Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Dobiegniewa Leszek Waloch: - Niech mieszkańcy zdecydują, czy mam rządzić drugą kadencję

Mateusz Feder 507 050 587 [email protected]
Leszek Waloch. Ma 51 lat. Startuje z własnego komitetu który ma imię i nazwisko kandydata. Rządzi pierwszą kadencję, wcześniej był m. in. dyrektorem Lubuskiego Zarządu Drogowych Przejść Granicznych. Uważa, że bycie samorządowcem to generalnie przyjemność.
Leszek Waloch. Ma 51 lat. Startuje z własnego komitetu który ma imię i nazwisko kandydata. Rządzi pierwszą kadencję, wcześniej był m. in. dyrektorem Lubuskiego Zarządu Drogowych Przejść Granicznych. Uważa, że bycie samorządowcem to generalnie przyjemność. fot. Mateusz Feder
- Postawię swoją osobę do dyspozycji wyborców - mówi Leszek Waloch, burmistrz i kandydat na kolejną kadencję.

- Panie burmistrzu, klamka już zapadła? Powalczy pan o fotel burmistrza na drugą kadencję?
- Tak, kandyduję. Postawię swoja osobę do dyspozycji wyborców. Po minionej kadencji ludzie widzą co zostało zrobione, co się robi i mają później prawo wyboru.

- Jak na razie zanosi się, że wyborcy nie będą mieli z kogo wybierać. Pan do tej pory jest jedynym oficjalnym kandydatem. To świadczy o pana sile, konkurenci się pana boją?
- Ludzie widzą co się robi, mogą mnie nie lubić. Pamiętam jak w 1990 r. ówczesny burmistrz zaproponował mi stanowisko zastępcy burmistrza. Miałem wtedy 29 lat, więc poszedłem po radę do mojego ojca. A ten odpowiedział mi tak: "jeśli chcesz pójść tam do pracy i ucieszyć wszystkich, to nie idź. Natomiast jeśli z założenia będziesz chciał ucieszyć 50 proc. plus jeden, to próbuj."I to jest święta zasada po dzień dzisiejszy. Część jest z pewnością takich osób, która niekoniecznie musi mnie lubić. Nie rozpatruję tego dlaczego nie ma kontrkandydatów, czy mnie się boją, czy nie. Osoby, które chcą startować na burmistrza, to nie mogą być ludzie tacy byle być. Tacy ludzie widzą co jest zrobione i sobie zadają pytanie czy warto. Może chcą po prostu pozwolić na to, by to szło nadal tak jak idzie teraz.

- Był pan burmistrzem Dobiegniewa w latach 90., kiedy burmistrza wybierała rada, był też zarząd gminy. Teraz jest pan burmistrzem wyłonionym z wyborów bezpośrednich, za wszystkie decyzje bierze pan odpowiedzialność. Kiedy było łatwiej rządzić gminą?
- Dziś burmistrz ma uprawnienia znacznie większe. Wtedy zarząd musiał zaakceptować każdą jedną moją decyzję. Dziś burmistrz odpowiada i jest pierwszym winnym. Decyduje o najmniejszym umorzeniu podatkowym, ale i o największej inwestycji. Wtedy ta odpowiedzialność trochę się rozmywała. Zawsze burmistrz mógł powiedzieć to nie ja, to oni. Dziś już takiej możliwości nie ma. Uważam, że teraz jest lepiej, podejmuję decyzję i w całości za nią odpowiadam.

- Co się udało w tej kadencji zrobić. Wszystko szło zgodnie z planem?
- W tej kadencji udało nam się zainwestować ok. 30 mln zł, to na Dobiegniew jest niemało. Rozpoczynałem kadencję od budżetu 14 milionowego, a dzisiaj mówimy od 28 do 30 mln zł. Dobiegniew jest gminą, która znalazła się w wykazie "Wspólnoty" (to miesięcznik samorządowy - red.) na 33 miejscu w Polsce w przeliczeniu budżetu na jednego mieszkańca. To jest taka pozycja, która może się dla gminy już nie zdarzyć. To się dzieje z udziałem środków unijnych, rządowych czy innych środków zewnętrznych. Jak pomyślę sobie o sołectwach, to rozpoczynając od Ługów, to tu mamy wyremontowane drogi wewnętrzne i świetlice, koncepcje zagospodarowanie z dokumentacją otoczenia świetlicy. W Chomętowie i Słowinie, Rolewicach, Słonowie i Ostrowcu jest świetlica, w Osieku nowa droga. Zakończona świetlica w Grąsach. Podpisałem już przetarg na budowę kompleksu rekreacyjnego w Radęcinie. Na to pójdzie ok. 1 mln zł. W Słonowie budujemy kanalizację. Jest niewiele sołectw, w których nic nie zrobiliśmy i to nie dlatego, że o tych ludziach zapomnieliśmy, bo wiadomo, że by się chciało, ale zawsze pieniądz limituje te chęci. Na tyle starczyło i tyle zrobiliśmy.

- Są porażki, które pana szczególnie bolą?
- Wszystkiego się w jednej kadencji nie zrobi. Znałem tylko jednego wójta, który kiedyś w latach 90. na konwencie wójtów i burmistrzów założył sobie ręce za tył głowy i mówi: "wiecie chłopaki ja już wszystko w tej gminie porobiłem, nie wiem teraz co dalej tu robić". A w gminie jest jak w domu: trzeba czasami posprzątać, obiad ugotować, umyć. Tak samo jest w gminie, ciągle coś wychodzi. Jeśli chodzi o miasto, wyremontowane są wszystkie obiekty użyteczności publicznej, zmieniły się ulice, chociażby Staszica, Starorynkowa, cały ten kompleks Placu Starca gdzie wybieramy wykonawcę, który zmieni wokół pomnika nawierzchnię, remontujemy basztę. Mamy budynek wielofunkcyjny

- Pojawiają się zarzuty, że taki budynek, w którym mieszczą się wszystkie służby miejskie był niepotrzebny. Co pan na to?
- Podam przykład. Kilka dni temu w nocy otrzymuję telefon, że pali się budynek mieszkalny przy ul. Starorynkowej. I z chwilą kiedy ten sygnał przyszedł, wyjechało w tym samym czasie pogotowie, które zawiozło człowieka do szpitala, wyjechała straż. Tu chodzi o bezpieczeństwo, można krytykować do chwili kiedy mnie to nie dotyczy, ale kiedy nam się coś stanie, mówimy dobrze, że to jest.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska