Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cebula kontra Chinalski. Już jest ostro a będzie jeszcze ostrzej!

Katarzyna Borek, [email protected]
Z lewej Poseł PO Marek Cebula, po prawej burmistrz Krosna Andrzej Chinalski
Z lewej Poseł PO Marek Cebula, po prawej burmistrz Krosna Andrzej Chinalski fot. Archiwum
,,Kto wygra tę wojnę domową, wytrzyma napięcie nerwowe? Kto straci stołek? Kto, komu i kiedy da w… mordę?" - zastanawiają się internauci na naszym forum. Dziś trzecia odsłona konfliktu w Krośnie między posłem a burmistrzem.

Te komentarze dotyczą totalnej wojny trwającej od lat między burmistrzem Krosna Andrzejem Chinalskim a posłem Markiem Cebulą.

O kulisach rozgrywek między tymi najważniejszymi lokalnymi politykami, piszemy już od dwóch tygodni. I z naszych informacji, i z Waszych wypowiedzi na internetowym forum "GL" wynika, że już wkrótce starcie będzie jeszcze ostrzejsze! Wszak to rok wyborów samorządowych.

Chinalski na pewno będzie chciał ponownie walczyć o fotel burmistrza. Cebula tego nie wyklucza. Może nawet będzie musiał, bo kolejna szansa na zasiadanie przy Wiejskiej wcale nie jest pewna. Listy wyborcze układa przecież przewodnicząca lubuskiej Platformy Bożenna Bukiewicz, przeciwko której Cebula otwarcie wystąpił podczas słynnej próby przewrotu w regionalnej PO. Nie tylko wystawił swojej szefowej czerwoną kartę, ale dodatkowo miał ją też wykosić ze stanowiska szefowej zespołu parlamentarzystów.

Poseł spuścił z tonu, gdy z tej partyjnej wojny nic nie wyszło. Poza pomysłem przyjęcia w szeregi PO… Chinalskiego. Był to chwyt obliczony na całkowite pogrążenie Cebuli, bo przecież jedna partia dwóch kandydatów na burmistrza w przyszłości by nie wystawiła. Poseł zagrał wtedy jednak vabank i zablokował ten ruch. Na najwyższym partyjnym poziomie, omijając Bukiewicz. Takich rzeczy liderzy nie zapominają. W tej sytuacji najbliższe wybory na burmistrza mogą być dla Cebuli politycznym być albo nie być.

Gorąco albo bardzo gorąco

Z kolei Chinalski będzie ostro grał w wyborach, bo rozsmakował się w rządzeniu miastem. To widać, słychać i czuć. Z lubością opowiada, że na terenie gminy jest pewna hierarchia i że najważniejszy jest tu on.

A poseł?

- To tylko trybik polityczny, maszynka do głosowania. Przecież nawet tak się mówi - uważa burmistrz.

Obu panom w kampanii pomagać będą ich ludzie w radzie miasta. Tam układ od początku był sztywny: siedmiu radnych od posła kontra ośmiu od burmistrza. Słowo kontra jest tu jak najbardziej na miejscu, bo w Krośnie sesje są albo gorące, albo bardzo gorące.

Te posiedzenia to odprysk politycznej walki obu gigantów, ale i zapowiedź tego, co może nas czekać w najbliższych miesiącach. Doświadczenie i pozycja ludzi Chinalskiego znów będą przeciwstawione świeżości pomysłów i chęci zmian ekipy Cebuli. To właśnie dlatego ludzie burmistrza, z nim samym na czele, przemyślnie wytykają młody wiek radnych od posła (w podtekście niedoświadczenie). Tak naprawdę opozycja to jednak dojrzali ludzie. Nawet w chwili rozpoczęcia kadencji dzieciakami można było nazwać ew. jedynie dwóch radnych. Radosław Sujak miał wtedy 20 lat, Adam Przybysz - 22 (ale też i najlepszy wynik wyborczy w mieście). To właśnie oni najbardziej zachodzą Chinalskiemu za skórę i są najbrutalniej atakowani przez jego zwolenników.

"Nazywają mnie gówniarzem, który nie ma o zarządzaniu gminą pojęcia, w porządku mogę być gówniarzem, ale jestem już przecież dorosłym człowiekiem, może z mniejszym bagażem doświadczeń życiowych, ale DOROSŁYM. Jest we mnie sporo pozytywnej energii do wykorzystania, ale trzeba po nią sięgnąć" - napisał Sujak na swoim blogu po jednej z sesji. To był marzec 2009 r.

- I niewiele się od tego czasu zmieniło. Proponowaliśmy okrągły stół w sprawie budżetu na 2010 rok, bez odzewu. Szkoda, bo za 10 czy 20 lat nikt o różnicach między nami już nie będzie pamiętał. A zadłużenie gminy zostanie - mówi Sujak.

To bez sensu

"Młode wilczki" bardzo szybko, i czasami bardzo boleśnie, uświadomiły Chinalskiemu, że są opozycją mocno patrzącą mu na ręce. Widać, że takie ich nastawienie bardzo wkurza burmistrza, który wymaga wobec siebie bezwzględnego szacunku. O politycznych przeciwnikach potrafi jednak powiedzieć, że chciałby z nimi rozmawiać, ale tak naprawdę to nie ma z kim. Bo to ludzie znikąd, tyle że istnieją…

40-letni radny i przedsiębiorca Robert Maciąg przekonuje, że burmistrz po prostu nie słucha zdań, z którymi się nie zgadza.

- Ja nazywam to samorządem do jednej bramki - ocenia Maciąg. - Doszło do tego, że na własny koszt i sami informujemy krośnian, co zrobiliśmy.

To właśnie o tych listach Chinalski oficjalnie powiedział na jednej z sesji, że to gówniażerka, a papier tak twardy, że nawet tyłka nie da się nim podetrzeć…
Porozumienia nie ma. I nie ma co wierzyć, że przed kampanią strony nagle zaczną ze sobą rozmawiać. Mówią o tym samym, ale inaczej.

Cebula stwierdza wprost: rów jest już za głęboki, by dało się go zakopać.

- A może pan na koniec powiedzieć coś dobrego o panu Chinalskim? - proszę posła.

- Sprytny gracz, umie się odnaleźć - pada.

Burmistrz odparowuje, że to złośliwy komplement. Gdy jednak to jego pytam o miłe słowo pod adresem Cebuli, zapada cisza.

- To bez sensu. Musiałbym się długo zastanawiać… - przeprasza Chinalski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska