MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chłopak z Gorzowa ma jasny cel w życiu. Chce zostać kierowcą samochodowej Formuły 1!

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Filip Łyczewski ma 18 lat i dopiero rozpoczyna poważną przygodę z kartingami. Jego celem jest jednak samochodowa Formuła 1.
Filip Łyczewski ma 18 lat i dopiero rozpoczyna poważną przygodę z kartingami. Jego celem jest jednak samochodowa Formuła 1. Robert Gorbat
Filip Łyczewski ma 18 lat. Właśnie zdał maturę w „Puszkinie”, czyli gorzowskim I LO. Mówi, że jest w stanie poświęcić wszystko, by dostać się do samochodowej Formuły 1. To jego cel w życiu.

– Wyścigi Formuły 1 zawsze oglądałem z tatą Piotrem. Pamiętam, że w 2010 roku śledziliśmy, jak Robert Kubica połyka kolejne okrążenia na torze w Monako. Tata wszystko mi wyjaśniał. A ja już wtedy wiedziałem, że też będę chciał tak jeździć – mówi Filip Łyczewski z Gorzowa.

Zaczął na szczecińskim Silverze

- Dwa lata temu pierwszy raz wyjechaliśmy gokartem na tor kartingowy Silver w Szczecinie. Tam zaczynał również Kubica. I zapisałem Filipa do szkółki Husaria. Syn okazał się na tyle utalentowany, że już po kilku treningach dogonił chłopaków z wieloletnim doświadczeniem – przekonuje papa Piotr.

Zaraz potem przyszły pierwsze starty. Na początek w półprofesjonalnych ligach halowych.

– To są raczej amatorskie zabawy niż profesjonalne ściganie – zapewnia Filip. – W hali osiąga się prędkości do 70 km/h, a w wyczynowych wyścigach nawet ponad 100 km/h. Nie ruszamy też z jednej linii, lecz w wężyku. Bo to bardziej etap nauki niż poważnej rywalizacji.

Wózek – zwany też kartingiem lub gokartem – kupili w tym roku z drugiej ręki. To wersja hobbystyczna, za 25 tys. zł. Kosztował połowę tego, ile trzeba zapłacić za profesjonalny sprzęt. Waży 70 kg, ma moc 50 kM, potrafi się rozpędzić do 120 km/h.

- Na początku miałem wrażenie, że ten wózek nie jest większy ode mnie – przyznaje Filip. – Ale szybo się do niego przyzwyczaiłem. Mam 180 centymetrów wzrostu, ważę 74 kilogramy. Chcę zejść do 70 kilogramów, bo w kartingach trzeba być lekkim, ale też silnym.

Ma jasny plan

– Czy jako 18-latek jestem już za stary na rozpoczynanie poważnej kariery? Nie sądzę. Wiek nie ma w tym sporcie większego znaczenia – twierdzi Filip. – Wiem jednak, że muszę pracować pięć razy ciężej niż inni. Bo za rywali mam chłopaków, którzy zaczynali w wieku pięciu, sześciu lat. Ostatecznie liczy się jednak talent i szybkość na torze. Mnie życie stworzyło możliwości teraz. Więc chcę je wykorzystać.

Filip i jego ojciec mają klarowny plan działań na najbliższe miesiące, może nawet lata. Na początek chcą, by chłopak zdał egzamin na profesjonalną, kartingową licencję. To umożliwi mu starty w kartingowej Formule 4, pierwszej wyczynowej kategorii w tym sporcie.

– W ciągu maksimum ośmiu lat chcę się przebić do kartingowej Formuły 1. Czyli co dwa lata przechodzić o jeden stopień wyżej. Ale może uda się szybciej, oczywiście jeśli będę miał odpowiedni ranking – marzy Filip.

Panowie bardzo chcą się zaprzyjaźnić z kartingowcami z Nowego Kisielina pod Zieloną Górą i trenować z nimi na ich obiekcie.

– Oni mają dostęp także do profesjonalnego sprzętu, który kupują wprost od producenta. Tu, w Polsce. Niby blisko, ale trzeba mieć dojścia – zapewnia Piotr.

Chwalą jego talent

Szczecińska Husaria wystawiła Filipowi tak wysoką ocenę, że zachwycił się nią nawet dyrektor wydziału sportu gorzowskiego magistratu Piotr Guszpit. I doprowadził do tego, że chłopak mógł sobie kupić za miejskie pieniądze pełny ubiór do jazdy. Wszystko oprócz wózka.

– Doszliśmy do etapu, na którym Filip musi mieć jak najwięcej startów – wyjaśnia pan Piotr. – Koszty jednego weekendowego wyjazdu na zawody wynoszą około 15 tys. zł, a trzeba startować przynajmniej dwa razy w miesiącu. Do tego dochodzą treningi, minimum raz w tygodniu w Starym Kisielinie. Miesięcznie trzeba więc wydać w granicach 50 tys. zł. Do tej pory finansowałem syna sam, lecz koszty wciąż rosną. Zacząłem szukać sponsorów, by nie zmarnować jego talentu.

Jeśli Filipowi uda się zdobyć licencję i wejść do Formuły 4 – pierwszej sportowej i w pełni profesjonalnej kategorii kartingowej – to otworzy się dla niego furtka do rozmów z wielkimi sponsorami. Takimi jak Red Bull czy Mercedes. Na razie potrzebuje jednak wspomnianych 50 tys. zł miesięcznie, by w ogóle móc marzyć o takiej szansie.

Najpierw kartingi, potem samochody

Fachowcy nie mają wątpliwości: kartingi to pierwszy krok do wyścigów samochodowych. To jasna i sprawdzona przez wielu droga do spełnienia snu w amerykańskim stylu – od pucybuta do milionera.

– Wiem, że muszę zacząć od kartingów. Ale też wiem, że to będzie tylko etap przejściowy. Bo moim celem jest dostanie się jako kierowca do samochodowej Formuły 1. Jestem w stanie poświęcić wszystko, by spełnić te marzenia – twierdzi z przekonaniem Filip.

Teraz, jako świeżo upieczony maturzysta po klasie matematyczno-fizycznej myśli o studiach na Politechnice. Przynajmniej w podstawowych, 3,5-letnim zakresie, by zdobyć licencjat.

– Stawiam wszystko na jedną kartę. Jeśli będzie trzeba, to studia poczekają – mówi.

Motorowa rodzina

Filip ma młodszego brata, 15-letniego Michała. On wolał próbować swoich sił w żużlu. Zaczynał w Stali Gorzów, teraz jest zawodnikiem PSŻ Poznań. Dostał tam motocykl i przygotowuje się na nim do zdania licencji Ż.

Motorowe zainteresowania Filipa i Michała zapewne nie rozwinęłyby się do tego stopnia, gdyby nie ich ojciec Piotr. Na co dzień jest pracownikiem w Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów ZUST, a od pół roku sprawuje funkcję przewodniczącego sekcji kartingowej Automobilklubu Gorzowskiego. Została wskrzeszona po wielu latach.

- Na razie Filip jest jej jedynym członkiem – przyznaje Piotr. – Chce do niego dołączyć Jakub Skowera, ale tak bardziej hobbystycznie. Zamierzam zbudować w Gorzowie kartingową szkółkę z prawdziwego zdarzenia. Nikt nie będzie w niej pokrzywdzony, na pewno nie będę faworyzował syna. Jak on się rozwinie, to na pewno wycofam się z działalności w Automobilklubie.

Marzeniem Łyczewskiego seniora jest doprowadzenie do wybudowania w Gorzowie prawdziwego toru kartingowego. Takiego i do treningów, i do poważnych zawodów. Są podobno plany budowy takiego obiektu w Chróściku, lecz o konkretnych działaniach na razie się nie słyszy.

Może kołem zamachowym dla tej inwestycji będą przyszłe sukcesy Filipa Łyczewskiego?

Czytaj również:
Dramat na torze kartingowym: gokart wciągnął 21-latce szalik ZDJĘCIA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska