Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co będzie dalej z Niemką z żarskiego szpitala

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
Pielęgniarki Agata Oleksińska i Joanna Forst z żarskiego szpitala czuwają nad panią Moniką. Lekarze twierdzą, że kobieta wymaga stałej opieki, ale nie musi być już w szpitalu.
Pielęgniarki Agata Oleksińska i Joanna Forst z żarskiego szpitala czuwają nad panią Moniką. Lekarze twierdzą, że kobieta wymaga stałej opieki, ale nie musi być już w szpitalu. fot. Janczo Todorow
69 - letnia Niemka już dawno powinna być wypisana do domu, ale jej syn omija żarski szpital i nie spieszy się z zabraniem matki. Po naszej interwencji o kobietę, która wymaga stałej opieki, zatroszczy się urząd gminy.

Pani Monika szesnaście lat temu kupiła wraz z mężem dom w Sieniawie Żarskiej. Jakiś czas temu mąż zmarł i kobieta została sama. - Ma dwóch synów mieszkających w Berlinie, ale tylko jeden z nich ją odwiedza i to rzadko - mówi sąsiadka Ewa Sroka. - Miesiąc temu zauważyłam, że z komina jej domu nie leci dym. Wiedziałam, że była schorowana. Czasami dzwoniła do mnie, żeby jej kupić jakaś bułkę, więc kupowałam i zanosiłam. Na początku stycznia zaniepokoiłam się, bo nie dzwoniła. Zaczęłam wydzwaniać do niej, ale nie odbierała, w końcu poszłam do domu zobaczyć, co się dzieje. Bałam się, że stało się coś złego - wspomina.

Kobieta bała się wejść, bo sądziła, że jej sąsiadka nie żyje. Może ktoś na nią napadł? Przecież dom stoi na skraju wsi. Wtedy zadzwoniła do Michaela, jednego z synów kobiety. Przyjechał i wszedł do domu matki. Stwierdził, że jest z nią bardzo źle. - Wezwałam karetkę i Monikę zabrano do szpitala. Nie wiem jak siedziała w domu bez ogrzewania, mogła zamarznąć - denerwuje się E. Sroka.
Niemka trafiła na szpitalny oddział ratunkowy szpitala wojskowego w Żarach. Jej stan był bardzo ciężki, miała udar mózgu, zapalenie płuc, była osłabiona. - Była w stanie skrajnego wyczerpania, groziła jej śmierć - wspomina Marek Femlak, zastępca dyrektora wojskowej lecznicy. - Uratowaliśmy ją jednak. Potem trafiła na oddział wewnętrzny. W szpitalu jest już ponad miesiąc, a jej obecny stan pozwala wypisać ją do domu. Jednak kobieta wymaga stałej opieki. A nikt z jej rodziny nie interesuje się jej stanem. Więc dokąd mamy ją wypisać?

M. Femlak zwrócił się do konsulatu generalnego Niemiec o pomoc w znalezieniu rodziny. Obiecano pomoc policji niemieckiej. Jak to długo potrwa, nie wiadomo. Nie bez znaczenie jest też fakt, że na początku marca pani Monice kończy się czasowe zameldowanie w Polsce.
Policja niemiecka szuka rodziny, a my znaleźliśmy syna kobiety w... jej domku w Sieniawie. Tłumaczył mętnie, że chcę matkę zabrać do Berlina, ale jest problem z transportem. - Jaki to problem - dziwi się sąsiadka. - Przecież odbiera świadczenia matki, które wynoszą ponad tysiąc euro, więc pieniądze na transport ma.

Po naszej interwencji w urzędzie gminy wójt Wiesław Polit zadeklarował, że gminny ośrodek pomocy społecznej postara się jak najszybciej umieścić kobietę w ośrodku opiekuńczo - leczniczym w Lubsku. Tym bardziej, że posiada ona europejską kartę ubezpieczenia. - Nie przejdziemy obojętnie nad postawą syna tej kobiety. Skoro bierze jej emeryturę, to powinien się o nią zatroszczyć. Nie robi tego, więc złożymy zawiadomienie do prokuratury - zapowiada wójt.
Jest jednak jeszcze jeden problem - kobieta ma meldunek czasowy w Polsce do pierwszych dni marca. Oczywiście, nie ma komu załatwić formalności w sprawie jego przedłużenia. - My to zrobimy, przygotujemy wniosek - zapewnia wójt Polit.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska