlik drugi w Gorzowie! Polak zmierza po kolejny tytuł mistrza świata