Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy bulwar nad Wartą jest niebezpieczny?

Jarosław Miłkowski
- Przed zejściem na bulwar powinien stanąć znak zakazu ruchu pieszych - mówi Przemysław Kapsa, gorzowski aktor i ojciec dziewczynki, która wpadła z babcią do Warty. Zawiesił go na bulwarze na parę chwil, w ramach happeningu, na spotkaniu z dziennikarzami.
- Przed zejściem na bulwar powinien stanąć znak zakazu ruchu pieszych - mówi Przemysław Kapsa, gorzowski aktor i ojciec dziewczynki, która wpadła z babcią do Warty. Zawiesił go na bulwarze na parę chwil, w ramach happeningu, na spotkaniu z dziennikarzami. Jarosław Miłkowski
Ojciec dziewczynki, która wpadła z babcią do Warty w Gorzowie, poszedł do prokuratury. Chce, aby śledczy przyjrzeli się naszemu bulwarowi.

- Chcę zorganizować spotkanie, na którym wraz miastem oraz zarządcą bulwaru i jego projektantem będziemy mogli porozmawiać na temat bezpieczeństwa w tym miejscu - mówił nam w poniedziałek powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Adam Migdalczyk. Zabiera tym samym głos w sprawie, o której w piątek pisaliśmy na portalu "GL". O co chodzi?

5 listopada 2012 r. do Warty wpadła 70-letnia kobieta wraz ze swoją kilkunastomiesięczną wnuczką. 70-latka wybrała się na spacer na gorzowski bulwar przy LOK-u. Ponieważ dziecko było w wózku, na dolną część bulwaru kobieta schodziła zejściem na wysokości ul. Cichoń-skiego. W trakcie schodzenia wózek wysunął się jej z rąk i po stromiźnie zjechał do Warty. Babcia wskoczyła za wnuczką do rzeki. Obie uratowała na wysokości zacumowanej przy nabrzeżu barki jej właścicielka i przechodzień.
Teraz, trzy lata po tym wydarzeniu, głos w sprawie zabiera ojciec dziewczynki - aktor Przemysław Kapsa. - Zacząłem analizować sprawę. Głównej przyczyny zdarzenia, w wyniku którego moja córka wpadła do rzeki, należy, moim zdaniem, upatrywać w wadliwym zaprojektowaniu lub wykonaniu tego odcinka bulwaru lub też jego niedostatecznym zabezpieczeniu przed ryzykiem wpadnięcia do wody - mówi Kapsa. W prawie budowlanym sprawdził, że kąt nachylenia zejścia dla ludzi powinien wynosić od 1 do 3 stopni. - Tymczasem tu, w niektórych miejscach, ten kąt dochodzi do 12,34 stopnia - zwraca uwagę. O dokładne pomiary spadku terenu Kapsa poprosił geodetę.

W sprawie zejścia na bulwar napisał już do powiatowego i wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego oraz do urzędu miasta. Po tym jednak, gdy od nikogo nie doczekał się odpowiedzi, w minionym tygodniu złożył w prokuraturze doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

- To nie jest zejście, a jedynie dojazd techniczny, a on nie wymaga spełnienia warunków bezpieczeństwa. Zejście na dolny bulwar jest na schodach, a zjazd dla wózków obok mostu Staromiejskiego - mówi inspektor nadzoru budowlanego. Prawda jest jednak taka, że dziś przed zejściem na dolny taras bulwaru, z którego trzy lata temu stoczył się wózek, stoi znak mówiący o zakazie ruchu samochodów. Nie ma żadnego zakazu wchodzenia dla pieszych.

Życie pokazuje, że nie trzeba nawet schodzić na bulwar, aby było o krok od tragedii. 20 lipca 2013 r. w tym samym miejscu do Warty stoczył się także zaparkowany wyżej na parkingu seat, który nie miał zaciągniętego hamulca ręcznego.
Po wpadnięciu do Warty wnuczki i jej babci na bulwarze praktycznie nic się nie zmieniło. Choć przez chwilę toczyła się dyskusja nad bezpieczeństwem w tej części miasta, stanęło jedynie na tym, że Gorzowski Rynek Hurtowy, zarządca bulwaru, powiesił przy schodach koła ratunkowe.

Czy coś zmieni się w najbliższym czasie? - Spotkanie dotyczące poprawy bezpieczeństwa na bulwarze będę chciał zrobić w drugiej połowie listopada - mówi powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Adam Migdalczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska