Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Basen będzie na siebie zarabiać, do hali dołożymy (wideo)

Redakcja
Zdaniem prezydenta Kubickiego, przychody z biletów na basen mogą byc nawet wyższe niż 3 miliony złotych
Zdaniem prezydenta Kubickiego, przychody z biletów na basen mogą byc nawet wyższe niż 3 miliony złotych
Oto zapis naszej redakcyjnej debaty dotyczącej kosztów utrzymania zielonogórskiego centrum rekreacyjno - sportowego przy ul. Sulechowskiej

Miejsce:
Redakcja "Gazety Lubuskiej", sala konferencyjna.
Goście:
urząd: prezydent Janusz Kubicki
rada: klub PO - Adam Dygas, PiS - Kazimierz Łatwiński, SLD - Edward Markiewicz.
(Jako eksperta zaprosiliśmy prezes Słowianki Jolantę Kasprzak-Perkę, ale z powodu zawodowych obowiązków nie udało się jej dojechać)

Prezentacja prezydenta

J. Kubicki: - Dyskusja może być w pewnym sensie akademicka. To znaczy ja wiem, a panowie nie wiedzą. Pozwoliłem sobie więc przygotować prezentację. Zaczynam od Lubuskiego Trójmiasta. Mówiąc o Trójmieście, mówimy tylko Zielona Góra, Sulechów, Nowa Sól, pomijamy gminy, a one też są. To jest w ramach tego trójkąta prawie 180 tysięcy ludzi, prawie 20 tysięcy firm. W pewnym sensie pokazuje, skąd możemy do tego obiektu ściągnąć osoby(...)

Trochę informacji o obiekcie. To nie tylko aquapark, ale również hala (...) oraz obiekty MOSiR-u. I teraz to, co istotne dla państwa, chodzi o kubaturę. Trzeba zauważyć, że hala ma większa kubaturę iż basen. Poza tym będziemy utrzymywali infrastrukturę związaną z drogami.

Mamy informacje o innych parkach wodnych - w Gorzowie, Sopocie, Łodzi... By porównać ich wyniki finansowe za lata poprzednie. A teraz przechodzę do tego, co myśmy sobie założyli. Jakich grup docelowych oczekujemy? Pierwsza podstawa to są dzieci i młodzież, sportowcy, także goście miejscowi i zagraniczni, liczymy na przedsiębiorców i potencjalnych inwestorów. A oto nasze założenia. W roku mamy ok. 250 dni roboczych i około 100 świątecznych, kiedy basen będzie czynny. Tam jest kilkanaście dni, kiedy basen musi być zamknięty, trzy dni to jest przerwa technologiczna. Przez 15 dni w roku basen będzie nieczynny. Godziny otwarcia obiektu założyliśmy między 8.00 a 22.00 czyli 14 godzin. W dniu powszednim na jedną godzinę średnio przyjdzie 50 osób do basenu. Basen będzie wykorzystany w 10 procentach, bo co najmniej 500 osób może tam przyjść. W weekend przyjąłem więcej, wszystkie badania pokazują, że w trakcie weekendu ilość osób jest większa, założyłem 100 osób. Moim zdaniem, to jest wersja realna, nie jest optymistyczna, nie jest pesymistyczna. To daje nam 75 tysięcy osobogodzin na rok i 40 tysięcy w weekendy. Przyjmując średnią cenę na osobę za pobyt, że każda osoba, która przyjdzie w normalnym dniu, zostawi 10 zł, a w weekend 12 złotych. Z tego wychodzi, że jesteśmy w stanie z samych biletów uzyskać kwotę 3 miliony 430 tysięcy złotych.

Radni dyskutują o kosztach

E. Markiewicz: Czy ja dobrze zrozumiałem, że basen pomieści 500 osób?

J. Kubicki: - Ale przyjąłem zdecydowanie mniejsze obłożenie. W dzień powszedni 10 procent, a w weekendy 20 procent wykorzystania basenu. A w innych parkach wyniki są lepsze. Sopot ma 17 milionów przychodów, więc nasze nie są to kwoty nie do zrealizowania. Można wynajmować także tory na basenie. Przyjęliśmy, że dwa a tych ośmiu będą rezerwowane przez instytucje. Poczynając od szkół, poprzez kluby, zakłady pracy... Przyjęliśmy tor na godzinę za 70 zł, Drzonków ma 80 złotych. Przyjęliśmy cenę konkurencyjną. Przeliczając to na rok wychodzi ok. 680 tys. zł. Kolejna rzecz, którą realizujemy to sklep sportowy, restauracje, sale zabaw, siłownie, fitness, squash... Wydzierżawić. To jest prawie 3.600 metrów kwadratowych. To daje 482 tysiące złotych rocznie. Ale to nie wszystko, oni będą opomiarowani, będą płacić podatki...

Założyliśmy przychody z reklamy. Rocznie basen będą odwiedzać dziesiątki tysięcy osób. Można zaoferować na przykład polboksy, banery reklamowe, naklejki, stojaki na ulotki. Mamy monitory, można będzie przedstawić firmy reklamowe, ogłoszenia na ścianie, na takim ekranie jak na Topazie. On będzie od strony ul. Sulechowskiej. Ogłoszenia na stronie internetowej, na biletach.... Z tego tytułu chcielibyśmy uzyskać około 180 tysięcy złotych w roku. Jest jeszcze sprzedaż nazwy, ale nie podaję kwoty, bo dopiero przygotowujemy przetarg.

Mamy już przychody z basenu. A teraz przechodzimy do przychodów z hali. I tu mamy problem. Jeśli chodzi o przychody z wynajmu klubom sportowym. Jako rada podjęliśmy przecież uchwałę, że wynajmujemy im za darmo. Ja określiłem te przychody na 50 tysięcy od klubów obcych, zapisałem 100 tysięcy złotych za wynajem hali na rzecz rozgrywek amatorskich, prawie przez osoby prywatne. Zapisałem też 100 tysięcy za wynajem na imprezy kulturalne i targowe.

Tyle przychody, teraz koszty... Koszty energii to jest około 990 tysięcy złotych na basenie, średni koszt materiałów (do uzdatniania wody, samej wody) 270 tysięcy, koszty usług - 274 tysięcy. Obiekt będzie wydawał na reklamę 120 tysięcy. Koszty roczne pracowników tylko basenu to jest prawie milion sześćset tysięcy złotych...

A tutaj mamy halę... Koszty to prawie milion osiemset tysięcy złotych hali - materiały - 245 tysięcy złotych, 103 tysiące telekomunikacja, konta, usługi, podatki i opłaty, reklama.. . - 165 tysięcy. Pracownicze koszty sześciu osób to około 230 tysięcy złotych.

Teraz koszty razem, rozbite na halę i basen. Basen to jest prawie cztery miliony, hala milion 850 tysięcy, razem prawie sześć milionów złotych.
I zysk, jaki mogą przynieść obiekty. Na basenie przychody mogą być około 4,5 miliona, koszty 4 miliony. Wyszło na to, że basen jest w stanie na siebie zarobić. Natomiast przychody na hali to jest problem, wynoszą około 700 tysięcy, natomiast koszty około milion 860 tysięcy. Na utrzymanie hali trzeba by w roku dopłacić około milion sto tysięcy złotych. Po zbilansowaniu z zyskiem basenu trzeba by dopłacić z budżetu ponad pół miliona.

"GL" - Pan mówi pół miliona, a w budżecie są zupełnie inne kwoty. Zapisał pan w budżecie dwa i pół miliona. Gdzie te pozostałe dwa miliony?

J. Kubicki: - Te dwa miliony tam będą. Bo to jest wariant pesymistyczny. Pamiętajmy też, że MOSiR musi wykazać pełne koszty działalności i musi je dostać. Dopiero dochody odprowadzi do kasy miasta. Nam nie wolno było wpisywać do budżetu kwot, na które nie mieliśmy podpisanych umów. To są w pewnym sensie wirtualne wyliczenia.

"GL" - Pytanie do radnych. Państwa zdaniem, koszt miasta to będzie sześćset tysięcy, czy może jednak dwa i pół miliona?

K. Łatwiński: - Ja zauważyłem, że pan prezydent wpisał jako dochody z imprez targowych 100 tysięcy złotych. A tu jest bardzo duża możliwość bardziej skutecznego działania. Imprez targowych powinno być na hali co najmniej 10 w roku i te 100 tysięcy złotych to jest za mało. Jeśli chodzi o osoby zatrudnione przy tym przewiduje się dwie osoby - specjalistę i referenta do spraw marketingu. Żeby ta hala prowadziła profesjonalnie działalność targową, nie można tego robić jednym specjalistą i jednym referentem. Nie widać propozycji zatrudnienia operatora do działalności targowej.

A. Dygas: - Trzeba zacząć od tego, kto będzie tym zarządzał. Wszystko zależy od ludzi. Prezentacja prezydenta ma pewne cechy prawdopodobieństwa. A jeśli chodzi o basenowe założenia, to tutaj jest sezonowość. W sezonie wakacyjnym te prognozy są za optymistyczne.

E. Markiewicz: - Urząd przewidywał średnie i to nie tegoroczne. Pierwsze półrocze będzie odbiegało od innych zdecydowanie na plus. Zielonogórzanie tłumnie ruszą na basen i na pierwsze imprezy na hali. Mało kto nie pójdzie. Przychody będą o wiele większe. Zweryfikować te dane można będzie dopiero pod koniec przyszłego roku. Na początku ten obiekt też poniesie duże koszty, nie mając przychodów. Chociażby płace za pierwszy miesiąc. Te dwa i pół miliona mają zagwarantować, by ten basen nie zaczął startować na minusie. Mamy przykład z Palmiarnią. Wystartowano z zerowym stanem posiadania i po pierwszym miesiącu po wypłatach od razu Palmiarni została pod kreską.

Hala będzie kosztowna

"GL": - Chcielibyśmy porozmawiać teraz o hali. Spisaliśmy sobie dane z innych miast. Hala widowiskowo-sportowa z Gdyni. Całkowita liczba miejsc jest powyżej 4 tysięcy. Na 2010 rok budżet hali to 4 miliony złotych, a dotacja z urzędu 2 miliony złotych. Następny obiekt w Rzeszowie, jeden z najnowocześniejszych w Polsce. Ma sześć i pół tysiąca miejsc. Budżet hali w 2009 roku wyniósł 1,9 mln zł a dotacja urzędu miasta to 1,35 mln zł. Hala Łucznik w Bydgoszczy: koszty to 4,1 mln zł, dotacja - 2,25 mln złotych. Optowali państwo za tym, by powstała hala sportowa i to duża. Czy państwa zdaniem hala nie pociągnie basenu w dół?

A. Dygas: - Zawsze trzeba traktować to jako wspólny obiekt. Hala nie będzie tylko na użytek wewnętrzny. Zakładamy, że ileś imprez będzie międzynarodowych. Do tej pory nie miały szans. Nie miały widowni i zaplecza. To może być kosz, siatka, męska, damska... Trudno wtedy szacować korzyści dla hali, ale dla całego miasta. Ale może tak być, że hala pociągnie basen w dół.

"GL" : - Czy państwo znacie halę, której koszty by się bilansowały?

J. Kubicki: - Najbliżej tego jest Kraków. Drugim taki obiektem jest hala dla Gdańska i Sopotu. Ale tam kluby sportowe płacą za wynajem obiektów. A u nas tego nie ma.

A. Dygas: - Ale to nie tylko strona sportowa. Jeśli mówimy o spotkaniach kabaretowych, mogą się tam odbywać. Mówimy o imprezach, które odbywają się w amfiteatrze...

"GL" - Czy tam będzie dobra akustyka?

A. Dygas: - Ale to wszystko można zrobić. Są urządzenia, które to poprawiają. Nie ma problemu.

Kluby placić nie będą

J. Kubicki: - A pan wie, ile Polskie Związek Piłki Koszykowej chce za zorganizowanie turnieju w obiekcie? Pan wie, ile trzeba było zapłacić za organizację mistrzostw Europy w siatkówce? Ile miasta dokładały? Za organizację fazy mistrzostw europejskich w koszykówce trzeba zapłacić 4 miliony złotych. Związki sportowe każą sobie płacić. A wy nagle mówicie, że miasto ma na tym zarobić. Zejdźcie na ziemię. Płaciła Bydgoszcz, płacił Wrocław...

K. Łatwiński: - Ja panu wyjaśnię, jak to można załatwić... Jeśli mamy imprezy targowe. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ogłosić przetarg na operatora. Ta czy inna firma, która zaproponuje lepsze warunki, może te imprezy organizować. Targi trzeba przygotowywać co najmniej rok przed.

"GL": - Rozumiem, że ten operator część swoich dochodów odprowadzałby do kasy hali. Jakie by to były dochody?

K. Łatwiński: - Na pewno nie 100 tysięcy.

"GL": - 500 tysięcy?

K. Łatwiński: - Nie chcę podawać cyfr. Ale podam przykład z Wrocławia. Kiedy tylko byłem tam, zawsze trafiałem na targi. Na przykład medyczne. 5 tysięcy gości, lekarze... Oni zostawiają około 3 mln złotych w budżecie miasta.

J. Kubicki: - Cztery minuty temu mówił pan, że mamy tylko jedną osobę od marketingu, a teraz sam pan mówi o zewnętrznej firmie.

K. Łatwiński: - Może być albo tak, albo tak.

J. Kubicki: - Gdyby targi to był taki interes w każdym mieście, to by nikt nic innego nie robił tylko budował centra targowe... To nie jest taki łatwy biznes. Musimy też zdawać sobie sprawę, że to są miasta o wiele większym potencjale i ich obiekty nie są w stanie zarobić na tym. Coś jest nie tak.

K. Łatwiński: - To napiszcie, że prezydent mówi, że się nie uda...

J. Kubicki: - Nie mówię, że się nie uda, ale patrzę realnie.

E. Markiewicz: - W tym roku pewnie będziemy mieli zapełnioną hala na pierwszych imprezach. Nie mamy takich imprez jak Prokom Trefl Sopot. Ale i Oliwia ratowała się lodowiskiem, tak jak my będziemy ratować się basenem. Mamy nadzieję, że ta hala pociągnie awans naszych drużyn i to spowoduje jej zapełnienie. W Kielcach na stadionie też ilość kibiców na meczach piłki nożnej była bardzo mała, a po otwarciu stadionu wzrosła chyba dziesięciokrotnie. Musimy wziąć też pod uwagę, że ten obiekt będzie żyć własnym życiem. Tyle ludzi będzie przychodziło, by się spotkać się na tych trybunach. Niektórzy wychodząc z meczu będą pytać, jaki był wynik. Niektórzy w Kielcach przychodzą sprawy biznesowe załatwiać na meczu. To nabiera charakteru wielkiej imprezy.

J. Kubicki: - Niestety, nie ma wiele firm, które chcą wynajmować hale na takie imprezy. My mamy rozeznanie. Popatrzmy chociażby na Drzonków. To nie jest tak, jak to się tu wszystkim wydaje. Nie jest tak, że to jest superbiznes.

"GL": - Jeśli opłaca się wynajmować filharmonię na koncerty i jeszcze firmy z tego żyją, to może opłaci się też wynająć salę na wydarzenia artystyczne?

J. Kubicki: - Zgadza się, ale to nie jest tak, że na tym biznesie, można zarobić miliony.

K. Łatwiński: - Proszę, aby państwo rzetelnie informowali opinię publiczną. Zbudujemy nowoczesną krytą pływalnię i halę widowiskowo-sportową na kilka tysięcy miejsc. Nie wiem, dlaczego cały czas się mówi, że hala jest pomysłem Platformy Obywatelskiej? PiS konsekwentnie głosował za tym, aby ta hala powstała. Teraz zrobimy wszystko, żeby żyła.

"GL": - Jakie ma Pan pomysły na halę?

K. Łatwiński: - Hala powinna służyć celom sportowym, to oczywiste. Rozmawiałem z przedstawicielami środowiska koszykarskiego i wyrazili zrozumienie wobec faktu, że cześć sprzedaży będzie odbywała się na zasadach niekomercyjnych. Po drugie w ośrodku powinny odbywać się imprezy masowe, koncerty i imprezy niestandardowe z pogranicza.

"GL" - Czyli jakie?

K.Łatwiński: - Choćby zawody freestylowe na motocyklach (sztuczki motocyklowe). Podobne pokazy mają miejsce w katowickim Spodku. Halę można przygotować w ciągu kilku dni. W głowie nam się nie mieści, ile imprez komercyjnych można jeszcze zorganizować, np. turniej fryzjerski albo występ Opery Wrocławskiej.

"GL": - Czy jest szansa, że hala będzie generować zyski?

K. Łatwiński: - Hala powinna przede wszystkim tętnić życiem. Tysiące gości, którzy przyjadą do Zielonej Góry spoza miasta, z pewnością zamówi noclegi w hotelach. To spory zysk dla miejskiej społeczności i biznesu. Nie możemy dopuścić do tego, żeby hala stała pusta i aby jeden specjalista od marketingu był odpowiedzialny za całą promocję obiektu. Musimy czymś przyciągnąć klientów. Nie możemy opierać się tylko na gościach z Lubuskiego Trójmiasta. Wykorzystajmy fakt, że to będzie najlepszy tego typu kompleks w promieniu 150 kilometrów. Lepsze będą tylko w Poznaniu, we Wrocławiu i Berlinie. Uważam, że powinniśmy wyjść z ofertą do mieszkańców miast śląskich: Lubina, Polkowic czy Głogowa. Uczmy się na błędach Kalisza, który zapomniał o klientach z sąsiedniego Ostrowa Wielkopolskiego.

"GL" - Hala będzie generować koszty. Nie powinniśmy się zastanowić nad tym, aby kluby i stowarzyszenia zwolnione z opłat za użytkowanie hali, nie powinny za część tych usług zapłacić?

E. Markiewicz: - Na samym początku nie powinniśmy zmieniać zasad i narzucać klubom jakichkolwiek opłat. A te sumaryczne zyski i straty, jakie uzyskamy pod koniec przyszłego roku pokażą nam, czy istnieje taka potrzeba czy też nie. Musimy dążyć do tego, żeby przychody z użytkowania basenu wzrastały. Jest jeszcze wiele do zrobienia w tym zakresie. Jeśli zainwestujemy dodatkowe pieniądze, zaprocentuje nam to w przyszłości większymi wpływami. Powinniśmy zbudować hotel przy tym kompleksie sportowym, bo to zwiększy zyski basenu. Chcąc w chwili obecnej zrobić imprezę dla 2 tysiące osób, musielibyśmy poczekać na wakacje i zakwaterować ludzi w akademikach. Przy nowym obiekcie będziemy mogli zrobić imprezę dla 3 tysięcy osób. W planach mamy jeszcze budowę odkrytego basenu, co spowoduje, że frekwencja na basenach będzie większa. Latem będzie mniej klientów na krytych basenach, a ten otwarty przyciągnie gości. Zimą na parkingu przed basenem może powstać lodowisko, aby przyciągnąć klientów. Liczę też na organizację takich imprez jak "Hity na Czasie". Jestem trochę zdziwiony optymistyczną wersją prezydenta. Jeśli jednak suma sumarum wychodzimy pół milion na minus to myślę, że ten obiekt wyjdzie na swoje.

A. Dygas: - W najbliższym czasie nie powinniśmy wprowadzać opłat. Wiele klubów boryka się z dużymi problemami finansowymi a hala daje im przynajmniej podstawę do działania.

"GL": - Nawet jeśli straty będą duże?

A. Dygas: - Tak. Nie twierdzę, że warunkiem niezbędnym funkcjonowania hali musi być dochodowość. Na tym obiekcie będą miały zajęcia choćby szkolne kluby sportowe. To ważne, że w ten sposób inwestujemy w zdrowie naszych mieszkańców. Dzięki temu w przyszłości wydamy mniej pieniędzy na służbę zdrowia. W większości państw europejskich dokłada się do hal i basenów. Wyliczenia pana prezydenta, moim zdaniem, są bardzo optymistyczne. Mamy negatywny przykład Palmiarni, która w pół roku przyniosła 300 tys. zł strat.

K. Łatwiński: - Chciałem zwrócić uwagę na to, że miasto sponsoruje sport. Dzięki hali pojawia się nowa forma sponsorowania naszych klubów. Jeśli Zastal będzie wnosił symboliczną opłatę za występy na hali i jednocześnie miał duże zyski z biletów, to znaczy, że my ten klub wspieramy finansowo. Jeśli jednak okaże się, że na występy koszykarzy przychodzi po 5 tysięcy ludzi, i są duże przychody, klub będzie musiał radzić sobie sam.

J.Kubicki: - Panie Kazimierzu, kiedy pana słucham jestem po prostu wzruszony. Czy jest jakiś klub w tym mieście na dowolnym poziomie rozgrywek, który jest zdolny funkcjonować bez pomocy miasta? Odpowiadam: nie. Gdybyśmy zabrali klubowi żużlowemu ok. 2 mln zł, to by sobie nie poradził. Czy pan zna budżet klubu koszykarskiego? Budżet jest mały, klub nie płaci nawet symbolicznego grosza za wynajęcie hali. Nie było by sensu wprowadzać opłat, bo Zastal zapłaciłby nam z dotacji, które mu przyznaliśmy. W Gorzowie mamy basen sportowy, my będziemy mieli Aqupark. Jest problem z halą, ale nikt z nas nie zakładał tego, że będzie przynosić zyski.

"GL" - Na jaką liczbę klientów liczy pan na basenie?

J.Kubicki: - Liczymy, że nasz obiekt rocznie odwiedzi 314 tys. osób.

"GL" - I bilety będą w cenie?

J. Kubicki: - W dni powszednie 10 zł, w weekendy 12 zł, za cały pobyt na basenie, a nie za godzinę.

"GL" - Ile osób przychodzi na gorzowską Słowiankę?

J.Kubicki: - Nie mam tych danych. Podam jednak przychody Słowianki. W 2007 zysk netto tego obiektu ze sprzedaży wyniósł 5.600 mln zł, a w 2008 - 5.3 mln zł. Na podobnym obiekcie w Polkowicach przychody wyniosły 6.2 mln zł. Nasz aquapark ma większą szansę na pozyskiwanie potencjalnych klientów, czyli kosztorys, który przedstawiłem nie jest nierealny. Problem jest gdzie indziej. Baseny powstają praktycznie w każdej miejscowości: Sulechowie, Nowej Soli, Świebodzinie i Żaganiu. Pamiętajmy jednak o ty, że my nie budujemy basenu tylko aquqapark, który będzie miał więcej atrakcji.

"GL" - Nie uważa pan, że to bardzo optymistyczne założenia, biorąc pod uwagę te baseny, które budują się dookoła?

J.Kubicki: - Zapytam się każdego z państwa: czy jak jesteście na urlopie, to siedzicie w jednym miejscu? Będąc w Szklarskiej Porębie czy Karpaczu zapewne wybierzecie Liberec, bo ma aqupark, a nie basen. Pamiętajmy też, że basen musi zmieniać swoją formę, ważne są zjeżdżalnie, ile ich jest i jak są długie. A nasza zjeżdżalnia będzie dłuższa niż ta krakowska. Dla dzieci i młodzieży to atrakcja, starsi zaś na pewno skorzystają z masaży.

K. Łatwiński: - Uparcie będę wracał do kwestii marketingu. Zwróćmy uwagę na Focus Park i bardzo dobre doświadczenia firmy Parkridge, która współpracuje z klubem żużlowym choćby po to, aby do centrum przyszło kilkaset młodych ludzi. To dobry sposób na promocje. Słyszałem też że w Niemczech działa wielki park wodny, przy którym zawsze coś się dzieje.

"GL" - Uważa pan, że miasto nie planuje takich atrakcji?

K. Łatwiński: - Nic z tego nie będzie, jeśli jedynym specjalistą od marketingu będzie pan Nesterowicz. To wielkie wyzwanie, wokół tego obiektu musi być nieustanny szum medialny.

"GL": - Należałoby dołożyć jeszcze jakieś propozycje?
A. Dygas: - Rzeczywiście, sam basen jest małą atrakcją, zjeżdżalnie owszem. Wyjątkowość tego miejsca może nam się przysłużyć. Uważam, że nierealnym jest założenie, żeby basen odwiedziło dziennie ok. 1 tys. osób.

J. Kubicki: - Jestem zaznajomiony z tą problematyką. Zwiedziłem wszystkie parki wodne w kraju. My mamy dużą ilość atrakcji nagromadzonych w jednym miejscu i to nam pomoże.

"GL" - Na którym miejscu będziemy w rankingu?

J. Kubicki: - W granicach 5-6 miejsca.

"GL" - Co zrobić żeby nie pójść drogą Łodzi?

J. Kubicki: - Byłem w Łodzi, oglądałem basen. Miasto źle poprowadziło negocjacje z prywatnym inwestorem ze Słowenii, który rozpoczął budowę. Założenia były ambitne, ale nie sprawdzono, jak to wygląda w sąsiednich miejscowościach. Mieliśmy też problem, żeby do niego trafić, bo nie było żadnej tablicy informacyjnej.

"GL" - Czy jeżeli basen nie będzie przynosił dochodów i generował większe straty, rozważa pan możliwość częściowej komercjalizacji obiektu?

J. Kubicki: - Prywatna firma w ciągu najbliższych pięciu lat nie może zarządzać tym obiektem, takie są wymogi UE, która współfinansowała jego budowę. W przeciwnym razie musielibyśmy zwrócić unijną dotację.

"GL" - Wszystkie obiekty prywatne przynoszą zyski a samorządowe straty.

E. Markiewicz: -Jakie koszty pochłania basen na Wyspiańskiego?

J. Kubicki: - Około milion 700 tys.

E. Markiewicz: - Należy rozważyć możliwość przekazania tego basenu UZ, który o ile się nie mylę wprost o to zabiega. Zaoszczędzone środki moglibyśmy przeznaczyć na utrzymanie nowego obiektu basenowego. Tym bardziej, że założenie będzie takie, że ten obiekt będzie dla wyczynowców. Na Sulechowską nie wpuścimy sportowców.

"GL" - Wielokrotnie zapowiadał pan, że bilety na basen powinny być relatywnie tanie, aby stać było na nie przeciętną rodzinę. A jeśli obiekt będzie przynosił straty rozważa pan możliwość ich podniesienia. Czy te tanie bilety nie są rodzajem kiełbasy wyborczej?

J. Kubicki: - To nie kiełbasa wyborcza. Jeśli każdy z nas będzie przynajmniej raz w tygodniu chodził na basen, obiekt spokojnie na siebie zarobi. Ta cena, którą proponujemy, na pewno nie odstrasza. Myślę, że powinniśmy wyjść naprzeciw choćby oczekiwaniom emerytów i rencistów, którzy mogą odwiedzać obiekt w godzinach porannych. Dlaczego u nas się przyjęło, że ci ludzie mają siedzieć w domu i czekać na śmierć?

E. Markiewicz: - Ta propozycja, aby basenem zarządzał podmiot prywatny, jest logiczna. W lutym byłem w Sonntag. Tam obiekt działa w oparciu o termę. Dowiedziałem się, że kilkadziesiąt tego typu obiektów w Niemczech jest prowadzonych przez jedną firmę marketingową. Świadczy to o jednym, że na tym interesie można zarobić.

"GL" - Kiedy był pan po raz ostatni na basenie?

E. Markiewicz: - W lutym.

A. Dygas: - Byłem na basenie za granicą.

J. Kubicki: - Na Wyspiańskiego. To nie pływanie, tylko masakra. Najwcześniej można popływać po 21, a na torze jest po dziesięć osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska