Do pierwszego z wypadków doszło o godz. 8.30 na drodze powiatowej między Nowym Gorzyckiem i jej skrzyżowaniem z trasą krajową nr 24 w Sterkach. Jadący w kierunku Pszczewa osoby peugeot wypadł z drogi i roztrzaskał się o drzewo. Widok był okropny. Uderzenie było tak silne, że auto zamieniło się w stertę pogiętych blach. W dodatku uderzył w nie jadący w przeciwnym kierunku dostawczy mercedes.
Kierująca osobówką kobieta z Międzychodu została zakleszczona w kabinie. Została uwolniona, którzy musieli rozpruć dach i drzwi specjalnymi nożycami hydraulicznymi. Nie mogła wyjść z wraku o własnych siłach. Pomogli jej strażacy i medycy, potem śmigłowiec lotniczego pogotowia ratowniczego przewiózł ją do specjalistycznego szpitala w Poznaniu. Ranna została także pasażerka. Karetka zabrała ją do międzychodzkiej lecznicy.
- Kobieta przewieziona do Poznania ma połamane nogi, natomiast jej pasażerka doznała wstrząśnienia mózgu i ogólnych potłuczeń - informuje mł. asp. Justyna Łętowska z międzyrzeckiej policji.
W akcji ratowniczej uczestniczyło kilka zastępów strażaków zawodowych i ochotników z Międzychodu, Międzyrzecza i Pszczewa. Pomogli ofiarom i zabezpieczyli miejsce kraksy. Droga była zablokowana przez kilka godzin. Miejscowi kierowcy korzystali w tym czasie z objazdu przez Stoki i Dormowo. Pozostali wracali jednak do Pszczewa, po czym jechali przez Łowyń i Gorzyń, albo Międzyrzecz i Skwierzynę. Czyli nadrabiali kilkadziesiąt kilometrów!
Nawierzchnia drogi jest w dobrym stanie. Pszczewscy strażacy zwracają jednak uwagę na fakt, że do wypadku doszło na zakręcie przed niewielkim wzniesienie. Twierdzą, to bardzo niebezpieczny odcinek. I ostrzegają kierowców. - Na tym odcinku lepiej zwolnić. Często tutaj przyjeżdżamy. Zbyt często - mówił jeden z nich.
Do kolejnego wypadku doszło dwie godziny później na drodze ze Skwierzyny do Drezdenka. Koło Dobrojewa przewożąca drewno ciężarówka zjechała na pobocze, a potem do rowu. Kierowca wyszedł z tego bez większego szwanku, ale przewożone na naczepie pnie drzew wysypały się na pobocze. Podniesienie rozbitego pojazdu trwało ponad dwie godzin. Skwierzyńska firma Anhol poradziła sobie z tym wyzwaniem za pomocą specjalnego holownika. - Samo podniesienie zajęło nam pięć minut, a przeładowanie drewna godzinę. Droga była przejezdna w tym czasie - informuje jej właściciel Radosław Kuś.
Prawdopodobna przyczyną obu kraks był lód na drogach. W czwartek wieczorem padał deszcz, a w nocy temperatura spadła poniżej zera i drogi zamieniły się w ślizgawki. Międzyrzeccy policjanci radzą kierowcom, aby nadchodzące przedwiośnie nie uśpiło ich czujności.
- Przez kilka najbliższych tygodni musimy się liczyć z podobnymi kaprysami pogody. Z lodem i śniegiem na drogach. Dlatego w takich przypadkach musimy zachować szczególną ostrożność i dostosować prędkość do warunków panujących na drodze - apeluje J. Łętowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?