MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chciał się podpalić

Tadeusz Krawiec
W piątek po południu na podwórku przed swoim domem Ryszard Staniewski mówił nam, że niesłusznie został zwolniony z firmy komunalnej
W piątek po południu na podwórku przed swoim domem Ryszard Staniewski mówił nam, że niesłusznie został zwolniony z firmy komunalnej fot. Tadeusz Krawiec
W piątek policja dostała informację, że Ryszard Staniewski zamierza popełnić samobójstwo. Zatrzymano go na ul. Wolności. Miał przy sobie pojemnik z benzyną...

Zdesperowany mężczyzna wysłał sms-a do znajomego, który pokazał wiadomość policji, a ta natychmiast rozpoczęła poszukiwania. Być może tylko dlatego udało się Staniewskiego uratować. Niedoszły samobójca trafił do lekarza, a potem został odwieziony do domu. W piątkowe popołudnie byliśmy u niego w rodzinnym Krzowcu, popegeerowskiej wsi.

Zwolnili mnie z zemsty

- Żona i dzieci nic nie wiedzą, że mnie zwolniono z pracy. Nie wiedzą też, co chciałem zrobić... Tyrałem jak osioł od rana do wieczora, a oni mnie zwolnili - mówił ze łzami w oczach.

Ma dwoje dzieci, w tym jedno niepełnosprawne, żona nie pracuje. Pan Ryszard był brygadzistą w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej, potem ładowaczem, zamiatał też ulice i kosił trawę. - W grudniu zagrozili, że jeśli nie podpiszę rezygnacji z przekazywania pieniędzy na związki zawodowe, to mnie zwolnią. Podpisałem, bo chciałem pracować - mówi.

Nerwy mu puściły, gdy dowiedział się, że firma odebrała mu miejsce na cmentarzu. - Dwa lata temu zmarła mi córka. Obok jej grobu wykupiłem miejsce, a oni pochowali tam kogoś innego. Narobiłem zamieszania. Poza tym przyjął mnie do pracy prezes współpracujący z poprzednim burmistrzem. Zwolnili mnie z zemsty - utrzymuje. W piśmie, które dostał w piątek, jako przyczynę zwolnienia podano "opieszałe wykonywanie poleceń".

Bo źle pracował

- Zwolnienie było uzasadnione - powiedział nam w piątek Konrad Bil, prezes firmy komunalnej. - Nie ma w tym żadnych podtekstów politycznych ani żadnej złośliwości. To był po prostu zły pracownik. Kierownicy i pracownicy nie chcieli z nim pracować.

Bil dodał też, że jeśli były pracownik nie zgadza się z decyzją o zwolnieniu, może wystąpić na drogę sądową. Zarzutom pod adresem zwolnionego mężczyzny dziwi się były prezes firmy komunalnej Jerzy Sikorski. W piątek powiedział nam, że nigdy nie miał z nim problemów.

Związek chce obronić

Zwolnionemu pracownikowi chcą pomóc związkowcy. Przedstawiciele Solidarności z różnych firm spotkali się już w piątkowy wieczór. - Przeciwstawimy się łamaniu praw pracowników przez szefów choszczeńskich firm. W naszych związkach jest ponad 350 osób, a to już jest siła - powiedział nam Mariusz Wojtowicz, szef związków w Choszczeńskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego (niedawno sam wygrał proces z prezesem firmy, który go zwolnił, choć był pod ustawową ochroną). Dziś związkowcy wybierają się do prawnika, który ma się zająć sprawą Staniewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska