MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co dziesiąty wyjazd karetki jest do pijanego

Redakcja
Ta karetka musiała pomóc pijanemu podczas koncertu w Gorzowie zespołu z Czech
Ta karetka musiała pomóc pijanemu podczas koncertu w Gorzowie zespołu z Czech fot. Krzysztof Tomicz
Rekordzistę w stanie upojenia karetka pogotowia zawoziła do szpitala już 41 razy.

- Kilka dni temu znów był u nas - mówił wczoraj Leszek Kołodziejczak, dyrektor lecznicy w Międzyrzeczu

Od stycznia do września gorzowskie pogotowie było wzywane do 880 przypadków przez alkohol. - Nie byłoby tych interwencji, gdyby nie wódka. To przez nią są rozbite głowy, połamane ręce - twierdzi dyrektor Andrzej Szmit. Ale karetka jeździ i do tych, co upijają się w sztok, leżą na ulicy, a pomoc wyzywają przechodnie. Ratunku w pogotowiu szukają też rodziny, gdy awanturuje się pijany domownik. - Przyjeżdżamy, a on mówi, że nie mamy tu czego szukać - mówi Szmit.

Są agresywni
Problem w tym, że przez takie wezwania ratownicy mogą nie dojechać do naprawdę potrzebujących. - Czasami czekamy długo na radiowóz, żeby odwiózł leżącego do izby wytrzeźwień. A nie możemy go zostawić samego - tłumaczy Krzysztof Bułaj, szef pogotowia w Zielonej Górze. Mówi, że ponad 10 proc. wyjazdów jego zespołów jest do pijanych. - Olbrzymi problem jest z nałogowymi pijakami, bo często wykorzystują pogotowie. Wymyślają choroby, żeby tylko zabrać ich do szpitala - dodaje Bułaj. Tłumaczy im, że alkoholizm to nie choroba, że mają problem na własne życzenie. - Wtedy wykłócają się, straszą, że poskarżą się na mnie do izby lekarskiej - opowiada dyr. Bułaj.

Zdaniem dyr. Szmita wyjazdy do pijanych są wyjątkowo uciążliwe. - Ci pacjenci awanturują się, są agresywni. Jak mówimy, że nie widzimy żadnej choroby, straszą prokuratorem - mówi. Zauważa, że za nieuzasadnione wezwanie nawet nie jest w stanie ściągnąć pieniędzy, bo z reguły to ludzie niewypłacalni.

Śmierdzą okrutnie

Sulęcin, niedziela. Wezwanie do pijanego, który - jak okazuje się - ma ranę tłuczoną łokcia. - Bełkotał tylko i mówił, że wszystko go boli - informuje wicedyrektor szpitala Marek Zaręba. Niedziela, 1.00 w nocy. Karetka jedzie do chorego, który szaleje w domu. - Był agresywny, powiedział, żeby pogotowie spadało, bo go nie wzywał - opowiada Zaręba. W Sulęcinie wyjazdy do pijaków to 15 proc. wszystkich wezwań. Wicedyrektor mówi, że pijanych z ulicy przywozi też policja. Nie wiadomo, co mu jest, trzeba więc zrobić prześwietlenie, położyć, podać kroplówkę i obserwować, bo może mieć jakiś uraz. Jak zauważa, wcześniej trzeba go umyć.

Szef szpitala w Międzyrzeczu L. Kołodziejczak przyznaje, że higiena pijaków jest fatalna. Są w kale, moczu, wymiotach. Tu karetka zbiera ich zewsząd, bo miasto nie ma izby wytrzeźwień. - Tylko we wrześniu mieliśmy 16 przypadków skrajnego upojenia alkoholem - mówi Kołodziejczak. Jednym z nich kilka dni temu był mężczyzna świetnie znany pogotowiu. Tragicznie upitego karetka przywiozła go do szpitala 41 raz.

Zabijają ludzi

Dyr. Bułaj zwraca uwagę, że pijani robią krzywdę nie tylko sobie, ale i innym. Bo są bardziej agresywni i skorzy do bijatyk. - Straszne skutki powodują ci, którzy pijani wsiadają za kierownicę - mówi. W Lubuskiem do końca sierpnia spowodowali 76 wypadków, w których zginęło 16 osób, a 115 zostało rannych.

Według Ryszarda Bukańskiego z Gorzowa karetka powinna jeździć do każdego przypadku, bo nie wiadomo, co się dzieje. - Ale jak wezwanie jest do pijaka, nieuzasadnione trzeba go dotkliwie ukarać finansowo. Jeśli nie może spłacić, niech wkroczy komornik - mówi.

Henryka Bednarska
0 95 722 57 72
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska