Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Całe życie w mundurze

Leszek Kalinowski 0 68 324 88 74 [email protected]
- Cieszę się, że moja siostrzenica połknęła harcerskiego bakcyla i zdobywa coraz to wyższe stopnie - mówi Wiesław Cieśla.
- Cieszę się, że moja siostrzenica połknęła harcerskiego bakcyla i zdobywa coraz to wyższe stopnie - mówi Wiesław Cieśla. fot. Bartłomiej Kudowicz
Ma 80 lat i wciąż czuje się prawdziwym harcerzem. Jak wtedy, gdy w czasie II wojny przedostawał się kanałami do śródmieścia Warszawy.

I wtedy, gdy po wojnie prowadził obozy.

Wiesław Cieśla nie wyobraża sobie życia bez munduru. Pochodzi z rodziny wojskowej. Poszanowanie symboli narodowych, dyscypliny wyniósł z domu. I choć od jego dzieciństwa i młodości minęło wiele lat, wierzy, że współczesna młodzież też jest przywiązana do swej ojczyzny.

Piosenki przy ognisku

Już dawno przestał liczyć lata. Bo duchem wciąż czuje się młodo. Jak i wszyscy członkowie 31-osobowego Kręgu Harcmistrzowskiego ,,Czerwona Szpilka", który powstał w naszym mieście w 1989 r.(nazwa od zwyczaju noszenia w czasie okupacji zamiast chust - szpilek).

Przez 13 lat kierował nim Ryszard Krassowski, obecnie - Aleksandra Zjawin. To ci harcerze w trzecim wieku są gospodarzami - wspólnie z Chorągwią Ziemi Lubuskiej i Hufcem Zielona Góra - XVII Ogólnopolskiego Złazu Seniorów i Starszyzny Harcerskiej ZHP, który właśnie trwa w naszym mieście. Przyjechało 320 gości z całej Polski, a także Czech i Niemiec.

- Byłem na wszystkich złazach. Cieszę się, że tym razem seniorów zaprosiła do siebie Zielona Góra - mówi W. Cieśla.

Pisał ,,Hitler kaput"

HARCERZE ZAPRASZAJĄ

W niedzielę o 9.00 w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Św. przy ul. Aliny odbędzie się otwarcie wystawy poświęconej bł. ks. Stefanowi Wincentemu Frelichowskiemu - patronowi harcerstwa. O 10.30 zaplanowano uroczystą mszę św. , a godzinę później apel pożegnalny. Natomiast w bursie przy ul. Botanicznej o 15.00 - spotkanie z Robertem Zadurą - autorem książki ,,Błogosławiony ks. Stefan Wincenty Frelichowski".

Mimo upływu lat doskonale pamięta dzień, w których po raz pierwszy założył harcerski mundur. To był rok 1938. Wstąpił wówczas do 42 drużyny im. Żwirki i Wigury przy SP-31 na Mokotowie. Przyrzeczenie harcerskie złożył rok później na zlocie w Wesołej koło Warszawy. Początki wojny to służba sanitarna i kopanie rowów...

- Ojciec pracował w ministerstwie spraw wojskowych. Ewakuowano nas z Warszawy do Złoczowa (tam się urodziłem) - wspomina.
Potem los rzucił na chwilę do Przemyśla i stamtąd znów do stolicy. Jako 13-latek wspólnie z kolegami założył zastęp i wstąpił do Szarych Szeregów. Był w drużynie im. Traugutta.

- Przez całą okupację pisaliśmy na murach ,,Polska walczy", ,,Hitler kaput" itp. - wspomina W. Cieśla. - Ściągaliśmy flagi. Raz bym o mało w takiej akcji nie zginął.
W 1944 r. skończył szkołę podoficerską, tzw. Wiarusa, w stopniu kaprala. Podczas Powstania Warszawskiego przez pierwsze trzy dni był w służbie sanitarnej, potem znalazł się w pułku Baszta na Mokotowie. Został ranny w głowę...

Opuścił szeregi

- W końcu przyszła decyzja o kapitulacji. Wcielono nas do ,,Zośki" - opowiada harcmistrz.

- Kanałami przeszedłem do śródmieścia. To była droga przez mękę. Ten odcinek normalnie pokonywało się w 30-40 minut. Nam zajęło to 12 godzin. Na czworakach, po pas w wodzie, po trupach. W śródmieściu przebywałem krótko. Pamiętam apel pożegnalny z naczelnikiem Szarych Szeregów Orszą. Dostałem zieloną podkładkę, co oznaczało, że zostałem podharcmistrzem.

Ze stolicy wydostał się do Pruszkowa. Pewnego dnia pojechał do Krakowa. Tam został zatrzymany i wywieziony na roboty do Niemiec. Pracował przy budowie fabryki niedaleko Berlina, odkrywkowej kopalni węgla 40 km od Drezna, wreszcie - wspólnie z Włochami i Francuzami - na terenach obecnych Czech.

- Któregoś dnia patrzymy, a tu czołgi jadą. Rosjanie... - wspomina. - O ojcu od 1939 r. nie miałem żadnych informacji. Wróciłem do Warszawy, gdzie spotkałem się z matką. Od razu odtworzyliśmy drużynę im. Traugutta. Brałem udział w słynnym zlocie ,,Trzymamy straż nad Odrą", gdzie skończyło się harcerstwo.

Powstał Związek Młodzieży Polskiej i ZHP zostało do niego wcielone. Część instruktorów nie mogło się z tym pogodzić. W. Cieśla także opuścił szeregi ZHP.

Fajna wiara przyjeżdża

- W Szprotawie miałem ciotkę nauczycielkę. Brakuje nam kadry w szkole. Przyjeżdżaj - napisała w liście. No to przyjechałem. I zostałem wuefistą. Studia skończyłem zaocznie - mówi harcmistrz.

Odnosił wiele sukcesów, więc w 1957 r. przeniesiono go do Zielonej Góry, został wizytatorem w Kuratorium Oświaty. W tym też roku odbył się zjazd łódzki, na którym odrodziło się harcerstwo. Instruktorzy zaczęli wracać do związku. On też...

Pracował w Hufcu Zielona Góra i Chorągwi Ziemi Lubuskiej, pełniąc różne funkcje.
- To były wspaniałe czasy, powstawały słynne już drużyny: Makusynów, Korczakowców, Piastów, Wichura, Grunwald... - wymienia. - Wystarczy wymienić tylko kilka nazwisk: Zbyszek Czarnuch, Jurek Zgodziński, Stenia Wasylkowska i wszyscy wiedzą, o co chodzi.

Organizował obozy, imprezy, akcje. Teraz działa w ,,Czerwonej Szpilce" i cieszy się ze złazowego spotkania.
- Fajna wiara przyjeżdża - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska