MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bał się fałszerstwa

TOMASZ RUSEK 722 57 72 [email protected]
Operacją barku i długim zwolnieniem lekarskim zakończyło się spotkanie gorzowianina z policją. On twierdzi, że został brutalnie pobity. Policjanci, że ich znieważył. Obie strony zaraz po zdarzeniu złożyły zawiadomienia do prokuratury.

2 stycznia wracali z żoną i znajomą parą z imprezy. Była 5.00 rano. - Zaczęliśmy się wygłupiać przy choince Zakładów Energetycznych przy ul. Sikorskiego. Kolega wykręcił kilka żarówek, poszarpaliśmy gałęzie. Nagle podjechały trzy radiowozy i zabrano nas na komendę przy ul. Wyszyńskiego - wspomina gorzowianin (dane do wiadomości redakcji). Choć wszystko wydarzyło się przed miesiącem, dopiero teraz, za namową znajomych, zdecydował się nagłośnić sprawę.
Kolega wylądował w wytrzeźwiałce, a gorzowianin zażądał badania krwi w szpitalu, bo tego wieczora nie pił alkoholu.

Bał się fałszerstwa

- Policjanci wulgarnie odnosili się do mnie i do żony. Bałem się, że sfałszują badanie alkomatem - tłumaczy. Obyło się jednak bez badania krwi, bo lekarz... wystawił tylko kwit, że mężczyzna może być zatrzymany na 48 godzin (pozwalają na to procedury).
- Zostałem od tyłu skuty kajdankami i zacząłem iść do radiowozu. Gdy już byłem obok, poczułem silne uderzenie w plecy - opowiada gorzowianin. Mówi, że walnął głową w auto i upadł na ziemię, a kiedyś przeszedł trepanację czaszki (miał wycinany guz mózgu). Twierdzi, że po upadku otrzymał kilka uderzeń: - Po wszystkim jeden z policjantów podniósł mnie wysoko do góry za skute ręce. Poczułem, że coś mi strzela w prawym barku.
Nie kryje, że wtedy puścił pod adresem policjantów wiązankę przekleństw. - To z bólu - mówi.

Cały we krwi

Zawieźli go do Policyjnej Izby Zatrzymań. Tam czekała żona: - Gdy zobaczyłam, jak wygląda, zamarłam. Brali eleganckiego faceta, a przywieźli zalanego krwią, brudnego i zgnojonego. Zapowiedziałam policjantom, że nie puszczę tego płazem. Wyzwali mnie od dziwek i stwierdzili, że z policją jeszcze nikt nie wygrał.
W ,,dołku’’ okazało się, że z barku... wystaje kość. - Prawie przebijała skórę. Poprosiłem o lekarza, ale policjanci kazali mi sp... i zagrozili, że złamią drugi obojczyk. Do szpitala zawieziono mnie po kilku godzinach - mówi mężczyzna. W czasie operacji lekarze wszyli mu dwa kilkucentymetrowe druty. Dostał 64 dni zwolnienia, szukuje się mu długa rehabilitacja. - Nigdy nie będę w 100 procentach sprawny - dodaje.

Teraz biegły

Na drugi dzień po rzekomym pobiciu małżeństwo złożyło zawiadomienie w prokuraturze. - Chcemy, żeby facet, który to zrobił, przestał być policjantem. Nie wykluczamy walki o odszkodowanie - mówią. Niedługo po nich prokuraturze poskarżyli się policjanci, bo poczuli się znieważeni. Teraz małżeństwo zamierza złożyć oficjalną skargę w komendzie gorzowskiej i wysłać kopię do komendy głównej.
Przez rzecznika KMP Sławomira Koniecznego chcieliśmy umówić się na rozmowę z policjantem, który miał pobić gorzowianina. Odmówił. O komentarz poprosiliśmy kierownictwo komendy. Odpowiedział nam zastępca szefa miejskiej policji Jarosław Sawicki: - Takie sprawy jak ta zdarzają się bardzo rzadko. W zeszłym roku żadna ze skarg nie zakończyła się prokuratorskim śledztwem.
Prokurator rejonowy Robert Augustyn mówi, że sprawą zajmuje się biegły. Sprawdza, czy obrażenia gorzowianina pasują do przedstawionego przez niego przebiegu zdarzeń. - Przesłuchaliśmy świadków, a opinia biegłego będzie znana za kilka dni. Wtedy zapadnie decyzja, czy zostanie wszczęte postępowanie - tłumaczy R. Augustyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska