MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cud spod lady

TOMASZ RUSEK [email protected]
Tomasz Depczyński, szef sklepu Eurociuch, mieszczącego się przy ul. Młyńskiej, nie narzeka na brak klientów
Tomasz Depczyński, szef sklepu Eurociuch, mieszczącego się przy ul. Młyńskiej, nie narzeka na brak klientów PAWEŁ SIARKIEWICZ
Czasy, gdy do sklepów z odzieżą używaną wstyd było chodzić, dawno się skończyły. Ba, wśród niektórych młodych gorzowian panuje wręcz moda na kupowanie ciuchów w ,,lumpeksach''. Zaglądają tam wszyscy, od ludzi ubogich, po lekarzy i prawników. Nic dziwnego - w ,,ciuchlandzie'' odzież znanych marek można dostać niemal za grosze!

Pierwsze ,,szmateksy'' i ,,ciuchlandy'', czyli po prostu sklepy z używaną odzieżą, pojawiły się w Gorzowie w połowie lat 90-tych. O ile jednak na Zachodzie zaglądali do nich ci, którzy szukali czegoś oryginalnego, o tyle w Polsce ich główną klientelą byli ludzie ubodzy.
- Na szczęście czasy się zmieniły. Gdzieś od trzech lat ludzie wchodzą i wychodzą od nas bez zażenowania, a od nieco ponad roku na ,,lumpy'' jest moda. Wreszcie stały się tym, czym być powinny, czyli sposobem na tanie, ale niebanalne ciuchy - mówi Beata Musiela, która wraz z mężem Markiem prowadzi sklep z tanią odzieżą przy ul. Nadbrzeżnej.

Cud spod lady

Ruch zaczyna się wcześnie rano. - Pierwsi klienci są koło 10.00. W ciągu dnia zaglądają ci, którzy nie mają pracy i przy okazji porannych zakupów przychodzą zobaczyć jakieś rzeczy. Po 15.00 ludzi jest nieco więcej, bo przychodzą od razu po pracy. Czasem zainteresowanie jest tak duże, że trzeba zostać po godzinach - mówi Elżbieta Kowalska, która pracuje w ,,lumpeksie'' przy ul. Składowej. Tu klienci naprawdę mają w czym wybierać. Na olbrzymiej powierzchni i na setkach wieszaków wiszą dziesiątki spodni, bluz, koszul i swetrów. Jedni przychodzą i po chwili znajdują coś, co im przypadnie do gustu. Inni długo przebierają. - Niedawno pewna pani spędziła u nas ponad półtorej godziny - dodaje E. Kowalska. W tym momencie z przebieralni wychodzi gorzowianin Sławomir Pieczara. Właśnie zdecydował się na kilka par spodni. - O! Ten pan to się szybko uwinął - komentuje sprzedawczyni. S. Pieczara mówi, że zagląda do ,,lumpeksów'', bo odzież w nich jest tania i dobrej jakości. - Wybór olbrzymi, dlatego łatwo na coś się zdecydować - podkreśla.
Poza tym w takich sklepach zdarzają się wielkie okazje. - Prawdziwe futra! Cuda po 60 czy 80 złotych! Nie dość, że wyglądają jak nowe, to za takie pieniądze! Oczywiście najlepsze kąski zgarniają stali klienci. Wiedzą, kiedy jest świeży towar i ostro przebierają - mówi druga sprzedawczyni Irena Domowicz-Wiśniewska.

Młodzi i oryginalni

Odzież używana niejedno ma imię. - Są ,,lumpy'' z naprawdę nieciekawymi rzeczami. To najczęściej niewielkie budki na osiedlach, gdzie zaopatrują się ubodzy. Są też takie, w których bez problemu kupić można garnitur marki Boss - tłumaczy B. Musiela. W jej ,,lumpie'' wyglądające jak nowe spodnie Levis, Big Star czy Mustang kosztują do 15 złotych. - Mamy też odzież sportową, nawet Adidasa i Pumy. O markowe rzeczy najczęściej pytają młodzi. Zaglądają do ,,lumpów'' przy okazji balów czy imprez w stylu lat 60-tych czy 70-tych - mówi.
Jej słowa potwierdzają zeszłoroczne maturzystki Anna i Weronika. One, podobnie jak niemal cała ich klasa, odwiedziły wszystkie gorzowskie second handy (z angielskiego - druga ręka - dop. red.), by skompletować strój na zabawę w stylu ,,późnego Gierka''. - Gdyby nie ,,lumpeksy'', to w życiu byśmy nie dały rady - twierdzą.
Jednak ,,lumpy'' odwiedzają też bogaci ludzie. - Prawnicy, lekarze. Często na głos dziwią się jak u mnie tanio - dorzuca B. Musiela. Rozmowę z reporterem ,,GL'' przerywa wizyta klientów. - Szukamy z synem spodni narciarskich. Na jeden sezon nie opłaca się przecież kupować nowych - wyjaśnia pani Barbara (nie chce nazwiska w gazecie). Jej syn Arkadiusz dodaje: - Używane na pewno będą tańsze. Ale chyba nie znajdziemy, bo sezon się kończy.

Z urzędu do sklepu

W Gorzowie jest kilkadziesiąt sklepów z używaną odzieżą. Wśród tych wyróżniających się jest sklep Krystyny Mackiewicz przy ul. Fornalskiej. - Nieraz ktoś wchodzi i dziwi się, że to nie butik - mówi. W jej sklepie oprócz używanej, jest także nowa odzież. Częstymi klientkami są pracownice pobliskiego Urzędu Miasta. - Przychodzą tuż po pracy. Mamy spory wybór kostiumów, żakietów. Która kobieta tego nie lubi?
Wszyscy sprzedawcy używanej odzieży zapewniają, że ich praca niemal nie różni się od sprzedaży nowych ubrań: - Są obniżki, sezonowe mody, zmiany asortymentu wraz ze zmianą pory roku. Tylko ceny zawsze niskie.
Twierdzą, że ,,informacje o śmierci rynku odzieży używanej są mocno przesadzone''. Najlepiej świadczą o tym coraz to nowe sklepy. - Powstają, bo każdy lubi się tanio i dobrze ubrać - tłumaczy K. Mackiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska