- Rok temu mąż miał poważną operację, w wyniku której amputowano mu nogę - wyjaśnia sołtyska Cigacic, Teresa Gałązka. - Pierwsze jego słowa po przebudzeniu z narkozy brzmiały: to już sołtysem nie będę... Tak to przeżywał.
Operacja i wybory nowego sołtysa zbiegły się w czasie. Były niemal równo rok temu. - Mieszkańcy zaufali nazwisku Gałązka i w kolejnych wyborach postawili na nie - mówi Waldemar Włodek, prezes Stowarzyszenia Regionu Cigacic.
- Jak ludzie przychodzą do nas ze sprawami, to właściwie do męża - sugeruje pani Teresa. - Nawet jak ja jestem w domu, to pierwsze zdanie od progu brzmi, przyszedłem do sołtysa.
- W ten sposób mamy podział pracy - żartuje pan Jerzy, nazywany we wsi Józefem. - Ponieważ muszę siedzieć w domu, załatwiam za żonę sprawy papierkowe, a ona chodzi po wsi, po urzędach...
Kiedyś po sulechowskim ratuszu chodził pan Jerzy. Chodził i skutecznie załatwiał. Rzadko natomiast korzystał z możliwości zabierania głosu podczas posiedzenia rady miejskiej, jaką samorząd lokalny przyznał wszystkim sołtysom gminy. - Nie widziałem potrzeby bicia piany publicznie, wolałem w wolnej chwili pójść do burmistrza, do urzędników i załatwiać wszystko na spokojnie - mówi Gałązka.
- Doprowadził do oświetlenia wsi i oznakowania nowych ulic, forsował z powodzeniem telefonizację i gazyfikację wsi, uczestniczył w pracach porządkowych i grodzeniu cmentarza, dzięki niemu Cigacice mają pojemniki do selektywnej zbiórki odpadów, pomagał w tworzeniu ścieżki przyrodniczo-historycznej - wylicza W. Włodek.
- Nie można mu nic zarzucić, sprawdził się znakomicie - dodaje Bożena Piekarska, która właśnie przyszła do Gałązków, żeby zapłacić podatki. - A dziś jego dzieło kontynuuje żona.
Pani Teresa ma listę zamierzeń, które chciałaby zrealizować. - Przede wszystkim ważna jest kanalizacja, następnie naprawa ulic, a ponieważ wieś leży nad Odrą i stawiamy na turystykę, trzeba zadbać o estetykę otoczenia - przekazuje. Na początek tego estetycznego działania chciałaby, żeby w centrum wsi stanęła tablica z planem Cigacic i sąsiednich wiosek. - Bo my się rozbudowujemy, przybywa ulic, ale nowi, przyjezdni nie mogą się w tym połapać.
Część podpowiedzi do działań sołtysa pochodzi od mieszkańców, którzy chętnie przychodzą do Gałązków pogadać, prosić o pomoc w trudnych sytuacjach, dopytują się jak sformułować pisma. - Czasem nawet musiałem załatwiać spory sąsiedzkie - dorzuca pan Józef, który wciąż pozostaje lokalnym autorytetem.
- Dziś nadal pracuje z ludźmi i dla ludzi jako wolontariusz, jest postacią godną naśladowania - uważa W. Włodek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?