Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chory, a usiedzieć nie może

ALICJA BOGIEL (roch, mich) (68) 324 88 46 [email protected]
Co czwarty zielonogórski radny to rencista, a np. w Gorzowie jest tylko jeden chorowity samorządowiec. - Renta rencie nierówna - komentują sami zainteresowani.

Oświadczenia majątkowe, oprócz zawartości portfeli, obnażyły stan zdrowia zielonogórskiej rady. Sześciu z 25 radnych wykazało, że dostawali renty. Dla porównania: w sejmiku lubuskim jest jeden rencista, w gorzowskiej radzie też.
- Co oni tacy chorowici? - dopytują się zielonogórzanie. Przed wyborami kandydaci nie obnosili się ze swoimi schorzeniami.
Diety radnych nie są opodatkowane, a ZUS nie wlicza ich do dochodów, które wykluczają pobieranie rent (ok. 3 tys. zł miesięcznie) lub obniżają świadczenia (1,6 tys. zł). Słowem - przywilejów finansowych tylko pozazdrościć.

Chory, a usiedzieć nie może

- Każdy może startować w wyborach - mówi przewodniczący zielonogórskiej rady Lesław Batkowski, rencista. - By dobrze funkcjonować w samorządzie, trzeba chcieć, móc i potrafić. Ja na pewno chcę i mogę. Czy potrafię, ocenią wyborcy.
Batkowski jest przewlekle chory. Ponad rok temu zastanawiano się, czy nie utrudni mu to pełnienia obowiązków. Ale przewodniczący bywa w ratuszu prawie codziennie. - Jestem szczęśliwy, że mogę pracować w samorządzie, nie mógłbym usiedzieć w domu - przyznaje.
Dlaczego nie podejmuje pracy zarobkowej? - Żaden lekarz nie wydałby mi na to zgody - odpowiada. - Tu działam na własną odpowiedzialność.
Radna Eleonora Szymkowiak, oprócz renty i diety, ma też dochody z prowadzonej przez siebie kwiaciarni. W ub.r. wykazała ich jednak tylko 3,2 tys. zł. - Przez ostatni tydzień w ogóle nie pracowałam, byłam w szpitalu - mówiła nam we wtorek.
W samorządzie jednak radnej wszędzie pełno. Na sesjach głos zabiera często i głośno.
Radna Julita Zawadzka rentę dostała po ciężkiej chorobie, od kilku lat uśpionej. Prowadzi dziś działalność gospodarczą związaną z medycyną i udziela się społecznie. - Obecne miejsce pracy stworzyłam sama, nikt nie chciał podjąć się takiej pomocy chorym na nowotwory, więc ja to robię - podkreśla. - Dietę z samorządu w części wydaję na zapłacenie osobie, która zastępuje mnie w pracy podczas sesji, posiedzeń komisji i spotkań.
J. Zawadzka mówi jednak, że z pokorą przyjęła oburzenie zielonogórzan, którym nie podoba się łączenie rent i diet. Dlatego zamierza przejść na emeryturę: - Uprawnienia mam od dwóch lat, zawsze brakowało mi czasu na załatwienie formalności. Teraz mieszkańcy mnie zmobilizowali.

Problem nie w rencie?

Zbigniew Mikulewicz - zielonogórski radny, rencista, a zarazem zapracowany przedsiębiorca - też twierdzi, że rozumie oburzonych mieszkańców. - Ale problem nie w tym, że dostajemy renty. Mamy do tego prawo - mówi. - Sam zatrudniam kilku rencistów, by mogli sobie dorobić. Moja renta to ok. 600 zł miesięcznie, wielu moich pracowników dostaje bardzo niskie świadczenia z ZUS-u.
Zdaniem Mikulewicza, problem tkwi w wysokość diet samorządowych: od 1,6 tys. zł. - Ja nie jestem w stanie zapłacić pracownikom takich pensji. Gdyby diety były niskie, nikt nie liczyłby innych dochodów radnych.
U radnego Mikulewicza jest co liczyć - wykazał ok. 130 tys. zł dochodu za ub.r. - Wypracowanego ciężką pracą w piekarni - podkreśla. - Diety z rady nie wydaję na rodzinę. Proponowałem też na początku kadencji, by dietę znacznie zmniejszyć, ale nikt z kolegów mnie nie poparł.
Jest też co liczyć u radnego Władysława Drozda, byłego wicewojewody, obecnie pracownika Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. W oświadczeniu za ub.r. wykazał ok. 128 tys. zł dochodu z sześciu źródeł, w tym renty.
- Rentę już zawiesiłem - mówi. - Miałem zawodową, nauczycielską, bo po latach pracy w oświacie gardło odmówiło posłuszeństwa.
Czy choroba gardła nie przeszkadzała mu w pracy w ośrodku, radzie nadzorczej PKS-u i w innych zajęciach? - Zawsze byłem aktywny i działałem w wielu instytucjach jednocześnie. Taki jestem - mówi Drozd. - Uważam, że to dobrze, bo radny powinien mieć doświadczenie i wiedzę z różnych źródeł.
Przyznanej renty zawodowej nie pobiera też Władysław Kościelniak (ordynator w zielonogórskim szpitalu), który w ub.r. miał dochody z sześciu źródeł - 85 tys. zł. Nie bierze jej również Paweł Wysocki, były sportowiec, obecnie doradca ubezpieczeniowy, którego ubiegłoroczne dochody wyniosły jedynie ok. 35 tys. zł.
Nie tylko renta rencie nierówna.

RODZYNKI

  • Radny klubu Razem dla Gorzowa Tadeusz Iżykowski jest jedynym rencistą w gorzowskiej radzie. Utrzymuje się z renty i diet. W oświadczeniu napisał, że ma samochód ciężarowy daewoo lublin z 1999 r. - Ale żadnych dochodów z niego nie osiągam - zapewnia. - To nie jest wielka ciężarówka, tylko busik do przewożenia ludzi. Mam teściów na wsi i ten samochód służy do celów rodzinnych. Teraz nie ma pociągów ani autobusów, a zawsze coś trzeba zawieźć, coś przywieźć. Zresztą samochód przestaje mi już być potrzebny i lada dzień go sprzedam.

  • W lubuskim sejmiku też jest jeden rencista - Stefan Olszewski. Rentę pobiera od wypadku w 1989 r. Przez cały ub.r. było to w sumie tylko 6.700 zł. - Cóż, takie były stawki i nic na to nie poradzę - wzdycha radny, który dorabia do renty prowadząc we Wschowie prywatny gabinet lekarski. Zarobił na tym przez rok 10 tys. zł. Renty przez to nie stracił.
  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska