Bobrowice stawiają świetlice. Tak ze świetlicy cieszył się Dachów
Elżbieta Wyżykowska przemyka po sali z wazą pełną rosołu. Na stołach już czekają talerze, wypełnione makaronem. - Sołtyska sama ten makaron zrobiła - zachwala pani Elżbieta. I pędzi, byle zdążyć, bo jeszcze sos trzeba zamieszać!
Tymczasem Krystyna Śliwa, czyli właśnie sołtyska, zaprasza na zaplecze i prezentuje wielką szafę, taką od podłogi po samiuśki sufit. W szafie na gości czekają nóżki oblane galaretą, są też piersi drobiowe w zalewie, śledzie faszerowane, przeróżne sałatki, wędliny, dwa kotły gulaszu... - Miejscowe gospodynie nagotowały - opowiada sołtyska. - Ale co tam zaplecze - Krystyna Śliwa macha ręką i prowadzi do kuchni.
W kuchni tłok. Małgorzata Biel wyciąga z piekarnika zrazy. Obok Renata Zielonka smaży kotlety schabowe. Małgorzata Budnik uwija się przy mielonych. Specjalnie z Lubska przyjechała. - Bom rodowita dachowianka - śmieje się...
- Co tu tak parno tu i duszno! - ktoś krzyczy. - Otwórzmy okno!
Elżbieta Wyżykowska właśnie wzięła się za tłuczenie ziemniaków, to i para leci.
Miejscowe gospodynie, jak te pszczoły, pracowicie uwijają się przy obiedzie. A Grzegorz Gacek już szampana szykuje, już prawie strzela z korka... Tymczasem sołtyska pędzi witać gości.
Jest wójt Maszewa, jest wicemarszałek, są radni...
- Jak warzywo do owoca, tak ja do pani się zwracam - sypie dowcipem burmistrz Marek Cebula, witając sołtyskę Śliwę. - Niech się ta świetlica darzy! Niech wieś integruje! - wójt Bobrowic Marek Babul zbiera gratulacje, prezenty i kwiaty. Pleban kropidłem święci, włodarze przecinają wstęgę, ludzie klaszczą... Ufff.
Anna Chałupka jednego jest pewna. - Gdyby nie nasza sołtyska, tej świetlicy by pewnie nie było. To ona ścieżkę wydeptała do gminy, to ona do wójta chodziła...
Chodziła, aż wychodziła, a wójt pchnął wszystko dalej. Załatwił u marszałka pieniądze i świetlica stoi, taka za 270 tys. zł, z czego czwartą część dała gmina. Na komunie, imieniny, a nawet na wesela cacko jak się patrzy. Tych wesel w Dachowie może być całkiem sporo. Na ponad 100 mieszkańców, jest tu kilkanaścioro dzieci, do tego drugie tyle młodzieży. A ostatnio panie urządziły sobie w świetlicy dzień kobiet.
Ludzie postawili wiatę, okryli folią i tak świętowali
Dawniej we wsi stała szkoła, którą zamienili kiedyś na świetlicę. Odkąd jednak świetlica po szkole stała się kaplicą, we wsi bieda była. Jakieś sześć lat temu, jak Krystyna Śliwa nastała, ludziom zachciało się festynu. Zrobili dzień dziecka. - Taka zabawa była, że o czwartej rano z parkietu schodziliśmy - wspomina Wanda Ring.
Że świetlicy wieś nie miała, ludzie postawili wiatę, okryli folią i tak świętowali. Ta folia na wiacie nie zdała egzaminu, więc ludzie położyli plandekę. Już wtedy sołtysce po głowie chodziła myśl, że świetlica być musi i basta.
W końcu rękawy zakasał Józef Śliwa, małżonek sołtyski i z sąsiadami postawił nową wiatę, przestronną, na grilla idealną. Stoi ona do dziś, przy nowiutkiej świetlicy. Obok skalniaki. D. Śliwa skrzyknęła ludzi i wspólnymi siłami udało się je zrobić. Jest też ładny przystanek. - Może więcej autobusów by się przydało - wzdycha sołtyska. No i ten nieszczęsny mostek. Starostwo wprawdzie obiecało, że powalczy o jego remont. Ale swoje Danuta Śliwa wie, pewnie znowu będzie musiała co nieco wychodzić...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
