Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czech prezesem spółki 3J - czy to typowy "słup"?

Redakcja
Kierowcy, którym firma zalega z pensjami wygrywają w sądzie. Ale i tak mogą mieć problem z odzyskaniem pieniędzy. Nowego właściciela spółki trudno namierzyć.

Marcin z Żagania jest już po swojej sprawie przed zielonogórskim sądem. - Ze strony firmy 3J nikt się nie zjawił, sąd wydał wyrok zaocznie. Zgodnie z orzeczeniem mają mi oddać 4,7 tys. zł, mojemu koledze ponad 7 tys. - opowiada kierowca.

Tukla z Jablonec kupuje 3J

Trzy tygodnie temu tygodniami pisaliśmy o kierowcach z firmy 3J, którzy od miesięcy nie dostają wypłat. Niektórym firma ma zalegać nawet 15 tys. zł. Sytuacja ze zmianami właścicielskimi w firmie od samego początku przypominała czeski film. Najpierw kierowcy myśleli, że 3J przejęła warszawska firma Renloger .

- Tylko kupiliśmy bazę za 6,5 mln zł. Przeszło do nas też około 30 kierowców i wobec naszych pracowników nie mamy żadnych zaległości płacowych. Ci kierowcy, którzy nie dostawali pensji powinni się zwracać do firmy 3J - tłumaczył w "GL" Riad Bekkar, mniejszościowy udziałowiec Renlogera.

Ustaliliśmy, że spółka w ciągu ostatnich miesięcy zmieniła właścicieli dwa razy. Dotychczasowe wspólniczki, siostry: Jennifer, Jessica i Jowita Gerbaud sprzedały ją już na początku grudnia 2008 roku. Jennifer Gerbaud odmówiła rozmowy o szczegółach transakcji, kondycji finansowej firmy i kupcach .

W KRS dowiedzieliśmy się, że firmę kupili: Bogdan Piechota, pracownik 3J i Marek Zygmunt, którzy utworzyli nowy zarząd i w umowie poświadczyli, że znany jest im stan prawny spółki i wszelkie zobowiązania. W tym momencie, teoretycznie to oni byli dłużnikami kierowców. Ale nie na długo.

Już miesiąc później - 13 stycznia - Zygmunt i Piechota odsprzedali wszystkie udziały, dokładnie za taką samą kwotę, za jaką je kupili. Nowym nabywcą był Rene Tukla, obywatel Czech z Jablonec nad Nisou, który został równocześnie nowym prezesem firmy. W imieniu Tukli, Marek Zygmunt na biuro wynajął pomieszczenie przy ul. Jana z Kolna. - Nikt tu nie bywa - mówi nam administrator.

Czy to typowe zagranie ze słupem?

Po co Piechota i Zygmunt kupili spółkę i sprzedali ją już po miesiącu i po tej samej cenie? Jaka była sytuacja finansowa spółki? (W dokumentach KRS brak jest sprawozdań finansowych od 2006 r., sąd nałożył nawet tysiąc zł grzywny na zarząd sióstr Gerbaud).

Dzwonimy do Zygmunta. - Nie potrzebuję popularności i nie widzę powodów, żeby rozmawiać. - mówi "na dzień dobry".

Ma pan kontakt z prezesem Rene Tukla - dopytujemy. - w odpowiedzi słyszymy odgłos rozłącznej rozmowy.

Dzwonimy do Piechoty. Z jeszcze z gorszym skutkiem. Próbujemy przez kilka dni, ale jego telefon komórkowy i domowy milczy.

Dariusz Perzanowski, radca prawny z Zielonej Góry, który specjalizuje się w sprawach gospodarczych: - To wygląda jak typowa próba ucieczki przed zobowiązaniami. Chodzi o odsprzedaż udziałów i pozbycie się gorącej posady członka zarządu. Wspólnicy nie odpowiadają za długi spółki z ograniczona odpowiedzialnością, ale zarząd już tak. Zgodnie z art. 299 kodeksu spółek handlowych, jeśli nie uda się wyegzekwować od spółki zobowiązań, to wtedy solidarnie, za jej długi, odpowiadają członkowie zarządu. Może to być typowe zagranie ze słupem.

Co z tego, że kierowcy wygrają w sądzie, skoro dojście do czeskiego prezesa może być niemożliwe. Dodać jednak należy, że zmiana w składzie zarządu, o czym "uciekający przed długami" członkowie zarządu nie zawsze wiedzą, rzadko oznacza ich zwolnienie z odpowiedzialności za długi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska