MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Boczna furtka do Sejmu

MAŁGORZATA STOLARSKA

Parlament zabrał się wreszcie za swoją nową ordynację wyborczą. Czas po temu najwyższy, bo bez niej przyszłoby nam jesienią głosować w starych granicach województw. Wykonalne, ale śmieszne.
Przy okazji znów odżyła dyskusja nad listą krajową. Dotąd dostawało się z niej do Sejmu 69 osób, które zebrały niewiele głosów w okręgach, ale były rekomendowane przez swoje partie. To rodzaj polisy ubezpieczeniowej dla partyjnych prominentów. Boczna furtka do Sejmu.
Projekt nowej ordynacji zakłada okrojenie listy krajowej do 50 miejsc. Skorzystałyby z nich tylko te komitety wyborcze, które dostaną w kraju co najmniej 7 proc. głosów.
Skrócenie listy krajowej nie zmienia jej charakteru - nadal budzi wątpliwości wprowadzanie do Sejmu posłów, którzy nie zdobyli wystarczającego zaufania wyborców. SLD zaproponował więc, by z krajówki wchodzili ci kandydaci, którzy w okręgach dostali najwięcej głosów. Teoretycznie pomysł wygląda uczciwie, ale w praktyce przepisanie okręgowego lidera na krajową listę dałoby mandat innemu kandydatowi z tej samej partii, który przy prostym liczeniu mógłby się do Sejmu nie załapać. Też pokrętne.
Wniosek o zniesienie listy krajowej, opracowany przez Macieja Płażyńskiego, złożyła posłanka Iwona Radziszewska (dawniej Unia Wolności, dziś niezrzeszona). Jego szanse są jednak niewielkie, skoro za zachowaniem krajówki opowiadają się SLD, UW i spora część AWS-u. Zgodność imponująca, ale godna lepszej sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska