Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czułem, że w Warcie mam niedokończoną misję. Rozmowa z Mateuszem Konefałem, nowym trenerem III-ligowej Warty Gorzów

Szymon Kozica
Szymon Kozica
Chyba obudził się we mnie wariat i żyłka hazardzisty, ryzykanta, który uwielbia wyzwania, trudne momenty - mówi Mateusz Konefał, nowy trener piłkarzy III-ligowej Warty Gorzów
Chyba obudził się we mnie wariat i żyłka hazardzisty, ryzykanta, który uwielbia wyzwania, trudne momenty - mówi Mateusz Konefał, nowy trener piłkarzy III-ligowej Warty Gorzów Szymon Kozica
Uważam, że my się postawimy w tej rundzie i będziemy walczyć, bardzo długo będziemy w grze i zrobimy to upragnione utrzymanie - mówi Mateusz Konefał, nowy trener piłkarzy III-ligowej Warty Gorzów.

O tym, że Mateusz Konefał będzie nowym trenerem Warty, klub poinformował we wtorek, 14 grudnia (pisaliśmy o tym TUTAJ). 35-letni szkoleniowiec zastąpi Mykolę Dremlyuka. Konefał prowadził już Wartę w latach 2017-2019, awansując z zespołem najpierw do IV ligi, a następnie do III. Odszedł wiosną 2019 roku. Później pracował w Budowlanych Murzynowo, z którymi w sezonie 2020/2021 wygrał klasę okręgową, a w rundzie jesiennej zajął siódme miejsce w IV lidze. Warta aktualnie zajmuje 16. pozycję w tabeli III ligi i wiosną będzie broniła się przed spadkiem.

7 września 2021. Carina Gubin - Warta Gorzów 0:1 (0:0)

Lubuskie derby w III lidze. Warta Gorzów wygrywa na wyjeździ...

Co spowodowało, że po rundzie jesiennej rozstał się pan z Budowlanymi?
Przyczyny poza boiskowe, poza piłkarskie. Na pewno decyzja nie była spowodowana tym, że skończyliśmy na siódmym miejscu, czy byłem rozczarowany wynikiem, czy nie podobało mi się w klubie... Nic z tych rzeczy. Jak rozmawialiśmy w Świebodzinie [2 października, po wygranym 1:0 meczu z Pogonią - red.], to my już wtedy byliśmy bardzo mocno doświadczeni problemami organizacyjno-finansowymi. Jest mi przykro, że ten projekt nie doczekał się takiego finału, jaki byśmy chcieli. Nie ukrywam, że przychodziłem tam z ambicjami, padały słowa o III lidze. Uważaliśmy, że na ten moment to jest może science fiction czy jakby zdobycie Ligi Mistrzów, ale to był nasz cel, nasze marzenie, to nas napędzało, nakręcało do działania, do rozwoju. Niestety, nie udało się.

Czym w takim razie skusiła pana Warta?
To trudne pytanie, na które chyba do dzisiaj nie potrafię sobie odpowiedzieć. Wczoraj [rozmawialiśmy w środę, 15 grudnia - red.] na spotkaniu z zawodnikami opowiadałem, że jeszcze pięć lat temu byłem całkiem innym człowiekiem i trenerem. Prowadzenie takiej Warty czy projekt w Murzynowie - ja bardzo mocno wtedy wierzyłem, jak robiłem te awanse, że dobrym wynikiem, ciężką pracą, zaangażowaniem uda mi się sprzedać i wyjechać w Polskę, ktoś mnie dostrzeże, to będzie moja promocja. Wydawało mi się, że to jest takie oczywiste. Ale po Warcie telefon milczał, teraz też nie było żadnych telefonów z Polski...

W lubuskich derbach piłkarze Lechii Zielona Góra pokonali Wartę Gorzów 1:0.

Jedna bramka w lubuskich derbach. Lechia Zielona Góra pokona...

Tylko dziennikarze dzwonią.
Teraz bardzo. To jest szał, jeśli chodzi o media. Ale fajnie, bo odczuwam wsparcie od was i pozytywną energię. A wracając do tematu - bardzo mocno wierzyłem, że się wypromuję i to mnie nakręcało. Natomiast dzisiaj wiem, że już nie ma szans, że Polska centralna nie patrzy na osiągnięcia w Lubuskiem, nie jest to dla niej poważne województwo... I nie wiem, chyba obudził się we mnie wariat i żyłka hazardzisty, ryzykanta, który uwielbia wyzwania, trudne momenty. Może też we mnie siedzi to, że czułem, że w Warcie mam niedokończoną misję, bo wiele osób mówi, że wtedy moja rezygnacja była zbyt pochopną decyzją. Ja mimo wszystko uważam, że to było w idealnym momencie, w idealnym punkcie. Ale czuję, że teraz mam szansę, są dwa punkty straty do bezpiecznego miejsca. Chyba coś we mnie drgnęło, że chcę po prostu spróbować osiągnąć ten cel. Nie mam wielkich wyobrażeń. Podejście mam takie, że jeśli się uda, to fajnie. Nie mam też w sobie jakiejś dramaturgii, że jak nam się nie uda, to się rozpłaczę, będę miał depresję i przez trzy tygodnie nie wyjdę z domu. Jest dużo spokoju, dużo więcej doświadczenia niż pięć lat temu i uważam, że to mi może pomóc.

Długo trwały rozmowy z prezesem Warty?
Rozmawialiśmy od ponad miesiąca - o różnych tematach. Prezes miesiąc temu był wrakiem człowieka. Był zdruzgotany tą rundą. Ja go osobiście znałem, ale nigdy nie widziałem go w takim stanie, w takiej formie - w braku formy. Na początku rozmawiał wyłącznie o wycofaniu drużyny, o rozpoczęciu nawet od okręgówki. Powiedziałem, że to nie wchodzi w grę i jeśli mam przyjść, to walczymy w III lidze. Było kilka spotkań, kilka rozmów telefonicznych. Był też moment w tym okresie, że zachorowałem na COVID-19 i średnio go przechodziłem, byłem zmęczony, nie do życia. Wtedy nic mi się nie chciało, żadnych decyzji podejmować, dzwoniły inne kluby, ale wszystkich zbywałem, prezesa także odwlekałem, no i troszeczkę to trwało. Wydaje mi się też, że nie wszyscy w klubie byli za moją osobą - to trzeba sobie szczerze powiedzieć. Uważam, że to prezes był bardzo mocno za mną, ale musiał się zmierzyć z innymi osobami decyzyjnymi w klubie, które nie do końca wierzyły we mnie, nie do końca były przekonane. Trwało to tak długo nie tylko z mojej „winy”. Wiem także, że prezes kilkukrotnie się wahał, przeciągał kolejne spotkanie czy kolejne tematy, ale w końcu dograliśmy szczegóły i działamy. W perspektywie mamy plan 2-letni, bo klub wiąże bardzo duże nadzieje z chłopakami z rocznika 2007 - ja ich jeszcze nie widziałem - i bardzo chce dla nich przygotować fajny poziom, jeśli chodzi o piłkę seniorską. Moje przyjście jest pewnie pierwszym krokiem do tego.

Carina Gubin - Warta Gorzów. Atak Pawła Krauza (nr 11) na Wojciecha Boksińskiego

Karygodne zachowanie napastnika. Zobacz to, czego nie widzia...

Będzie miał pan jakiś budżet na nowych piłkarzy, na ewentualne zmiany, wzmocnienia?
Budżet bardzo mocno okroiliśmy. Wiedziałem, co się dzieje w klubie. Może troszeczkę się odciąłem, nie chciałem mieć zbyt dużo informacji, bo mimo wszystko emocje we mnie buzowały, nie podobało mi się kilka rzeczy, nie chciałem się denerwować i zajmować nie swoimi sprawami. Natomiast prezes przed tą rundą bardzo mocno się napiął finansowo i myślał, że kwota, którą dysponował, zagwarantuje mu przynajmniej środek tabeli. I faktycznie, to był budżet zespołów ze środka tabeli. Ale za pieniądzem nie poszedł wynik i pojawił się teraz bardzo duży kłopot. Stąd nerwy, frustracja prezesa. Ja powiedziałem: ustalmy kwotę taką, żeby porażka, niepowodzenie, gorszy moment nie powodowały w całym klubie, że wy zaraz stajecie na głowie, atmosfera jest taka, jakby zaraz miał się skończyć świat. Oni tak funkcjonowali przez całą rundę. Jak już miało być coraz lepiej, to granat do ogródka wrzucali. Tak się nie da funkcjonować i ja mu to powiedziałem, wytłumaczyłem: daj mi taką kwotę, realną, która nie będzie powodowała u ciebie takich nerwów. To tak, jak zgubisz 10 złotych, to się nie zdenerwujesz, machniesz ręką. Ale jakbyś zgubił 10 tysięcy, to się wkurzysz. Ustaliliśmy taką kwotę, która jest minimum, może nawet nie - taka na czołówkę IV ligi albo megadół III. Ale też nie przyszedłem do klubu po to, żeby szukać usprawiedliwień, tylko wierzę w to, że uda mi się w takiej kwocie zmieścić i zbudować na tyle fajny, ambitny zespół, żeby powalczył o to utrzymanie.

Dużo będzie zmian w zespole?
Nie mam pojęcia. Wiele osób wymaga ode mnie decyzji kadrowych tu i teraz, ale ja nie chcę krzywdzić chłopaków. W internecie oglądałem ich cztery mecze. Ten zespół był tak zdemolowany mentalnie, że ja powiedziałem, że nie poniosę odpowiedzialności, żeby w takim momencie ocenić przydatność danego zawodnika, bo uważam, że psychika tak go ściągnęła w dół, że on nie jest w stanie pokazać pełni swoich umiejętności. Na takiej podstawie nie chcę podejmować decyzji. Wczoraj rozmawiałem z zawodnikami, każdy ma ode mnie szansę rozpoczęcia okresu przygotowawczego. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy uwierzy w moją wizję i 3 stycznia, bo wtedy chcemy rozpocząć, pewne osoby się nie pojawią. Ale to też będzie jakaś odpowiedź i nawet bardzo dobrze, że to tak szybko się oczyści, bo fajnie, jak odejdą ludzie, którzy pokażą, że nie mają charakteru ani chęci zawalczyć o coś ważnego, nie chcą wziąć za to odpowiedzialności. Wtedy będziemy szukać zawodników, którzy będą chcieli do nas przyjść i powalczyć o to utrzymanie. Warta Gorzów to nie będzie klub pokroju Kotwicy Kołobrzeg, Stali Rzeszów, Siarki Tarnobrzeg... Musimy sobie szczerze powiedzieć: my nie będziemy potentatem na skalę Polski, gdzie daje się megadobre pieniądze. Musimy realnie spojrzeć na to, gdzie my funkcjonujemy, z jakim budżetem. To będzie miejsce dla ambitnych zawodników z regionu, którzy będą woleli grać w III lidze za mniejsze pieniądze, ale jeździć po fajnych stadionach, niż kopać się w niższych ligach; dla osób z Polski, które ewentualnie są po jakichś urazach, czyli będą chciały się odbudować; dla młodych chłopaków, którzy przez III ligę będą chcieli się pokazać; dla juniorów, których będziemy wprowadzać do piłki seniorskiej.

Trzeba się cieszyć, że ten zespół w końcu mógł zaśpiewać, że ten zespół w końcu się uśmiechnął, bo dla mnie jako teraz już zawodnika najważniejsze było to, żeby ten zespół uwierzył w siebie - podkreślił Paweł Posmyk (z prawej), napastnik Warty Gorzów

Kilka godzin na poligonie, a potem derby i bramka na wagę zw...

Zaprosi pan do Warty kogoś z Budowlanych? Niestety, w tym sezonie widziałem tylko jeden mecz zespołu z Murzynowa, ale przecież Dawid Ufir to uznana firma, w III lidze pewnie poradzi sobie Karol Gardzielewicz czy bramkarz Piotr Bukowski - oczywiście, pod warunkiem, że wyzwania nie podejmie Kamil Lech.
Tu mogę śmiało powiedzieć, że Kamila nie będzie na 100 procent, więc poszukiwania bramkarza jako jedyne są dosyć istotne. Odpowiedział pan sobie na to pytanie sam. To akurat trójka, która jest w mojej orbicie, jeśli chodzi o ściągnięcie ich do Warty. Natomiast na razie nie chciałbym więcej zdradzać. Temat na pewno jest, znam tych chłopaków, próbowałem im pomóc, załatwiając testy w wyższych ligach, żeby pojeździli, spróbowali się pokazać. Jesteśmy po słowie, jesteśmy naprawdę blisko. Czekamy też na rozwój sytuacji w Budowlanych Murzynowo. Jeśli pewne decyzje nie zapadną do końca roku, to pozyskanie tych zawodników nie będzie jakimś dużym problemem. Jedynie w przypadku Dawida Ufira będzie to kłopot, będziemy musieli dosyć mocno się pogimnastykować, bo my, jako Murzynowo, wykupiliśmy go latem. On miał kontrakt i my naprawdę dobre pieniądze zapłaciliśmy, jak na nasz region. A to były pieniądze osoby prywatnej, która pewnie będzie chciała je odzyskać. Myślę też o jeszcze jednym zawodniku, młodym, 16-latku, którego miałem w Budowlanych. Uważam, że powinienem go za sobą pociągnąć, żeby to był kolejny etap jego rozwoju, wyższa liga, żeby to, o czym mu opowiadałem przez pół rundy, było dla niego namacalne.

Maciej Krawczuk czy Franciszek Wilcząb?
Maciej Krawczuk.

Zbigniew Pakuła, prezes Warty, stwierdził niedawno, że przed sezonem trzeba było rozgrywać mecze kontrolne w większości z drużynami z Dolnego Śląska, a nie z Zachodniopomorskiego. Patrzę na plan waszych zimowych sparingów, a tam Chemik Police, Błękitni Stargard, Kotwica Kołobrzeg, Biali Sądów czy Kluczevia Stargard. Dla pana ma to jakieś znaczenie czy mało ważne jest, jaki region reprezentuje rywal?
Nie powinniśmy wysuwać tak daleko idących wniosków i analiz, że akurat to było przyczyną. Uważam, że było wiele bardziej istotnych przyczyn i na nich powinniśmy się skupiać i je prostować. Natomiast uważam też, że sparingpartnerów dobrano naprawdę fajnych, wymagających rywali, którzy będą nam pokazywali, nad jakimi elementami musimy pracować. Ja podczas sparingu chcę mieć kilka odpowiedzi na pytania, które mnie w danym momencie nurtują. To jest czas, żeby przygotować zespół do pierwszego spotkania. Na przykład dzisiaj jestem w takim położeniu, że nie wiem, jak my będziemy traktować te sparingi. Gdy stracimy zbyt dużą liczbę zawodników i będzie to nowy skład, to sparingi musimy potraktować jako zgrywanie i nie będzie czasu na eksperymenty, na testowanie, na ćwiczenie różnych wariantów. Wtedy praktycznie każdy sparing, może poza pierwszym, w 90 procentach poświęcimy na zgrywanie formacji i osób, żeby łapały chemię, automatyzmy, funkcjonowanie pod pierwszy mecz. A jeżeli chłopaki zostaną, przyjedzie kilku testowanych, to ja będę miał komfort i przez pierwsze cztery sparingi będziemy sobie wstawiać dwie jedenastki, po 45 minut, analiza wideo, siadamy, zastanawiamy się, rozmawiamy... A czy ja bym grał ze Śląskiem Wrocław, czy z Kotwicą Kołobrzeg - dla mnie to nie ma najmniejszego znaczenia. Na pewno przykładam wagę do tego, żeby to były zespoły wymagające.

Gdyby miał pan określić, jak trudne zadanie pana czeka, w skali od 1 do 10, gdzie 1 to bułka z masłem, a 10 to mission impossible...
Piątka - spotkajmy się w połowie.

Trwa głosowanie...

Czy Warta Gorzów w sezonie 2021/2022 utrzyma się w piłkarskiej III lidze?

To nie jest tak źle! Myślałem, że powie pan 9,5.
No nie, ja jestem kozak! Ani to nie jest łatwa paka, ani to nie jest dramat. Myślę, że gdybyśmy mówili o dziesiątce, to raczej tego bym się nie podjął, bo bez sensu grać po to, żeby być chłopcem do bicia. Mimo wszystko uważam, że my się postawimy w tej rundzie i będziemy walczyć, bardzo długo będziemy w grze i zrobimy to upragnione utrzymanie.

Obejrzyj wideo: Mateusz Konefał, trener Budowlanych Murzynowo, po wyjazdowym zwycięstwie nad Pogonią Świebodzin

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska