Na podwórko ośrodka wchodzi czterech chłopaków. Wracają ze szkoły. Pytam o bicie i wymuszenia. - Nic nie wiem, byłem na chorobowym, nic się nie działo - rzucają jeden przez drugiego, nawet nie przystając.
Wchodzą do budynku, ale po chwili ten w kurtce moro wybiega. Nie ma go parę minut, wraca z kolegą. Gdy za nimi widzę trójkę innych chłopaków, domyślam się, że to ci zatrzymani przez policję. Czyżby ten w moro pobiegł po kolegę ze strachu o niego? To domysły, bo wychowankowie ośrodka nie chcą rozmawiać. Zatrzymani także.
Na ofiary wybierali młodszych
Według policji bicie i zastraszanie trwało od września. - Żądali pieniędzy i papierosów. To nie były wielkie kwoty, czasem tylko 1,5 zł, albo jeden papieros - informuje Justyna Łętowska z międzyrzeckiej policji. Prześladowcy wybierali na ofiary młodszych i słabszych. Niektórych nie musieli bić, bo sami oddawali kasę. - Jeden z uczniów, bojąc się pobicia, uciekał z internatu i nocował w altanie na działce. Przychodził tylko do szkoły, a nie do ośrodka, gdzie powinien sypiać - mówi sierż. Łętowska.
W Ośrodku Szkolenia i Wychowania mówią, że do wychowawców nie docierały sygnały o biciu. Wydało się niedawno. W piątek policja zatrzymała dwóch 18-latków i ich młodszego o rok kolegę. Ale są już na wolności. - Przyznali się.
Współpracowali z policją, nie było przesłanek, żeby ich aresztować - tłumaczy sierż. Łętowska. Prześladowcy wrócili do ośrodka. - Myślę, że pozostali trochę się ich boją - przyznaje zastępca kierownika Tomaszewski. Ale zapewnia, że winowajcy są pod ścisłą obserwacją.
- Jeszcze tylko dwa tygodnie - mówi Tomaszewski. Cała trójka skończy dwuletni pobyt w ośrodku. Dwóch przyuczało się do zawodu murarza, jeden - ślusarza. Jednocześnie kończą gimnazjum dla dorosłych.
To nie aniołki
Cała trójka jest z okolic Międzychodu. W internacie mieszkali w jednym pokoju. - Ten młodszy to naprawdę fajny chłopak, ale uległ wpływom kolegów. Szkoda - mówi pedagog Aneta Szymańska.
Jak każdy z 45 przebywających w ośrodku, w swoich miejscach zamieszkania mieli problemy z nauką i zachowaniem. Jednych kieruje tu sąd, dla innych o miejsce proszą szkoła albo rodzice. Ten ośrodek to ich ostatnia szansa przed placówkami zamkniętymi.
- Dwóch 18-latków już było w podobnych ośrodkach, ale zostali wyrzuceni. To nie aniołki - informuje pedagog Szymańska.
Na razie policja przesłuchała czterech poszkodowanych wychowanków. - Będzie więcej - mówi sierż. Łętowska. Za rozboje pełnoletnim prześladowcom grozi do dziesięciu lat więzienia. O losie 17-latka zdecyduje sąd rodzinny.
Agresywni gimnazjaliści
W zwykłych szkołach rozboje zdarzają się najczęściej w gimnazjach. - W tym wieku występują silne emocje, a kontrola nad nimi jest słaba - mówi Iwona Szpakowska, psycholog z Gorzowa. Pisaliśmy niedawno o tym, że jedna z gorzowskich gimnazjalistek zadała drugiej cios nożem. Poszło o oskarżenie o kradzież telefonu.
Na początku maja w Żaganiu uczennica VI klasy niechcący zadrapała na wuefie gimnazjalistkę z III kl. - Ty, k..., będziesz miała przechlapane po lekcjach - usłyszała. Dostała po kilku dniach: jedna biła, druga podpuszczała. Za to odpowiedzą przed sądem. Dwa tygodnie temu w Żarach do dziesięciolatka stojącego na boisku podeszło dwóch 15-latków i jeden o rok młodszy. Pobili małego i zapowiedzieli kolejne lanie, jeśli na drugi dzień nie przyniesie 10 zł.
Matka chłopca o wszystkim opowiedziała policji. Sprawa jest już w sądzie.
Artur Chorąży z policji w Gorzowie mówi: - Trzeba rozmawiać z dziećmi, interesować tym, co dzieje w szkole. Wszystko po to, żeby nie stały się ani ofiarami, ani napastnikami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?