MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cały dom na jej głowie

Dariusz Brożek
- Życie żony żołnierza nie jest łatwe. Ostatnio musiałem się nauczyć malować - mówi Agnieszka Biedziak z Gorzycy pod Międzyrzeczem.
- Życie żony żołnierza nie jest łatwe. Ostatnio musiałem się nauczyć malować - mówi Agnieszka Biedziak z Gorzycy pod Międzyrzeczem. fot. Dariusz Brożek
Filigranowa pielęgniarka sama wyremontowała dom. Mąż nie mógł jej pomóc, bo od kilku miesięcy walczy z talibami w Afganistanie.

Wiosną Agnieszka Biedziak zabrała się za budowę ogrodzenia. Sama karczowała chaszcze i kopała rowy pod fundamenty, a do tego użerała się z pracownikami tartaku, którym potrzeba było aż trzech miesięcy, żeby wystrugać z desek sztachety na płot. Później doprowadziła prąd i wymieniła w całym domu instalację elektryczną. Teraz przymierza się do ocieplenia budynku.

- Styropian już kupiłam i załatwiłam fachowców. Trzeba będzie ich przypilnować, żeby nie spartaczyli roboty - mówi.

Od kwietnia jej mąż mjr Tomasz Biedziak walczy z talibami w Afganistanie. Jest zastępcą dowódcy Polskiej Grupy Bojowej - batalionu szturmowego, który stanowi miecz i tarczę polskiego kontyngentu wojskowego w tym kraju.

- W domu nie ma go jednak od ponad roku, bo jak w sierpniu wyjechał na manewry do Drawska, później widzieliśmy się już tylko kilkanaście razy - opowiada Biedziak.

Pomaga cała rodzina

Oboje pochodzą z Międzychodu. Poznali się już w podstawówce. Był podchorążym w szkole oficerskiej, kiedy się pobrali. Pani Agnieszka wiedziała, że wychodzi za żołnierza i będzie musiała się nim dzielić z polską armią.

- Ale wtedy nie było mowy o misjach naszego wojska poza granicami kraju. A w ciągu ostatnich trzech lat mój Tomek zaliczył już trzy takie misje, do których trzeba doliczyć miesiące spędzone na poligonach i rozmaitych kursach - zaznacza. - Taki wybrał zawód, a ja staram się uszanować jego decyzję.

Pani Agnieszka jest pielęgniarką w szpitalu w Obrzycach. Formalności związane z kupnem domu w Gorzycy załatwiała sama, bo jej mąż był akurat na ćwiczeniach jednostek specjalnych w USA. Samochód też sama musiała kupić, gdyż jej druga połowa rozpoczęła właśnie kurs na Akademii Obrony Narodowej. Teraz sama robi przeglądy, jeździ do mechaników i załatwia sprawy w urzędach. - Musiałam się do tego przyzwyczaić. Jak mawiają koledzy mojego męża "nie miałam innej opcji" - mówi. - Pomagają mi rodzice, teściowa i sąsiedzi.

Tata wyśmienicie gotuje

Małżonków dzieli kilka tysięcy kilometrów, jednak codziennie rozmawiają ze sobą przez telefon czy internet. Oficer przyjedzie do domu w połowie listopada. Wtedy wyściskają się i wycałują kilka tygodni, ale właśnie ostatnie dni są najtrudniejsze. - Dobrze o tym wiem, bo przeżyłam już dwa takie powroty z misji w Iraku - mówi jego żona.

Na przyjazd żołnierza czeka też ich córka Monika, która chodzi do drugiej klasy gimnazjum. - Tata wyśmienicie gotuje. Brakuje mi jego chińskich specjałów. I na pewno przywiezie mi jakiś prezent. O tym nigdy nie zapomina - mówi dziewczynka.
Na remont czeka jeszcze garaż i budynek gospodarczy. Żona żartuje, że jak mąż wyjedzie na kolejną misję, to natychmiast zabierze się do roboty...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska