Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarni Żagań: Remis pod okiem Paluszka

Szymon Ludowski 68 324 88 06 [email protected]
Mariusz Szuszkiewicz (z lewej) zagrał z drobną kontuzją, ale i tak należał do wyróżniających się zawodników Czarnych Żagań.
Mariusz Szuszkiewicz (z lewej) zagrał z drobną kontuzją, ale i tak należał do wyróżniających się zawodników Czarnych Żagań. Adam Żyworonek
Czarni Arena Żagań zremisowali z Rakowem Częstochowa 1:1. Żaganianie jednak już wcześniej zapewnili sobie drugoligowy byt, o który wciąż walczą przyjezdni.

Myli się jednak ten, kto myślał, że z Rakowem żaganianie zagrają na luzie i zlekceważą rywala. Od początku spotkania podopieczni Romualda Szukiełowicza zaatakowali rywala. Pierwszą okazję do zdobycia bramki mieli już w 7 min, kiedy Mariusz Szuszkiewicz dośrodkował do Fabiana Paweli, ale najskuteczniejszy zawodnik Żagania strzelił za lekko. Już chwilę później z dystansu spróbował Artur Janus, ale znów zabrakło szczęścia. To uśmiechnęło się do gospodarzy w 11 min - Radosław Druciak z rzutu wolnego wrzucił piłkę w pole karne częstochowian, a tam najwyżej wyskoczył do niej Bartosz Olejniczak i wyprowadził Czarnych na prowadzenie.

Dość szybko zdobyta bramka tylko uatrakcyjniła spotkanie. Gospodarze zaczęli grać krótkimi i szybkimi podaniami i kontrolować wydarzenia na boisku. Najważniejsze jednak, że nie pozwalali rywalom na zbyt wiele. Pierwszą okazję do wyrównania Raków miał dopiero w 26 min, kiedy Artur Pląskowski próbował zaskoczyć Władysława Siamina uderzeniem z 30 metrów. Jednak im bliżej przerwy, tym przybysze spod Jasnej Góry śmielej atakowali. Kilka razy musiał interweniować Siamin, ale Czarni kontrolowali grę. Tuż przed przerwą Filipe dośrodkował do Paweli, ale ten nie trafił w bramkę.

Po zmianie stron żaganianie mieli już więcej problemów. Długo nie mogli "wejść" w drugą część gry. Częstochowianie zaczęli coraz śmielej atakować i szybko przyniosło to skutek. W 52 min Krzysztof Napora wyszedł sam na sam i na raty pokonał Siamina. Czarni po stracie bramki niepotrzebnie się cofnęli i wybijali piłki na oślep. Takie podejście tylko dodawało wiatru w żagle przyjezdnym. Nie pomogło nawet to, że za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Arkadiusz Hyra.

Dopiero na kilkanaście minut przed końcem obudzili się gospodarze i zaczęli śmielej atakować. Znów swoją szanse miał Pawela ale tego dnia zdecydowanie nie wyregulował celownika - trafił w słupek tuż przed końcem. Kolejnym strzałem z dystansu popisał się Janus, ale również nie zdołał zmienić rezultatu. Ostatecznie Czarni, po bardzo dobrej pierwszej i słabej drugiej połowie, zremisowali z Rakowem. Gości, którzy walczą o utrzymanie, taki wynik na pewno nie usatysfakcjonował.
Być może w drugiej połowie żagańskich zawodników sparaliżował Krzysztof Paluszek, szef skautów Śląska Wrocław, który pojawił się na trybunach. Nie wiadomo jednak kogo obserwował wysłannik świeżo upieczonego mistrza Polski. Szkoda, że przyjechał do Żagania tak późno, bo po pierwszej połowie w jego notesie zapewne znalazłoby się kilka nazwisk.

CZARNI ARENA ŻAGAŃ - RAKÓW CZĘSTOCHOWA 1:1 (1:0)

Bramki: Olejniczak (11) - Napora (52).

CZARNI ARENA: Siamin - Olejniczak, Cisse, Galuś, Filipe - Okuniewicz (od 83 min Pałys), Janus, Kłak, Druciak (od 68 min Galdino), Szuszkiewicz - Pawela.

RAKÓW: Kos - Soczyński, Hyra, Napora (od 88 min Rokosa), Ogłaza - Pląskowski, Gajos, Czerwiński (od 63 min Werner), Kowalczyk - Mastalerz, Łysek.

Czerwona kartka: Hyra. Żółte kartki: Janus - Kowalczyk. Sędziował Andrzej Martynowicz (Szczecin).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska