Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były szef polkowickiej komunalki, Wacław K., miał chodzić do inwestora z kwiatami

Jan Walczak, [email protected]
E. Stańczyszyn (z lewej), według zeznań świadka, wydawał polecenia, choć nie był bezpośrednim przełożonym
E. Stańczyszyn (z lewej), według zeznań świadka, wydawał polecenia, choć nie był bezpośrednim przełożonym fot. Jan Walczak
Dziś w Sądzie Okręgowym w Legnicy odbyła się kolejna rozprawa przeciwko byłemu burmistrzowi Polkowic Emilianowi Stańczyszynowi oskarżonemu o korupcję. Sąd przesłuchał świadków.

Spośród trzech wezwanych, stawiło się tylko dwóch. Jako pierwsza na pytania sędziego odpowiadała obecna prezes ds. finansowych w polkowickim Przedsiębiorstwie Gospodarki Miejskiej.

Tę funkcję urzędniczka pełni już od kilkunastu lat. Sprawowała ją również wówczas, kiedy spółką kierował Wacław K. - podejrzany o przekazywanie łapówek Emilianowi Stańczyszynowi. Szef komunalki pieniądze miał otrzymywać od przedsiębiorców za ustawiane przetargi gminne.

- Raz zadzwonił do mnie bardzo zdenerwowany burmistrz Stańczyszyn - mówiła wczoraj świadek. - Poinformował mnie, że mam nie płacić jednemu z wykonawców robót gminnych. Dlatego, że ten ma zaległości w związku z budową jego domu jednorodzinnego - dodała. Spełniła polecenie burmistrza, choć ten nie był jej bezpośrednim przełożonym.

Wspomnianym wykonawcą robót był Michał R. Z poprzednich rozpraw wiadomo, że miał często realizować gminne inwestycje. Z zeznań urzędniczki sąd dowiedział się również, że szef komunalki Wacław K. jeździł z kwiatami na imieniny przedsiębiorcy Michała R. - To był normalnie praktykowany zwyczaj - zapewniała.

Na sali rozpraw w roli świadka pojawił się wczoraj także kierownik budowy domu E. Stańczyszyna. Opowiadał o tym, że przejął plac robót, który wcześniej był pod słabym nadzorem, bo poprzedni kierownik bywał rzadko w pracy. - Pod moją opieką znalazło się 15 osób, z czego trzy były wykwalifikowane, reszta się uczyła - stwierdza. - Na życzenie inwestora rozebraliśmy gotowe betonowe schody. Powstały nowe, drewniane. Termin zakończenia budowy się wydłużał - opowiadał.

Na ławie oskarżonych wraz z byłym burmistrzem Polkowic zasiada jeszcze sześć osób, które są zamieszane w sprawę. Jak ustaliła prokuratura, E. Stańczyszyn miał przyjąć korzyści majątkowe o wartości ponad miliona zł, w tym dom za ponad 400 tys. zł.

Sędzia ma do przesłuchania jeszcze kilkunastu świadków. Proces zakończy się najprawdopodobniej w połowie tego roku. Sprawa zawarta jest w 62 tomach akt. Zgromadził je wydział przestępczości zorganizowanej prokuratury wrocławskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska