[galeria_glowna]
Gospodarze to lider pierwszej ligi, którzy jeszcze ani razu nie przegrali. Goście w czterech meczach zdobyli natomiast tylko dwa punkty. Wniosek przed pierwszym gwizdkiem? Gorzowianie powinni "rozjechać" rywala. Tymczasem początek spotkania wybitnie ułożył się po myśli przyjezdnych.
Najpierw, jak się potem okazało najskuteczniejszy w szeregach AZS AWF, Wojciech Gumiński trafił w słupek, pudła zaliczyli też jego koledzy. Gdyby nie trzy z rzędu kapitalne interwencje Łukasza Wasilka, Energetyk już po 2 min mógł wysoko prowadzić. Ale co się odwlecze...
W kolejnych minutach nasi wciąż nie potrafili uchwycić właściwego rytmu, za to zaczęli trafiać rywale. W 7 min goście prowadzili już 4:1. Po wejściu Marcina Skoczylasa, akademicy doprowadzili do wyrównania (było po 4), a po dwóch golach Bartosza Janiszewskiego na moment w 13 min objęli nawet prowadzenie (6:5).
W dalszej części u gospodarzy wciąż jednak zawodziła skuteczność, więc to znów Energetyk był górą.
Z reguły jednobramkowa przewaga przyjezdnych (w 17 min było nawet 7:9) utrzymała się do 22 min. Wówczas Filip Kliszczyk doprowadził do remisu 10:10 i inicjatywę przejęli gorzowianie. Ale i im nie udało się zbudować bezpiecznej różnicy. Wynik pierwszej połowy ustalił równo z końcową syreną Tomasz Rafalski.
W przerwie w szatni AZS AWF było gorąco. - Trener musiał ostro zareagować, bo o ile w obronie nie było najgorzej, tak w ataku spisywaliśmy się po prostu źle - przyznał po meczu Mateusz Krzyżanowski. Reprymenda Michała Kaniowskiego odniosła skutek, bo po zmianie stron oglądaliśmy już zupełnie odmienionych akademików.
Choć Adrian Adamczewski w 31 min wyrównał, a po chwili w słupek z rzutu karnego trafił Adam Ciemniak, to z każdą minutą to miejscowi odjeżdżali Energetykowi. Już w 34 min było 18:15 dla naszych. Cztery minuty później goście zmniejszyli dystans do jednej bramki, ale był to już ich ostatni zryw. W 48 min AZS AWF gromił rywali 25:20, w 51 min już 28:21. Ta siedmiobramkowa przewaga utrzymała się do końca meczu.
W drużynie gospodarzy podobała się gra Wojciecha Gumińskiego, w kluczowych momentach trafiali doświadczeni Filip Kliszczyk i Bartosz Janiszewski. W bramce świetnymi interwencjami popisywał się Łukasz Wasilek. Wśród rywali wyróżniali się Lucjan Galus i Adam Ciemniak. Ciekawostką jest to, że w drużynie z Gryfina wystąpiło aż trzech byłych zawodników gorzowskiego zespołu: Łukasz Krzyżanowski (brat Mateusza), Tomasz Rzewiński i Łukasz Bartnik.
AZS AWF GORZÓW - ENERGETYK GRYFINO 33:26 (15:14)
AZS AWF: A. Wasilek, Małyszko - Gumiński 6, Bosy, Janiszewski i Kliszczyk po 5, Tomiak 3, Mat. Krzyżanowski, Rafalski i Jagła po 2, Stupiński, Ruszkiewicz i Skoczylas po 1, Wolski 0.
ENERGETYK: Fornal, Śrudka - L. Galus 8, Ciemniak 6, Tołyż i Palto po 4, Rzewiński 3, Adamczewski i Bartnik po 1, Romanowski, Ł. Krzyżanowski i Stanisławek po 0.
Kary: 10 min - 14 min. Sędziowali Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr (obaj Gdańsk). Widzów 350.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?