Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bestie z Przewozu skazane! Stach dostał 25 lat, a Magdalena 15 lat więzienia za zabójstwo małej Sandry (zdjęcia, szczegóły)

Piotr Jędzura 0 68 324 88 80 [email protected]
Stach i Magdalena podczas ogłaszania wyroku za zbrodnię jakiej się dopuścili. Zostali uznani winnymi zabójstwa 2,5-letniej dziewczynki.
Stach i Magdalena podczas ogłaszania wyroku za zbrodnię jakiej się dopuścili. Zostali uznani winnymi zabójstwa 2,5-letniej dziewczynki. fot. Piotr Jędzura
Bez skrupułów, emocji i bez najmniejszej skruchy mordercy 2,5-letniej Sandry słuchali dziś wyroku za zabójstwo dziecka. Stach wyjdzie z więzienia w 2034 roku, a Magdalena dopiero w 2024 roku.

[galeria_glowna]
Oskarżeni weszli do sądowej sali skuci kajdankami za ręce i nogi. Czyn, o jaki byli oskarżeni wymaga takich środków bezpieczeństwa. 67-letni Stach ledwo szedł. Łańcuchy krępujące mu ruchy powodowały, że chwytał się barierki na schodach. Podtrzymywali go policjanci z eskorty. Magdalena w łańcuchach radziła sobie znacznie łatwiej. Jest od niego dużo młodsza. Nie ma trzydziestki.

Magdalena na sali tradycyjnie szlochała. Tylko przez chwilę, wchodząc do ławy oskarżonych. Potem na długo zamilkła.

Stach jak zawsze milczał. Nie ukrywał się przed fotoreporterami. Magdalena o dziwno tym razem również nie unikała fleszy.

Winni zbrodni

Sąd uznał oskarżonych winnymi zbrodni. Stach został skazany na karę 25 lat więzienia. Magdalena usłyszała wyrok 15 lat pobytu w więziennej celi.

Skazani decyzję sądu przyjęli niezwykle spokojnie. Bez żadnych emocji. Kamienna twarz Stacha nie drgnęła nawet, kiedy sędzia wyliczała razy zadane 2,5-letniej dziewczynce. - Została uderzona, co najmniej pięć razy w okolice głowy - mówiła sędzia. Stach milczał. Przetarł tylko oczy, jakby ze zmęczenia.

Magdalena nic nie mówiła. Siedziała nieruchomo przez większość rozprawy. Nie drgnęły jej oczy, kiedy słyszała jak wywoziła własną córeczkę wózkiem na drewno. Nie zapłakała nawet, słysząc słowa sądu wspominające to, jak jej córeczka została wrzucona do szamba. Nie wykazała żadnych emocji, kiedy sędzia podkreślała, że nie ratowała własnego dziecka, nie zakryła swoim ciałem, ani nie wyrwała Stachowi pałki z ręki.

Sędzia podkreślała, że to właśnie mały Kacper, braciszek Sandry zachował się najbardziej przytomnie i dojrzale. - Pobiegł po pomoc, po tym przyjechało pogotowie i policja - mówiła sędzia.

Prokurator czeka na uzasadnienie

Dla Stacha prokuratura żądała dożywocia. - Poczekamy na uzasadnienie wyroku i wtedy podejmiemy decyzję. Dla Stacha nadal będziemy jednak żądać dożywotniego więzienia - powiedział prokurator Krzysztof Pieniek ze świebodzińskiej prokuratury rejonowej.

Sąd uznał, że nie zostały wyczerpane znamiona zbrodni ze szczególnym okrucieństwem. Stąd brak wyroku dożywotniego więzienia. Dla prokuratury to kwestia do wyjaśnienia oraz interpretacji. Podczas mowy końcowej prokurator Pieniek podkreślił, że "odebrano życie dziecku, a wtedy zbrodnia jest jeszcze bardziej okrutna".

Magdalena została uznana za winną, ale nie jako bezpośredni sprawca mordu. Pomogła Stachowi wywieźć dziecko wózkiem na zewnątrz. Jej postawa była jednak bierna. Mogła i powinna ratować dziecko. Nie rzuciła się na pomoc, kiedy Stach mordował Sandrę. Widziała jak trzyma ją za rączkę i uderza pałką i nic nie zrobiła. Pozwoliła wyrwać sobie dziecko z kolan. Po wrzuceniu Sandry do szamba skazani próbowali nawet odbyć stosunek.

Świebodzińska prokuratura odniesie się do wyroku dla Magdaleny po otrzymaniu uzasadnienia od sądu.

Tragedia w kuźni

Tragedia rozegrała się 27 marca ub.r. w czterech ścianach starej kuźni w Przewozie. To dom Stacha. Magdalena najpierw przyjechała do Stacha po kawę. Ponieważ Stach jej nie miał, wysłał Magdalenę do sklepu dając 100 zł. Kobieta wróciła z wódką i dziećmi.

Kiedy dzieci jadły resztki ze świąt, oboje pili alkohol. Kacperek wyszedł z domu. W środku została Sandra. W pewnej chwili dziewczynka płacząc podeszła do pijanej matki i siadła na kolanach. Płacz zdenerwował Stacha. Wtedy doszło do tragedii. Chwycił dziewczynkę za rączkę i wiszącą uderzał kijem.

Potem oboje sprawdzili czy dziecko żyje. Będąc przekonani, że Sandra jest martwa wywieźli ją na zewnątrz wózkiem na drewno. Biegły zapewnił, że nie mogli dostrzec oznak życia dziecka. Z powodu obrażeń byłoby to trudne nawet dla lekarza.

Wtedy na podwórze przybiegł Kacperek. Zauważył zakrwawioną siostrzyczkę. Próbował otwierać siostrzyczce oczka. Pijany Stach uderzył go i odepchnął. Dziecko pobiegło po pomoc. W tym czasie Stach wrzucił Sandrę do szamba. Dziewczynka utopiła się.

Sąd im nie uwierzył

Sąd nie uwierzył Magdalenie, która przez cały proces zapewniała, że jest niewinna. Zdaniem biegłych jest osobą, która ma skłonności do pokazywania siebie z jak najlepszej strony.

Stach przedstawiał kilka wersji zdarzenia. Ostatnia to psy, które miały go zdenerwować. Powiedział, że rzucił w nie kołkiem i... po chwili zobaczył zakrwawioną Sandrę.

Podczas wizji lokalnej oboje przyznali się do mordu. Stach szczegółowo pokazał jak uderzał dziecko. Magdalena spontanicznie pokazywała i opisywała przebieg zdarzenia. Potem, w sądzie odwołali swoje zeznania. Magdalena zapewniała, że spała. Stach zakrywał się zanikami pamięci.

Kacperek również w pewnym momencie zeznał, że jego mama spała. Miał to widzieć przez okno kuźni. Podczas doświadczenia procesowego okazało się jednak, że nie mógł widzieć wnętrza pomieszczenia przez okno. Potem chłopczyk sam przyznał się, że niczego nie widział.

Zdaniem sądu, wersja z wizji lokalnej oraz zeznania świadków były zgodne z prawdą. Wyrok nie jest prawomocny. Stach i Magdalena nadal zostaną w więzieniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska