Kiedyś zespół budynków na rogu Myśliborskiej i Słowiańskiej należał do wojska. Kilka lat temu wprowadziły się tu uczelnie.
Najpierw Wyższa Szkoła Biznesu i Wyższa Informatyczna Szkoła Zawodowa, a niedawno jeden z budynków na dom studenta pięknie przerobił Zamiejscowy Wydział Kultury Fizycznej. Obok ma też halę.
A może stołówka?
Ruch zaczyna się tu z samego rana. Jedni przychodzą na zajęcia, inni wychodzą z akademika. - Mieszka tu 150 osób z różnych szkół. Ciągle ktoś wchodzi, wychodzi... - potwierdza Joanna Szafirowicz, kierowniczka domu studenta. Pracuje na "sportowej" uczelni już ponad 30 lat.
W jej ocenie przy Myśliborskiej jest na razie zalążek kampusu. To samo mówią koledzy z jednego pokoju: Michał Matz i Łukasz Kulisch, studenci ZWKF-u. - Do miasteczka akademickiego jeszcze trochę brakuje. Przydałby się jakiś niewielkie sklep, siłownia, jakiś fajny lokal. Bo dziś mamy tylko Tesco - stwierdzają. Do listy życzeń dodają stołówkę. - Poza tym jest super - zapewniają.
Ich akademik jest na dobrym poziomie. Boksy są czyste, nowoczesne, w każdym pokoju lodówka. - Jest po studencku. To znaczy pod koniec tygodnia nie idzie przejść przez pokój. Ale potem sprzątamy i jest OK - śmieją się, jednocześnie przegryzając śniadanie, choć na zegarze już po 12.00. - Nooo, jak się o 11.00 wstaje, to kiedy ma się jeść? - tłumaczą.
Na portierni spotykamy pana Edwarda. - Klimat i coś jakby miasteczko już jest. Ale spokojne. Jeszcze ani razu nie wzywałem ekipy interwencyjnej w kominiarkach - dodaje.
Miasteczko to ludzie
Michał z pierwszego roku na WISZ-u widzi to inaczej: są budynki, nie ma ducha. - Gdyby było tutaj jakieś miejsce, klub, żeby zostać po wykładach... A nie ma. Więc ludzie się uczą, a potem znikają w domach albo akademiku. Ale to się zmieni. Miasto robi się coraz większe, więc środowisko studenckie urośnie. Wrocław, Poznań czy Szczecin też nie od razu stały się takie akademickie.
Grzegorz - też ze szkoły informatycznej - jest pewien, że gdy przybędzie w mieście studentów (dziś jest ich w sumie około 8 tys.), to wszystko się zmieni. A na razie jest kiepsko. - W ogóle studentów nie widać. Nie udzielają się, nie działają - ocenia gorzowianin Grzegorz Badecki, który lata temu studiował we Wrocławiu.
Katarzyna Ulińska z centrum też przyznaje, że żaków w mieście nie widać. - Ale trochę czasy się zmieniły. Kiedyś studia były okresem szaleństw, imprez. Tymczasem w Gorzowie większość studentów to miejscowi, którzy dzielą naukę z pracą - ocenia.
Może coś się zmieni
Czy jest szansa że na terenie dawnej jednostki będzie miasteczko akademickie z prawdziwego zdarzenia? Jest. WISZ i WSB wykupiły dwa powojskowe budynki. - Chcemy tu urządzić dodatkowe sale wykładowe, powiększyć bazę.
W ten sposób przyciągniemy więcej studentów - mówią władze uczelni. To jednak pieśń przyszłości, bo obie szkoły nie mają na razie pieniędzy na remont (w każdy obiekt trzeba włożyć około 6-7 mln zł). Szybciej chyba studenci doczekają się rozbudowy hali sportowej i... lokalu w akademiku ZWKF-u. - Bardzo mnie dziwi, że żaden z przedsiębiorców nie wyczuł jeszcze interesu w tej okolicy.
Dzień w dzień ma niemal 2 tys. potencjalnych klientów - mówi dziekan Tomasz Jurek. Dodaje, że jest gotowy wydzierżawić pod rozrywkową działalność część pomieszczeń w piwnicy domu studenta. - Chętni mogą się już zgłaszać. Jeśli ruszy tu jakiś klub, zrobimy kolejny mały krok w kierunku miasteczka - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?