Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cudowna seria lubuskich siatkarzy

(ppp, pat)
Zielonogórzanian Łukasz Gwadera atakował z każdej pozycji, a blok poznaniaków był bezsilny
Zielonogórzanian Łukasz Gwadera atakował z każdej pozycji, a blok poznaniaków był bezsilny Fot. Tomasz Gawałkiewicz
Nasi drugoligowcy rozegrali chyba najlepszą kolejkę w sezonie. Akademicy pobili mocny AZS UAM Poznań, Olimpia nie dała szans Krispolowi, a Orion rozbił na wyjeździe lidera z Piły.

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - AZS UAM POZNAŃ 3:1 (25:22, 23:25, 25:21, 25:19)

STELMET: Gańko, Gwadera, Przyborowski, Lis, Janusz, Paluch, Baumgarten (libero) oraz Mariaskin, Lesiak, Piątek, Zasowski.

Nie dali szans

Po wysokiej porażce przed tygodniem w derbowym meczu z Orionem i kiepskim wrażeniu jakie pozostawili po sobie akademicy, można było się spodziewać, że pojedynek z poznaniakami nie będzie należał do najłatwiejszych.

Na szczęście gospodarze udowodnili, że tamto spotkanie to był wypadek przy pracy. Pierwsze dwa sety były bardzo podobne. Nasi szybko zdobywali kilkopunktową przewagę i kontrolowali spotkanie. Niestety w obu przypadkach pozwalali doprowadzać do remisu 18:18. I jak w pierwszej odsłonie, udało im się znów odjechać i wygrać, tak w drugiej rozluźnienie w szeregach skończyło się porażką.

W kolejnym rywale prowadzili już nawet 15:18, ale wtedy dał o sobie znać niezawodny Wojciech Lis, który dwukrotnie zaatakował, a potem postawił blok. Chwilę później zielonogórzanie wyszli na prowadzenie po jego asie, a w końcówce formalności dopełnił Łukasz Gwadera, który dwoma potężnymi atakami dobił gości. W ostatniej odsłonie akademicy już nie dali szans, choć w pewnym momencie znów, prowadząc 17:10, dali się dojść do wyniku 18:16. Ale wtedy Gwadera założył rywalowi "czapeczkę", asem poczęstował Michał Gańko, dwa bloki Piotra Przyborowskiego na spółkę z Tomaszem Paluchem dokończyły dzieła zniszczenia.

Co warto zauważyć, w całym spotkaniu fantastycznie prezentował się libero Stelmetu Michał Baumgarten, który "wyciągał" piłki wręcz nie do obrony. - Jego postawa bardzo zaważyła na końcowym wyniku - powiedział trener Paluch. - Rozegrał, podobnie jak cała drużyna, wspaniały mecz.

JOKER PIŁA - ORION SULECHÓW 1:3 (25:19, 17:25, 19:25, 17:25)

ORION: Pudzianowski, Borkowski, Hachuła, Haładus, Karbowiak, Myślicki, Odwarzny (libero) oraz Kaźmierczak, Bilon, Olejniczak.

Zmiażdżyli lidera

- Mamy takiego kibica, "psa ogrodnika", który pozakładał się z innymi, że Orion nie zdobędzie już punktów w tym sezonie. Mam nadzieję, że po występie w Pile, ten pan zmieni zdanie - mówił trener Paweł Raczyński.

Bo to, co zrobił Orion z liderem, przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich. Jechał do jaskini lwa, jako jedyna ekipa, która zdołała wygrać z Jokerem. Rewanż gospodarzom się nie udał, a nasi wręcz zmiażdżyli głównego kandydata do awansu.
Choć na początku nie zapowiadało się na pogrom. Po prostych błędach gospodarze wyszli na prowadzenie 4:1 i ostatecznie utrzymali przewagę do końca. Potem Orion zagrał koncertowo. W pewnym momencie drugiego seta było już 22:11 dla naszych. - To głównie wypadkowa fantastycznych serwów Piotra Borkowskiego, Jakuba Pudzianowskiego czy Pawła Myślickiego - mówił Raczyński. Goście spokojnie dowieźli korzystny rezultat.

W kolejnych klasą dla siebie był Karol Hachuła, którego ataków rywale nie mogli zatrzymać w żaden sposób. Pudzianowski, Myślicki i Marcin Karbowiak świetnie prezentowali się w bloku. W każdym elemencie ekipa Oriona była o niebo lepsza. Czwarty set to już egzekucja. - Dobiliśmy ich - mówił ucieszony trener sulechowian. - Joker chyba ma jakiś kompleks, bo przegrał w całym sezonie tylko dwa mecze. I tylko z nami. Jesteśmy na fali i jedziemy dalej.

KRISPOL PROGRESS WRZEŚNIA - OLIMPIA SULĘCIN 0:3 (21:25, 23:25, 20:25)

OLIMPIA: Gaca, Boguta, Pić, Miarka, Rzeszotek, Chajec, Nakonieczny (libero) oraz Idzikowski, Krzywiecki, Urbaniak, Bartuzi, Misterski.

Zgodnie z planem

Po nieudanym początku sezonu Olimpia cały czas goni czołówkę ligi. W sobotę sulęcinianie przywieźli ważny komplet punktów z Wielkopolski.

To już drugi "pełny" sukces sulęcinian. Sytuacja naszego zespołu nadal jest podbramkowa, bo do czwartego miejsca, które daje prawo walki gry o awans, Olimpia ciągle traci aż cztery "oczka". Dlatego na żadne straty nasi nie mogą sobie pozwolić.

Tak też się stało we Wrześni, gdzie goście do zera ograli "czerwoną latarnię" ligi. Sobotni mecz był bez historii. Przy okazji udowodnił, że Krispol nie bez powodu zajmuje ostatnią lokatę. W trakcie spotkania gospodarze popełnili taką masę błędów, że tym "bogactwem" mogliby obdarować kilka kolejnych pojedynków. Przewaga przyjezdnych ani na moment nie była zagrożona. Niezbyt wysokie przewagi w poszczególnych partiach wynikają bardziej z przebywania na parkiecie mniej ogranych zawodników gości niż umiejętności graczy Krispolu. To właśnie dlatego na boisku pojawili się wszyscy zgłoszeni do meczu "Olimpijczycy".

Ale mimo pewnego i cennego zwycięstwa, grający trener Olimpii Roman Bartuzi nie był do końca zadowolony: - Liczyliśmy na porażkę Oriona Sulechów w Pile w meczu z liderem. Stało się inaczej i dlatego obawiam się, że nawet jeśli do końca sezonu wygramy wszystko za trzy, to punktów, które straciliśmy na starcie, już nie odrobimy. Wiele wyjaśni nasz mecz w Sulechowie, więc dopóki piłka w grze...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska