W sobotę mężczyzna postanowił uwędzić kiełbasy własnej roboty. Na podwórku postawił podręczną wędzarnię. Już miał podpalić drzewo, gdy stwierdził, że beczka do wędzenia jest za wysoka. Postanowił wkopać ją w ziemie. Sparaliżowało go, gdy po kilku ruchach łopatą odkrył zardzewiały pocisk moździerzowy.
- To najprawdopodobniej pozostałość po drugiej wojnie światowej. Trudno przewidzieć, co by się stało, gdyby gospodarz zapalił ogień pod wędzarnią. Po eksplozji odłamki takiego pocisku lecą na odległość kilkuset metrów - mówią żołnierze, którzy pilnowali pocisku, dopóki nie zajęli się nim saperzy ze Stargardu Szczecińskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?