Nic dodać, nic ująć. Zwycięstwo nad Wisłą stało się sensacją ekstraklasy, a Chrobry ma jutro szansę na kolejną.
Przed wygranym 29:28 pojedynkiem z wiceliderem o optymistyczne nastroje było trudno. W tym roku do środy Chrobry rozegrał dwa mecze ligowe i dwa pucharowe. Wszystkie zakończył porażkami. Pewną jaskółką była ta niewielka, bo dwubramkowa w 1/8 finału Challenge Cup z Perutiną Pipo Cakovec w Chorwacji.
Głogowianie od dłuższego czasu trapieni są przez kontuzje i wielkich możliwości manewru w składzie nie ma. W pojedynku z Wisłą zwyciężyła przede wszystkim ambicja, ale pomogło trochę szczęście. - Nareszcie w końcówce meczu uśmiechnęło się ono do nas - powiedział trener Jarosław Cieślikowski.
Trudno szkoleniowcowi nie przyznać racji. W tym sezonie jego podopieczni sześciokrotnie schodzili pokonani jedną bramką, a zwycięstwa lub remisy uciekały w ostatniej chwili. Tym razem tak nie było, a wygraną równo z końcową syreną zapewnił Wojciech Łuczyk.
Dobra obrona
Chrobry od początku przejął inicjatywę i mimo chwilowych trudności, nie oddał jej do końca. - Bardzo dobrze zagrała obrona wraz z bramkarzami, którzy wyłapali wiele piłek - ocenił Cieślikowski. - Skutecznością popisywali się skrzydłowi. Niestety, słabsze było rozegranie, ale to z powodu kontuzji. Nie miałem możliwości manewru. Mogłem tylko zamieniać pozycjami zawodników, którzy mogli pojawić się na parkiecie.
Do bohaterów spotkania należeli bramkarze, m.in. Sebastian Zapora. - To był dla wszystkich ciężki mecz - skomentował. - Tym razem udawało nam się skuteczniej bronić. Końcówka była nerwowa i bardzo stresująca, ale przezwyciężyliśmy i to.
Udany debiut
Zmęczony, ale szczęśliwy schodził z parkietu Paweł Piwko. - To ciągłe granie w środy i soboty daje nam solidnie w kość - powiedział nasz szczypiornista. - Z Płockiem był to typowy mecz walki, który kosztował nas wiele zdrowia. W szatni niemal wszyscy byli wyczerpani. Najważniejsze jednak, że się przebudziliśmy. A dlaczego wygraliśmy? Bo po prostu wyszliśmy na luzie.
Na pochwały zasłużył cały zespół, ale szczególnie trzeba wyróżnić debiutującego w Chrobrym Krzysztofa Misiaczyka. Nie tylko w obronie był zaporą nie do przebycia, ale rzucił także ładną bramkę z kontry. Oby tak dalej.
Teraz Chorwaci
Jutro głogowian czeka kolejny ważny test. Mecz rewanżowy z Perutiną na własnym terenie. Stawką jest ćwierćfinał Challenge Cup. Przed tygodniem Chrobry niespodziewanie przegrał ze zdecydowanymi faworytami tylko 32:34 i pojawiła się szansa na awans. - Chorwatów jedyny raz widzieliśmy w telewizji dzień przed pierwszym meczem - wspomniał Cieślikowski. - Wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski, czym zaskoczyliśmy naszych przeciwników. Rywale z pewnością nie złożą broni i wyjdą bronić przewagi.
W przypadku wyrównania bilansu bramkowego, do ćwierćfinału awansuje zespół, który na wyjeździe rzucił więcej goli. Mecz rozpocznie się o 18.00.
Krzysztof Zawicki
0 76 833 33 34
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?