Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli pracownicy SP ZOZ nie odpuszczają. Wciąż walczą o swoje pensje

(pik)
We wtorek po południu przed siedzibą szpitala w Kostrzynie zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Była wśród nich posłanka Elżbieta Rafalska, przewodniczący gorzowskiej solidarności Jarosław Porwich i likwidator SP ZOZ.
We wtorek po południu przed siedzibą szpitala w Kostrzynie zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Była wśród nich posłanka Elżbieta Rafalska, przewodniczący gorzowskiej solidarności Jarosław Porwich i likwidator SP ZOZ. Jakub Pikulik
We wtorek około 15.00 przed kostrzyńskim szpitalem pojawiło się kilkanaście osób. Z każdą chwilą tłum robił się coraz większy. To byli pracownicy lecznicy, którzy od sześciu lat czekają na zaległe, należne im wynagrodzenia.

Przypomnijmy, chodzi o sprawę z 2007 r. To wtedy kostrzyński szpital został sprywatyzowany. Budynki kupiła prywatna spółka, która teraz ze sprawą zaległych wynagrodzeń nie ma nic wspólnego.

Długi po szpitalu, w tym zaległe pensje dla jego pracowników, przeszły na SP ZOZ w likwidacji. Problem w tym, że organ założycielski SP ZOZ, czyli powiat, głosami powiatowych radnych, przedłużył likwidację szpitala do końca 2017 r. A to z kolei oznacza, że do upływu tego terminu ludzie nie dostaną należnych im pieniędzy. Byli pracownicy już szósty rok domagają się od starostwa spłaty należności. Niektórzy ludzie czekają na 20-30 tys. zł. A długi istniejącej tylko na papierze, nie leczącej pacjentów i nie zatrudniającej żadnych pracowników lecznicy rosną o 21 tys. zł dziennie.

Jak powiat zamierza rozwiązać problem? Starostwo złożyło do ministerstwa finansów wniosek o pożyczkę. Blisko 100 mln zł miałoby rozwiązać problemy dawnej lecznicy, spłatę dłużników i - przede wszystkim - ludzi, którzy czekają na swoje pieniądze. - To byłych pracowników chcemy spłacić w pierwszej kolejności, bo wiemy, że wielu z nich jest w bardzo trudnej sytuacji - mówi starosta Józef Kruczkowski. Ale to, czy powiat dostanie pożyczkę, wcale nie jest takie pewne. Nawet jeśli ją dostanie, to na przeszkodzie może stanąć oprocentowanie. Jeśli będzie zbyt duże, starostwo może nie zechcieć pożyczyć pieniędzy na spłatę dłużników.

Dziś około 15.00 przed wejściem do kostrzyńskiego szpitala stanęły wozy transmisyjne telewizji Trwam. Dziennikarze z Torunia przyjechali do Kostrzyna, żeby pokazać problem byłych pracowników SP ZOZ. - Pisaliśmy do chyba wszystkich telewizji, do różnych programów interwencyjnych, ale nikt nie wykazał zainteresowania. O naszym problemie pisze często "Gazeta Lubuska", teraz przyjechała telewizja. Chcemy, żeby sprawę jak najbardziej rozgłośnić - mówią byli pracownicy. Ze strony starostwa przed budynkiem szpitala pojawił się tylko likwidator SP ZOZ. Był też jeden powiatowy radny - Zygmunt Mendelski, który praktycznie na każdej sesji rady powiatu porusza problem ludzi, czekających na należne im wypłaty.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska